Wykonanie
Na miejscu przywitali nas dwaj przesympatyczni Włosi - Alfredo Boscolo i Leonardo Masi , twórcy "Kuchni Dantego", którzy od razu uprzedzili nas, że nie potrafią gotować ;) To zupełnie tak, jak my! :P

Na szczęście tym razem wszyscy razem przygotowywaliśmy wszystkie dania z listy. Nikogo nic nie ominęło, a i atmosfera była o wiele przyjemniejsza. I przygotowywane jedzenie smaczniejsze ;)

Zaczęliśmy od tiramisù, bo musiało postać trochę w lodówce, ale o nim będzie później.- - - - -Pierwszym wytrawnym daniem była bardzo treściwa zupa z
czerwonej soczewicy z dużą ilością
papryki. Znam osoby, które twierdzą, że zupą najeść się nie da. Szczególnie, kiedy nie ma ziemniaków/ryżu/kaszy/makaronu ani nie jest podana z
chlebem. Ta zupa myślę, że dałaby radę ich przekonać, że to nie jest prawda :)Nie wpadłabym na to, żeby taką zupę podać z małym chlustem
octu. Ja jednak wolałam bez, za to wiele osób było zachwyconych tym połączeniem, więc warto spróbować.

CZERWONA ZUPA Z
SOCZEWICY- 200g
zielonej soczewicy- 1
papryka (albo pół żółtej i pół czerwonej)- 1
cebula- 800ml
wywaru warzywnego (na "świętej trójcy" -
marchewce,
selerze i
cebuli)- 20g
koncentratu pomidorowego- 80g pancetty-
sól- świeża
ostra papryczka+
biały ocet winny do podania
Paprykę umyć i pokroić w paski.
Cebulę obrać, pokroić w piórka. Pancettę drobno posiekać (odpowiednio tłusta i odpowiednio drobno posiekana, powinna się niemal rozpuścić podczas gotowania).
Ostrą papryczkę przekroić na pół, wyciągnąć ziarenka. Można ją zostawić w dużym kawałku i po zagotowaniu wyciągnąć, a można posiekać drobno i zostawić, żeby zupa była ostrzejsza. Rozgrzać
oliwę z oliwek w garnku z grubym dnem - razem z papryczką. Dodać pancettę, podsmażać 1-2 minuty. Dodać
cebulę i
paprykę, dusić pod przykryciem na wolnym ogniu przez ok. 5 minut, od czasu do czasu mieszając i ewentualnie dolewając kilka łyżek
wody lub
bulionu. Dodać
soczewicę, koncentrat i wlać
bulion. Doprowadzić do wrzenia i gotować 20-30 minut, aż
soczewica zmięknie. Doprawić do smaku
solą. Podawać z łyżeczką
octu winnego.~~~Kolejny był sos bolognese w wersji ekspresowej. Baliśmy się go bardzo, ale, jak się okazało, zupełnie niesłusznie. Okazuje się, że odrobina koncentratu zamiast ogromnych ilości świeżych
pomidorów (lub chociaż z puszki) sprawi, że otrzymamy smaczny sos zamiast zupy pomidorowej z mielonym
mięsem ;) Dla mnie zaskakujące było też
mleko, ale efekt był naprawdę smaczny. I pamiętajcie - im szybciej chcecie przygotować bolognese, tym lepszej jakości musi być
mięso. Jeśli macie gorszej jakości,
dajcie mu czas (4-5h).

EKSPRESOWY
SOS BOLOŃSKI- 300g
mięsa (mostek lub
szponder wołowy)-
bulion warzywny-
masło i
oliwa do smażenia- 150g
surowego boczku- kilka listków świeżej
szałwii- gałązka
rozmarynu- 50g
marchwi- 50g
selera naciowego- 50g
cebuli- 20g
koncentratu pomidorowego- 1 szkl tłustego
mleka- ½ szkl
wytrawnego czerwonego wina-
sól i
pieprzMięso zmielić (razem z
boczkiem).
Marchewkę,
selera i
cebulę drobno posiekać i podsmażyć na
oliwie, żeby zmiękły. Odłożyć na bok.Na patelni rozgrzać
oliwę z
masłem i podsmażyć na niej świeże
zioła, żeby oddały aromat.Wrzucić
mięso, po kilku minutach wyjąć
zioła zanim zgorzknieją. Jak
mięso zbrązowieje, wlać
wino. Chwilę podsmażyć, dodać koncentrat.Następnie dodać usmażone wcześniej warzywa po odparowaniu
wina, podlać
bulionem. Dusić razem ok. 20 minut, po czym dodać
mleko i doprawić do smaku. W razie potrzeby dolewać trochę
bulionu.Podawać sos wymieszany na patelni ze świeżym
makaronem, posypany startym
parmezanem.~~~Gdy
sos boloński się dusił, zajęliśmy się
krewetkami. Na początku z Gabrysiem je obieraliśmy i odwłoki trafiły do
wody, dzięki
czemu powstał aromatyczny
wywar do ugotowania czarnego
ryżu. Jest twardszy od białego, ale o wiele ciekawszy w smaku. Koniecznie musimy go poszukać w sklepach. A całe danie było super jako przystawka. Nadaje się również na kolację lub jako obiad z
sałatką. Mnie smakowało mimo
pietruszki, a Gabrysiowi mimo...
krewetek ;) Proste, szybkie i bardzo dobre.

