Wykonanie
Beata Śniechowska dla większości widzów „MasterChefa” była faworytką, szczególnie po emisji odcinka o smakach dzieciństwa. Dzięki zwycięstwu w programie mamy okazję dowiedzieć się, jak smakują marzenia sympatycznej doktorantki. Myślę, że tytuł książki jest niezwykle trafiony, bo przecież gorąca chęć spełnienia marzenia o profesjonalnym gotowaniu dodawała jej sił w najtrudniejszych momentach kuchennych zmagań przed kamerami (i na pewno niejednokrotnie w życiu „realnym”) ;).
Beata udowadnia, że nie trzeba
mieć w domu spiżarni MasterChefa, żeby gotować zaskakujące i pyszne dania na wysokim poziomie. Taką potrawą jest na przykład ravioli z płynnym
żółtkiem,
kozim serem i
rukolą czy kartoflanka z
pstrągiem. W zakończeniu książki zresztą pisze, że starała się używać mało skomplikowanych i łatwo dostępnych produktów.„Smaki marzeń” są podzielone na następujące rozdziały:Na mniejszy apetytPrzy rodzinnym
stole… gdy przyjdą gościeRestauracja w twoim domuMałe co nieco na poprawę nastrojuMoje laboratorium smakuPotrawami z pierwszego rozdziału zaspokoimy „mały głód”. Do wyboru mamy kultowe bajgle, wykwintny chłodnik z
awokado i
krewetek, ekspresowy wytrawny
biszkopt z patelni,
kaczkę w gorącej marynacie (podobną do tej, która została zaserwowana w finale programu), wspomniane wcześniej ravioli i wiele innych.W rozdziale „Przy rodzinnym stole” jest sporo przepisów na
kurczaka (siekane kotlety, faszerowane udko, podudzia z dipem
serowym,
kurczak pieczony w całości),
ryby (domowy dorszburger,
pstrąg w marynacie szarmula) oraz wariacji na temat tradycyjnych potraw (kremowy barszcz z
buraków, pierogi z
kaszanką, placki ziemniaczane z boczniakami).Gdy podbijemy
serca rodziny nowoczesną kuchnią polską, nadchodzi czas na wzbudzenie zachwytu wśród gości. Pomocne będą bliny z
sosem chrzanowym, ceviche z siekanego
dorsza, roladki z
cukinii czy przepiękna (i zdumiewająco łatwa)
galaretka prosecco z
malinami. Dania mają różny stopień skomplikowania, niektóre można wykonać przy minimalnym nakładzie pracy, innym trzeba poświęcić więcej uwagi i czasu.Z restauracyjnych propozycji Beaty chciałabym spróbować
przepiórki z sosem z
granatu oraz
steku z
rostbefu z
cebulką z
dżemem malinowym. Interesujące są również propozycje przygotowania ryb – turbot w sosie
miętowym czy dorada z
masłem kawiorowym zaspokoiłyby apetyty niejednego smakosza.Czym sobie poprawić nastrój? Wiadomo, że czymś słodkim! 😉 Beata podaje przepisy na aromatyczne i pełne smaku ciasta (np.
migdałowo-
kardamonowe z
pomarańczowym mascarpone czy sernik
imbirowo-
czekoladowy), orzeźwiające musy i desery z
owocami.Zbiór zamyka rozdział zatytułowany „Moje laboratorium smaku”. Autorka zaznacza, że wymagają one skupienia, precyzji i metodycznego postępowania. No cóż, nie da się ukryć, że drobiowych doniczek z „jadalną ziemią” i
roszponką nie zrobimy tak hop-siup, a zamarynowanie
łososia w burakach to oryginalny pomysł, podobnie jak podanie do piersi z gęsi uszek z
jabłkiem i sosu
wiśniowegoW kuchni Beaty rządzą niuanse – zamiast zwykłej
soli kamiennej używa morskiej (bywa że kilogramami do upieczenia
ziemniaków), zamiast komercyjnych
jajek – tych z gospodarstw ekologicznych, smaży często na
maśle klarowanym, ale poleca również
olej ryżowy,
kokosowy lub arachidowy. Znajdziemy odwołania do klasycznych połączeń smaków, np.
gruszka z gorgonzolą,
brzoskwinie,
kozi ser i
tymianek (tartaletki) oraz kilka nowych (przynajmniej dla mnie), takich jak
biała kiełbasa obok
tuńczyka i
anchois (przepis na faszerowany
schab), marynata szarmula do
pstrąga czy burakowa do
łososia.W przepisowej narracji widać pedagogiczne zacięcie, wynikające zapewne z pracy ze studentami. Sposób przygotowania potrawy jest podzielony na podpunkty, każdy etap jest bardzo dokładnie (ale bez przesady ;)) opisany. Bardzo sobie cenię przypisy uściślające w jaki sposób usmażyć
stek, co zrobić z korpusem
przepiórki, który nie będzie wykorzystany w przepisie, czy z czego można zrezygnować przygotowując danie.Podczas lektury tej książki tylko raz mi skóra ścierpła ze zgrozy. Chodzi mi o słowo wstępu od Michela Moran: „Beata pokazała, że organizacja, logika są potrzebny i ważny w kuchni, dodajemy talent i już mamy świetny kucharz. Gratuluję za tytuł MasterChefa”. Co uchodzi na sucho i jest urocze w żywej wypowiedzi, jest nie do strawienia, gdy mamy do czynienia ze słowem pisanym.Dziękuję Wydawnictwu Znak za egzemplarz książki do recenzji.Related Posts„Pyszne 25. Nowa porcja przepisów” Anny Starmach„Moje wypieki i desery” Doroty Świątkowskiej„Smaczna Polska”
Magdy GesslerCiasto
czekoladowe, tudzież brownie, i słów kilka o Donnie Hay„Kuchenne rewolucje. Nowe przepisy
Magdy Gessler”