Wykonanie
Jamiego Olivera szanuję i lubię. Szanuję za to, że o coś mu chodzi - w przeciwieństwie do kuchennych celebrytów, którzy na ekranie pokazują,
jacy są zarąbiści, Oliver walczy ze światem głupiego, złego i szkodliwego jedzenia (czego przykładem choćby to fenomenalne wystąpienie na TEDzie >> ). Lubię - bo nie usiłuje on z kuchni robić wojskowych koszar jak
Ramsay, ani przesłodzonego pitolenia jak Nigella. Jego gotowanie ma być codzienną i przyjemną czynnością. Nie udowadnianiem sobie niczego, nie szpanowaniem, nie zdobywaniem gwiazdek firmy oponiarskiej, tylko normalnym spędzaniem czasu: czasem codziennym, a czasem świątecznym, raz przygodą, innym razem spotkaniem (z czym się w pełni solidaryzuję >> ). Jego "Ministry of Food" (w Polsce ukazała się m.in. książka "Każdy może gotować") to właśnie takie podejście: nie bój się, że nie umiesz, nie bój się, że to jakaś czarna
magia, po prostu zabieraj się do garów i zrób sobie coś do jedzenia.Książka ma tę spośród rozlicznych zalet, że przewiduje warianty: jedno danie można zrobić na kilka sposobów, zmienić albo urozmaicić odgrzewając je na dzień kolejny, a wreszcie - improwizować na nim jak jazzman na popularnym temacie. Poniższa potrawka jest improwizacją na temat jego przepisu na potrawkę z
kurczaka. Użyłem udek
indyka:
indyka, bo dostarcza większego kawałka
mięsa niż kurczacze odrobiny z nóg, więc szybciej się z nim pracuje. Udek - bo są wyrazistsze i bardziej charakterne niż
mięso z piersi. A poza tym - sporo tańsze. Pomyślałem, że spasują też
pieczarki. Trochę inaczej doprawiłem. Tak powstał
winny indyk, czyli udka
indyka duszone w
winie i pomidorach.

Potrzebujesz:500-600 g udek
indyka bez kości i skóry (bez problemu kupisz już gotowe)butelkę białego
wytrawnego wina. Ja użyłem pinot grigio, bo dość delikatne. Nada się chardonnay, potrzebujemy
wina przyjacielskiego, ale nie nadętego zbyt dominującymi aromatami (gewurztraminer więc raczej nie bardzo).puszkę
pomidorów - jeśli masz dostęp do świeżych i pachnących, czyli jest lato a ty nie kupujesz w hipermarkecie, to bierz koniecznie świeże. Potrzebujesz 3-4 dojrzałych i słodkich (zbyt kwaśne nie zrównoważą
wina).2-3
marchewki (zależnie od ich wielkości)2-3
łodygi selera naciowego (j.w.)250 g brązowych
pieczarek (zwykłe też dadzą radę)4
cebulki dymki (ostatecznie 2 zwykłe
cebule)2-3 ząbki
czosnkupęczek świeżego
tymianku2
liście laurowekilka ziaren
ziela angielskiego2 łyżki czerwonej
słodkiej papryki w proszkułyżeczkę
płatków chiliłyżkę
mąkioliwę z oliweksól i
pieprzspory garnek albo dużą głęboką patelnięmoże się przydać trochę
wody, a najlepiej domowego
bulionu własnej produkcji >>Najpierw jeszcze kilka słów o
winie, bo jest wokół niego sporo zamieszania. Po pierwsze, nie krzyw się, że nie lubisz wytrawnego. Prawdopodobnie nie lubisz po prostu złego, ściemnionego, oszukańczego pseudo-
wina.
Wino wytrawne nie jest kwaśne! Większość win "słodkich", które się u nas kupuje, to zlewka resztek białych win, które zostały producentowi, z solidnym dodatkiem
cukru w takiej czy innej formie (np. soku albo
syropu). Samo zło. A teraz dwie ważne rzeczy jeśli chodzi o
wino dodawane do potraw:MIT 1: To nieprawda, że do gotowania można używać gorszego
wina. Bo dodałbyś do swojej potrawy np. gorszego mięsa?Nie kupuj byle czego, żadne tam "
wino stołowe", żadnego szajsu. Szanujmy się.MIT 2: To nieprawda, że dobre
wino musi być drogie. Ostatnio bardzo dużo się zmienia na plus. Chciwym importerom musiała zmięknąć rura, gdy wreszcie konkurencję wymusiły na nich dyskonty. Bez problemu kupisz przyzwoite
wino, płacąc poniżej 20 zł za butelkę. Jeśli nie wiesz zbyt wiele o
winie, stawiaj na
wina, na których etykiecie znajdziesz nazwę szczepu. Lepiej rozejrzyj się w swojej okolicy za sklepem specjalizującym się w
winie, który organizuje promocje i wyprzedaże. Najlepiej użyj
wina, które już znasz i Ci smakuje. Z
winem w kartonach różnie bywa. Nie zawsze jest złe, ale przyzwoitego
białego wina z kartonu jeszcze nie piłem. Czerwone - owszem.Skoro już kupiłeś
wino, otwórz je i nalej sobie solidny kielich, bo do tego dania potrzebujesz go 1/2 litra, a butelka ma 0,75 :) A teraz do roboty.