ZAKAZANY
RYŻ VENERE Z
KREWETKAMIskładniki na 4 porcje:- 200g
ryżu- 1 ząbek
czosnku- 1
ostra papryczka (można dać tylko kawałek)- ok. 20 dużych
krewetek- 1 łyżka
koncentratu pomiorowego- 20ml białego,
wytrawnego wina-
natka pietruszki-
sólKrewetki obrać, odwłoki wrzucić do garnka z dużą ilością
wody. Ugotować w tej wodzie
ryż (ok. 20 minut).W tym czasie na patelni rozgrzać na małym ogniu
oliwę, wrzucić przekrojony ząbek
czosnku i papryczkę.Dodać
krewetki, zwiększyć ogień i smażyć, aż zrobią się różowe. Podlać
winem i odparować.Zmniejszyć ogień, wyjąć
czosnek i papryczkę, dodać koncentrat i
sól. Smażyć 5-8 minut.Dodać ugotowany, odsączony
ryż. Smażyć jeszcze przez ok. 1 minutę.Zdjąć z ognia i wymieszać z drobno posiekaną
pietruszką.Podawać z
cytryną.~~~Przyszedł czas na deser. W międzyczasie Gabryś został pouczony jak uwieść nim dziewczynę. Chyba od dzisiaj to On będzie je przygotowywał, nie ja ;) Jak wspominałam na początku, od ostatniego dania właściwie zaczęliśmy, bo musiało postać w lodówce. Wersja, którą zrobiliśmy była dla mnie ciut za ciężka. Ja jednak wolę dodać tyle
białek, ile jest
żółtek, czego Leonardo i Alfredo nie są zwolennikami. Nie wiem jak reszta Włochów ;) Naszą ulubioną wersję znajdziecie tutaj, a poniżej podaję przepis, z którego korzystaliśmy na warsztatach. Na szczęście bez koncentratu ;)

TIRAMISÙskładniki na 8 porcji:- 500g
mascarpone (wyjęty z lodówki co najmniej godzinę wcześniej)- 5
jajek (dobrych jakościowo i jak najświeższych)- 100g
cukru pudru- 1 łyżka zwykłego
cukru- 200g podłużnych
biszkoptów (typu savoiardi)- 4 filiżanki zimnej, mocnej
kawy- szczypta
soli- gorzkie
kakao- kieliszek mocnego
alkoholu (o ile dobrze pamiętam, na warsztatach było to
whisky)
Kawę zaparzyć z łyżką
cukru i ostudzić.Oddzielić
białka od
żółtek.
Żółtka utrzeć z
cukrem pudrem, aż zrobią się jasne. Mieszając, dolewać
alkohol.
Mascarpone przełożyć do miski i wyrobić go drewnianą łyżką, żeby stał się bardziej kremowy.
Żółtka połączyć dokładnie z
mascarpone. Można już taki krem zostawić, ale można też dodać
białka. My dodaliśmy 2 albo 3, już nie pamiętam.
Białka ubić na bardzo sztywną pianę i delikatnie wmieszać w masę
serową.Na dno słoiczków wyłożyć po 1 łyżce kremu.
Biszkopty nasączyć
kawą wkładając je do niej, szybko obracając i od razu wyciągając. Nie można ich za długo moczyć, bo się rozpadną.Dla ładniejszego efektu, połówki nasączonych
biszkoptów ułożyć pionowo, wzdłuż ścianek słoiczków.Na środku układać warstwy krem - nasączone
biszkopty - krem -
biszkopty prostopadle do poprzedniej warstwy i zakończyć kremem.Postukać słoiczkiem o blat, żeby krem się równomiernie rozłożył.Schłodzić w lodówce (co najmniej 2-3h) i tuż przed podaniem posypać gorzkim
kakao.- - - - -Zdecydowanie to najzabawniejsze warsztaty, na jakich byłam do tej
pory, dziękuję, że mogłam wziąć w nich udział :) Oby to nie były ostatnie warsztaty z Pudliszkami.Jednocześnie muszę przyznać, że jestem zaskoczona tym, jak wiele potraw chętnie bym powtórzyła w swojej kuchni.Bardzo gorąco je Wam polecam! I nie bójcie się koncentratu :)