ßßß
Po przywitaniu i krótkim wprowadzeniu w istotę filozofii kulinarnej restauracji, oraz zasad przygotowywania dań, rozpoczęła się prezentacja, a mówiąc dosłownie, wręcz widowisko kulinarne, oraz co oczywiste degustacja przyrządzanych potraw.Na początek otrzymaliśmy następujące przystawki:Pierożki shumai (w bambusowym parowniczku)-Wegetariańskie- ze szpinakiem, tofu imbirem i papryką-Krewetkowe - z imbirem i czosnkiem-Mięsne (kurczak) -z imbirem i czosnkiemDo shumai podaje się sos skomponowany z sosu sojowego, octu ryżowego, wina mirin, imbiru i oleju sezamowego.Pierożki gyoza-Wegetariańskie - z kapustą, marchewką, cebula, shitake, dymka-Krewetkowe - z kapustą, dymką i marchewką-Mięsne (wieprzowe) - z marchewką, cebulą, kapustą i dymką
Danie główne było niejedno, było ich wiele, i wszystkie z nich to dania z teppanyaki:Chrupiące warzywa teppanyakiGrzyby enoki, baby kukurydza, pieczarki, seler naciowy, biała cebula,kiełki mung, grzyby shitake i pędy bambusa w białym winie i maśle czosnkowym (japanese ice cream:))Rewelacja! zgodnie z obietnicą jaką dawała sama nazwa potrawy, warzywa miały idealną konsystencję, były chrupiące (absolutnie nie surowe), podane z przepysznym sosem.Japoński smażony ryżNajwyższej jakości ryż japoński (taki sam, jakiego używa się do sushi) z drobno pokrojonymi warzywami: papryką, marchewką, białą cebulą, dymką i prażonym czosnkiem. Doprawiony olejem sezamowym, masłem czosnkowym i sosem sojowym. Konsytencja ryżu pozwalała na łatwe korzystanie z pałeczek (nawet dla niewprawnych), smak i aromat były wyborne.Łosoś teppanyakiŚwieży łosoś norweski smażony w białym winie i sosie imbirowym, podany z domowym sosem sweet chilli z kolendrą i musztardą dijon. Łosoś delikatny w smaku, przyprawy i sos nie zdominowały smaku łososia, podkreśliły jego charakter nadając nieco innego wyrazu niż znamy to z kuchni europejskiej, moim zdaniem ciekawszego.Kalmary teppanyakiKrążki kalmarowe smażone w ryżowym winie i maśle cytrynowym, podawane z prażonym czosnkiem i sosem sweet chilli z musztardą dijon i kolendrą. Tak przyrządzonych kalmarów jeszcze nie jedliśmy, do tej pory jedliśmy je na sposób śródziemnorski (z oliwą, czosnkiem, zieloną pietruszką i cytryną...). Kalmary przygotowane przez Allana były miękkie, o smaku słodko-pikantnym. Wywołały największe poruszenie wśród zebranych gości, wszyscy na nie czekali, i warto było.
Kurczak teppanyakiSoczyste udka z kurczaka smażone z białym winem i sosem jabłkowo-cebulowym, podawane z domowym sosem imbirowym z tofu. Ku mojemu zaskoczeniu kurczak, za którym nie przepadam zaskoczył mnie pozytywnie. Smak kurczaka dzięki sosom i przyprawom był wyrazisty i lekko pikantny. Kawałki mięsa, mimo, że było to ostanie danie główne i prawdziwie głodnych wśród nas nie już dawno było, został zjedzony do ostatniego kawałka.Banan TeppanyakiBanan panierowany w Panko (japońska panierka przypominająca płatki) flambirowany w brandy podany z domowymi lodami sezamowymi. Wśród palety serwowanych dań deser mimo, że był smaczny, głównie za sprawą domowych lodów sezamowych, to najmniej mi przypadł do gustu. Bardzo możliwe, że powodem była ilość i feeria smaków poprzedzających je dań, a głód już dawno zaspokojony :)Warto też wspomnieć o winach, które serwowane były podczas degustacji: były to wina chilisjkie Oveja Negra, niestety byłam kierowcą, ale wg zapewnień moich sąsiadów czerwone wino Oveja Negra bardzo przypadło im do gustu. Było lekko pikantne, wyraziste a jednocześnie na swój sposób lekkie.Wieczór spędzony w Tao w doborowym towarzystwie, w większości z osobami wcześniej już poznanymi sprzyjał zajmującej rozmowie i wspólnemu zachwycaniu się smakiem jedzonych potraw. Od dawna planuję wyjazd na własną rękę do Tajlandii, więc wieczór z pałeczkami w ręku był dla mnie doskonałym wstępem przed podróżą kulinarną do Azji.dziękujemy za smaczne przyjęcie, po japońsku: ありがとう