Wykonanie
Taka sytuacja:Scenariusz nr 1.Historia stara jak świat.
Chleb się starzeje i trafia do śmietnika. Co z tym zrobić? Ktoś w Turcji słusznie zauważył, że zamiast organizować kolejną konferencję na ten temat lepiej edukować społeczeństwo. Niestety model turecki wchodzi w konflikt zarówno z konferencjami, które dają pretekst do wyjazdów służbowych jak i do interesów producentów zbóż. Dlatego problem dalej pozostaje.Scenariusz nr 2 .Kasy mało, a jeść się chce tak samo. Marnowanie jedzenia w tej sytuacji jest niedopuszczalne.Niezależnie od tego, który scenariusz był bliższy uczestnikom, każdy mógł zapisać się na warsztaty, podczas których zostało znalezione rozwiązanie na oba problemy.A było to tak. Burmistrz tureckiego nadmorskiego miasteczka Alanya zauważył, że ludzie nie bardzo wiedzą co mają zrobić z czerstwym
chlebem i po prostu go wyrzucają. Szybko przeliczył to na dane roczne i wyszła mu liczba, która w jakiś sposób działała na wyobraźnię. Wyszedł z założenia, że jeśli nie przetwarzamy tego
chleba dalej, co najmniej na pokarm dla zwierząt, to trzeba ludzi tego nauczyć, bo albo rozwiąże to ich problemy, albo po prostu nie wypada :)Bardzo mnie to zaciekawiło i postanowiłem napisać do ichniego urzędu miasta z prośbą o więcej informacji. Przesympatyczna koordynatorka projektu udzieliła mi obszernych odpowiedzi na moje pytania. Pomyślałem sobie: fajny pomysł, może by go tak zrealizować u nas. Tym bardziej, że dotarły do mnie informacje o przeróżnych konferencjach mających znaleźć odpowiedź jak rozwiązać problemy marnowania żywności oraz planach przeróżnych akcji edukacyjnych. Pomyślałem sobie, że przedstawiciele instytucji wiodących prym na tych konferencjach mogą być zainteresowani takim rozwiązaniem i napisałem do nich, a także nie tylko do nich, z takim pomysłem.O ile jeszcze od niektórych dostałem odpowiedź, jak dobrze znaną z rozmów kwalifikacyjnych, "skontaktujemy się w przyszłości" :), co przynajmniej jest jakąś odpowiedzią, o tyle "najwięksi gracze" nie dość, że nie byli zainteresowani problemem, to maile poszły bez echa.Po głębszym zastanowieniu wyraziłem ogromne zrozumienie.Po pierwsze: Gdyby problem został rozwiązany, to pieniądze na jego rozwiązanie nie byłyby wydawane. Skończyłby się byt instytucji za to odpowiedzialnych. Jak to kiedyś powiedziała pani prezes odbierająca nagrodę za najlepszą instytucję samorządową roku : To dzięki biednym mam pieniądze :)Po drugie: Skończyłyby się darmowe wyjazdy na konferencje związane z tym tematem oraz wszelkie dobra dodane do tych konferencji :)Po trzecie: Nie wiadomo co na to lobby producentów zbóż, które ostatnio miało swoje kilka minut.Po czwarte : Wbrew temu co sądzą co niektórzy świat jest brutalny i dość powszechnym jest uznawaniem za frajera kogoś, do kogo nie ma się szacunku. A frajerom na maile się nie odpowiada :)Niemal rok temu prowadziłem warsztaty w ramach cyklu Food Fusion organizowanych przez Instytucję Katowice Miasto Ogrodów o czym można było poczytać tutaj. Pogadałem o kolejnych, przedstawiłem projekt i zostałem przyjęty entuzjastycznie. Podejrzewam, że fakt, iż są to ludzie młodzi, nie trzymający się
kurczowo status quo do zachowania swoich interesów oraz otwarci miał tu też ogromne znaczenie :) I tak doszło do samych warsztatów, które odbyły się 14 kwietnia 2015 w podziemiach bardzo przyjemnej restauracji Dobra Karma w Katowicach.

