Wykonanie
ul. Morska 9Sopot

Restauracja Morska to wspaniała alternatywa dla tych, którzy chcą odpocząć od tłumów w restauracjach na sopockim monciaku. Morska znajduje się bowiem kawałek od
Monte Cassino, ale wystarczy przejść tylko jedną przecznicę by znaleźć się w klimatycznej, nadmorskiej restauracji.

Lokal jest naprawdę przestronny, a jego centrum stanowi wielki drewniany bar - po jego lewej stronie znajduje się luźniejsza przestrzeń z długą kanapą z poduszkami, a po prawej stronie wydzielono stoliki z wygodnymi fotelami i krzesłami. Jak łatwo można zauważyć na fotografiach klimat restauracji nawiązuje do nazwy tego miejsca - dominuje kolor niebieski i szary przełamany odrobiną zieleni i żółci. Na ścianach wiszą obrazy z fotografiami sopockiego
mola. Nad nami zwisają industrialne lampy, ale typowo morskim elementem jest żyrandol przeplatany linią żeglarską . Stoliki przypominają kadłuby łodzi rybackich, są wyłożone deskami z wymalowanymi nazwami. Wnętrze jest nowoczesne, ale z morskim charakterem - bardzo przypadło nam do gustu.





Nazwa restauracji zobowiązuje, dlatego w menu autorskim Szefa kuchni Adama Głowińskiego nie mogło zabraknąć ryb i
owoców morza, ale nie obawiajcie się są także pozycje typowo
mięsne. Karta dań jest krótka, choć wybór nie jest wcale prosty. Na życzenie przygotowywane są także dania dla dzieci.Zaraz po złożeniu zamówienia na naszym
stole pojawia się domowe
pieczywo wypiekane na miejscu, które jest podawane dla każdego gościa, a co najlepsze można prosić o dokładni - chlebek był rewelacyjny,
ciemne pieczywo ze
słonecznikiem, przypominał nieco
pumpernikiel. Bez dodatkowej opłaty serwowana jest także
woda, podobnie dolewki -
wody tutaj napijesz się, ile chcesz - specjalny system filtruje
wodę i jeśli jest potrzeba gazuje. Na naszym
stole obok
pieczywa pojawia się także duża butla z hermetycznym zamknięciem, która też wpisuje się w morski klimat - od
razy w oczach widziałam butelkę z listem w środku :).


Jedną z przystawek, którą wybraliśmy były
krewetki smażone z
czosnkiem,
pietruszką, limetą i
chili za 31 zł. Na talerzu znalazły się sporych wielkości
krewetki, idealnie świeże, podane bez ogonków w aromatycznym sosie, który na tyle nam smakował, że
pieczywo idealnie się przydało :).



Druga przystawka, którą wybraliśmy to carpaccio z
polędwicy wołowej w ziołach, z
rukolą i
płatkami parmezanu za 33 zł. Idealnie cienkie plastry
mięsa, w odpowiedniej dla mnie marynacie, czyli takiej, w której
zioła nie dominują nad delikatną
polędwicą. Duże kawałki
parmezanu to duży plus.



To, co trzeba zamówić w Morskiej to zupa z ryb i
owoców morza z
pomidorami,
kolendrą,
limonki i
chili - duża micha za 28 zł. Przy zamówieniu pojawia się pytanie o stopień ostrości. Zupa rewelacyjna - najlepsza rybna, jaką dotąd
jadłam, w środku pływały
krewetki, mule,
kalmary,
łosoś i
biała ryba, ta zupa ma bogate wnętrze, ale też smak. Słodkie
pomidory przebijały się z tajskimi aromatami tworząc wspaniałą bazę dla
rybnego środka. Po raz pierwszy podano nam także do zupy z mulami specjalną miseczkę z
wodą i
cytryną (do opłukania dłoni) i pusta na odłożenie muszli, brawo!




Jeśli chodzi o dania główne to dostępne są pasty,
ryby i owoce morza oraz
mięsa. Postanowiliśmy przetestować
rybne pozycje i wybraliśmy
halibuta w cieście filo z puree z
selera, dyni i
brokuła (44 zł) oraz
sandacza z
karczochami, białą
rzepą i opiekanymi
ziemniakami (47 zł). Oby dwie pozycje smaczne,
ryby delikatne i nie przesuszone, dodatki ciekawe.
Ciasto filo w
halibucie nieco przemokło przez co chrupało tylko na brzegach,
ryba miała słodkawe nuty prawdopodobnie od
miodu, a puree było aromatyczne.
Sandacz w panierce z
sezamu był świetnie przyrządzony -
ryba rozpływała się w ustach. Estetyka podania dania była lepsza przy
sandaczu.
Ryby są mocną stroną tej restauracji.





Kiedy przystawki, zupy i dania główne są smaczne to zawsze obawiam się, że z deserem już tak nie będzie, ale na szczęście tutaj byliśmy w pełni szczęścia. W karcie dań przedstawione są 4 desery, z których wybraliśmy
bezę Pavlova z musem z marcepanu i
gruszką z
szafranem za 17 zł.
Beza była cudownie krucha, ale nie miała miękkiego środka, który tak lubię.
Gruszka była słodkawa, nie za miękka i nie za twarda, tak jak lubię.

Hitem jednak okazały się domowe
lody, o które warto dopytać, bo nie ma ich w menu - cena za gałkę od 8-10 zł to dosyć sporo, ale smak warty spróbowania. Skosztowaliśmy
waniliowych, z prawdziwą
wanilią (było widać nasionka), mocno skoncentrowanych
pistacjowych i kwaśno-słodkiego
sorbetu limonka z
bazylią, który mi przypadł najbardziej do gustu, bo przyjemnie orzeźwił i przywołał na myśl letnie upały.




W trakcie naszego posiłku popijaliśmy dobre
białe wino, rewelacyjną lemoniadę
cytrusową (11zł) ,
piwo niepasteryzowane oraz wspomnianą na początku wpisu
wodę.


Na wysoką ocenę zasługuje także obsługa - kelnerka, która nas obsługiwała była niezwykle sympatyczna, uprzejma i pomocna.Restaurację Morską polecamy wszystkim, którzy lubią lokale, w których można spokojnie bez gwaru zjeść pyszny posiłek, a w szczególności
ryby i owoce morza, które są naprawdę dobrze przyrządzone. Wystrój jest godny zatrzymania się tutaj choćby na deser, morskie klimaty obowiązkowe do zaliczenia dla turysty, a spokojny nastrój poleca się mieszkańcom Trójmiasta.