ßßß
Zdecydowałem się na świetnie wyglądającego dorsza w cieście oraz kurczaka po chińsku z bambusem i czarną fasolą oraz dodatkowo podsmażane młode ziemniaczki i surówkę z białej kapusty. Porcja okazała się ogromna, podana na papierowym talerzyku, co może nieco zaskakiwać in minus. Po pierwszych kęsach szybko jednak o tym zapomniałem.Dorsz w delikatnym, cieniutkim i chrupiącym cieście nie odbiegał w żaden sposób od ryb podawanych na morzem. Idealnie doprawiony ziołami. Dorsz był soczysty, nie przesmażony, a już ciasto było jak dla mnie genialne. Ładnie odsączone z tłuszczu, fajnie współgrające ze sporym kawałkiem ryby.Z dorszem bardzo dobrze komponują się lekko podsmażone, nieco tłustawe ziemniaczki. Doskonałe letnie danie i najlepsza ryba, jaką do tej pory jadłem we Wrocławiu.Druga potrawa, czyli kurczak po chińsku był także bardzo dobrze skomponowany. Słodko-ostre danie z dużymi kawałkami piersi z kurczaka w gęstym sosie z dodatkiem fasoli. Niejeden azjatycki bar mógłby się zawstydzić.Tego dnia mogłem wybierać jeszcze pomiędzy:– Tradycyjny panierowany schabowy– Grillowany filet drobiowy pod szpinakiem– Wołowina z fasolką szparagową– Żeberka Hoi sin– Drobiowa wątróbka z cebulką i papryką– Gotowany ryż– Pęczak prażony– Kapusta biała– Brokuł z kalafiorem– Szwedzka z ogórków małosolnych– CukiniaTaka rozpiska pojawia się codziennie z rana na facebookowym profilu Pobitych Garów, ułatwiając nam decyzję o tym czy warto wybrać się danego dnia w to miejsce.Nazajutrz z niecierpliwością wyczekiwałem cóż ciekawego pojawi się w menu PG, ale właściwie bez tego wiedziałem, że zawitam tam raz jeszcze. Tym razem w ofercie pojawiły się takie oto dania:– Minestrone– Bryzole ze schabu z warzywami strir&fry– Greckie wołowe Stifado– Krokiety z ryżem, szpinakiem i żółtym serem– Trybowane uda z kurczaka nadziane boczniakami– Pieczeń rzymska zapiekana pod mozarellą– Kurczak z chili i świeżym bobem– Udko z kaczki w śliwkach– Ziemniaczki gotowane– Prażona kasza gryczana z cebulą i majerankiem– Ryż gotowany w kurkumie z słonecznikiem– Szwedzka z ogórków małosolnych– Cukinia– Buraczki– Kapusta białaPonownie odmówiłem sobie zupy, zdając sobie sprawę z tego, jak wielkie są porcje głównych dań. Mój wzrok skierował się tym razem na obłędnie wyglądające Stifado oraz kurczaka z chili i świeżym bobem . Dodatki nieco zmieniłem, wybierając ryż w kurkumie zamiast ziemniaczków. Zapłaciłem 20 zł i przystąpiłem do uczty.
Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia ze Stifado, więc czym prędzej zabrałem się za spróbowanie tej greckiej potrawy, tym bardziej, że wyglądała genialnie, a jeszcze lepiej pachniała. Stifado, czyli w skrócie – grecki gulasz wołowy, przygotowywany na occie winnym i winie z dodatkiem cynamonu i cebuli. Co tu dużo mówić, potrawa jest fantastyczna, za którą śmiało mógłbym zapłacić i 50 zł. Bardzo nietypowa w smaku, z mocno przebijającym się cynamonem, który do tej pory wydawał mi się przyprawą zarezerwowaną do deserów. Sama wołowina jest niesamowicie delikatna, właściwie rozpływająca się w ustach. Tak po prawdzie, to po zjedzeniu Stifado byłem w tak dobrym nastroju, że reszta nie mogła mi nie smakować. Fenomenalne danie. Jeśli zobaczycie je któregoś dnia na fanpage’u Pobitych Garów, jedźcie jak najszybciej na Sołtysowice.
Kurczak z chili i moim ulubionym bobem był przygotowany dość podobnie jak kurczak o chińsku z poprzedniego dnia. Ciekawy, słodko-ostry, ale ostrzejszy sos plus świeżutki bób. Orientalne danie, dobrze pasujące do lekko słonawego ryżu w kurkumie. Surówka słodkawa, świeżutka i chrupiąca. Porcja kolejny raz okazała się nie do przejedzenia. Talerz jest wielki, nikt nie skąpi przy nakładaniu.Przyznam, że do tej pory jestem w szoku, że tak dobra restauracja znajduje się tak daleko od centrum. Z drugiej strony to dobrze, ponieważ przykład Pobitych Garów pokazuje, że nie lokalizacja jest najważniejsza, a chęci i umiejętności kucharza, który przygotowuje naprawdę genialne potrawy. Pobite Gary to taki nietypowy multifood, gdzie do wyboru mamy kilka różnych opcji, ale płacimy za jedno, ewentualnie dwa zmieszane dania. Co ważne, w przeciwieństwie do chociażby STP, potrawy nie stoją w bemarach długo, tylko znikają z lady w ekspresowym tempie. Jak dla mnie, czołowe miejsce na kulinarnej mapie Wrocławia.ul. Redycka 24facebook.com/Kuchnia-Pobite-Gary