Kroimy.
Czosnek drobno.
Cebulę w półplasterki (na pół, a
potem na plasterki, równolegle do linii
między korzeniem a
szczypiorkiem :) ).
Selera naciowego - w plasterki w poprzek łodygi.
Marchew - w plastry.
Mięso - w kawałki wielkości kęsa.
Pieczarki - jeśli są małe, to w ćwiartki, jeśli większe - w grube plastry.Zanim pokroisz
mięso, możesz pousuwać grubsze błony, jeśli jesteś typem francuskiego pieska. Ale będziemy gotować na tyle długo, że się nam one ładnie rozpuszczą.Zwiąż gałązki
tymianku nicią kuchenną albo białą bawełnianą nitką. Jeśli nie masz żadnej pod ręką, nie ma problemu, najwyżej będziesz miał trochę wyławiania przy jedzeniu :)

Rozgrzej naczynie z solidnym chlustem
oliwy. Wrzuć na nią
czosnek, a zaraz
potem -
cebulę (nie pozwól czosnkowi zbrązowieć, bo
zrobi się gorzki i ogólnie do dupy). Zamieszaj. Dodaj trochę
soli i
pieprzu,
paprykę w proszku i
chili. Zamieszaj. Potrzymaj chwilę, niech
przyprawy przejdą do
oliwy, a
cebula się zeszkli. Jeśli masz wrażenie, że na patelni jest za sucho, dolej
oliwy.Teraz dorzuć
mięso. Poczekaj, aż zacznie się ścinać (potrzebujesz solidnej temperatury, jeśli za mało rozgrzałeś patelnię / garnek -
mięso puści
soki i będzie się gotować. Smażymy po to, żeby pozamykać
pory w
mięsie, dzięki temu w środku zostanie takie, jak lubimy, a nie twarde jak podeszwa. Mieszaj, ale nie szaleńczo. Daj mu czas, ale nie spal :)Gdy
mięso zbieleje, wsyp
mąkę i zamieszaj.Powinna oblepić
mięso i
cebulę. Teraz
zrobi się lekka zasmażka, która później zagęści potrawkę.Wrzuć
pieczarki,
marchew i
selera. Posmaż jeszcze chwilę. Mieszaj. Spróbuj któregoś plastra
marchwi razem z sosem.
Marchew lekko zmiękła? Idealnie. Przydałoby się więcej którejś przyprawy? Jeśli tak - dodaj.Wrzuć pęczek
tymianku,
liście laurowe,
ziele angielskie i
pomidory z puszki, oczywiście razem z zalewą :) Zamieszaj. Wlej
wina do puszki po pomidorach, zakręć nią, wlej zawartość na patelnię.A teraz zalej potrawkę resztą
wina. Powinno być go tyle, żeby przykryło składniki. 1/2 litra będzie w sam raz.

Przykryj. Gdy
wino zacznie się gotować, zmniejsz ogień. Powinno się teraz dusić przynajmniej półtorej godziny, ale tak naprawdę dwie, a nawet trzy. Mieszaj od czasu do czasu, ale spokojnie, nie musisz przy tym stać. Pozwól potrawce lekko bulgotać, kontroluj od czasu do czasu, czy nie przywiera. Jeśli w pewnym momencie potrawka wyda Ci się zbyt sucha, dolej trochę
wody, a najlepiej domowego
bulionu warzywnego >>, jeśli masz go pod ręką (co zalecam! :) ).Na ostatnie 20 minut do pół godziny zdejmij pokrywkę, żeby pozwolić sosowi odparować (czyli, jak to mówią w kulinarnych show - zredukować się :) ).Czekamy na moment, w którym
mięso stanie się na tyle miękkie, że będzie się pięknie i smakowicie rozpadać na włókna pod naciskiem widelca, a sos odparuje i zredukuje się do gęstej, fantastycznej konsystencji.
Alkohol wprawdzie odparuje, ale
wino zapewni cały smak. Gotowe. Nadaje się do jedzenia
solo, z
ryżem, z
ziemniakami, z
chlebem, z czym tylko Ci się widzi. Świetnie się przechowuje w lodówce i z każdym dniem robi coraz lepsze (oczywiście do pewnego, rozsądnego momentu ;) ). Równie świetnie się mrozi. Jedno z tych dań, które są idealne zarówno jako domowa wyżerka - i dla singla, i dla sporej rodziny - a także jako danie imprezowe. Na imprezie podawaj z takim
winem, jakie wlałeś do potrawki (albo lepszym, ale tego samego gatunku :) ).

PS. Bliską krewną tej potrawki jest
wołowina w Guinessie >> - także na bazie jednego z przepisów Jamiego.