Założenie proste. Robimy pełny obiad wykorzystując głównie stary
chleb. Przez pełny rozumiemy zupę, danie główne i deser. Deser był najmniej ambitnym przedsięwzięciem, zupa nieco bardziej, a danie główne miało już pewien stopień trudności. Uczestnicy zostali podzieleni wg stopnia ambicji i wzięli się do pracy. To co uzyskaliśmy wspólnie przerosło ich oczekiwania :)Żurek z
chlebaPrzyznam szczerze, że początkowo chcieliśmy zrobić "grochówkę" według tego przepisu. http://kuchniakryzysowa.blogspot.com/2011/01/wariacje-z-chlebem.html, ale w wyniku, jak to określiła jedna z uczestniczek "odważnej decyzji" koncepcja została zmieniona co wyszło na dobre.Składniki:- nieświeży
chleb-
cebula-
musztarda-
majeranek-
papryka wędzona w proszku

Wykonanie:Jeśli
chleb jest bardzo twardy, to wcześniej go moczymy. Wydrążamy z niego miąższ i wrzucamy do garnka z
wodą. Doprawiamy
solą i czekamy aż
chleb się rozgotuje. Dodajemy pokrojoną w kostkę i podsmażoną
cebulę, sporo
musztardy i
majeranek. Ze skórki, która nam pozostała możemy zrobić grzanki. Pokroić ją w kostkę i podsmażyć na patelni.Niemieckie hot dogi z walijskimi
kiełbaskamiNiemiecki hot dog charakteryzuje się tym, że jest to po prostu
bułka z
kiełbasą, z tym, że
bułka nie jest dopasowana do
kiełbasy.
Bułka jest okrągła a
kiełbasa długa, zazwyczaj wychodząca poza
bułkę i to znacznie.Na walijskie
kiełbaski z
bułki tartej natknąłem się jakiś czas temu przeczesując czeluści internetu, choć robiłem już coś podobnego tutaj.Początkowo nikt nie wierzył, że z
bułki tartej wyjdzie coś dobrego, ale na koniec padło stwierdzenie, że skoro to tak smakuje, to istnieją bardzo duże wątpliwości co do tego, czy to co się je na co dzień jest naprawdę
kiełbasąSkładniki:- zmielony suchy
chleb lub
bułka, tak zwana
bułka tarta-
cebula-
mąka-
papryka wędzona i inne ulubione
przyprawy
Wykonanie:
Bułkę tartą umieszczamy w misce.
Cebulę kroimy w bardzo drobną kostkę i przysmażamy. Dodajemy do
bułki razem z
olejem. Przyprawiamy (dużo wędzonej
papryki), dodajemy trochę
mąki i
wody. Z UMIAREM! Chodzi o to, żeby to była jednak masa z
bułki tartej, a nie
mąki, która ma się delikatnie lepić. Po uformowaniu
kiełbaski nie ma być mocno zwarta, a trochę się kruszyć. Formujemy
kiełbaski, owijamy papierem do pieczenia, zostawiając trochę luzu i zawijamy końce jak przy
cukierku. Takie "blanty", jak to określił jeden z uczestników, gotujemy na parze. Jeśli nie mamy odpowiedniego naczynia, to umieszczamy kubek do góry dnem w garnku, na nim płaski talerz, dolewamy
wody poniżej talerza, kładziemy
kiełbaski na talerzu i gotujemy pod przykryciem. Oczywiście należy pilnować, żeby co chwila nikt nie zaglądał do garnka i nie spuszczał nam pary :)BajaderyW różnych częściach
kraju nazywane również bajaderkami,
kartofelkami, ziemniaczkami, a nawet kulami śmieciulami. Jest to kwintesencja tematu warsztatów. Deser, który powstał właśnie z odpadków i zwrotów powstających w piekarniach i cukierniach, który szybko podbił
serca konsumentów.Składniki:- nieświeże
pieczywo-
margaryna-
kakao-
cukier-
aromat do ciasta o ulubionym smaku, ale polecam
rumowy, za to połączenie
migdałów i
pomarańczy też dało radę :)-
bakalie
Wykonanie:Generalnie wszystko ze sobą miksujemy, a
potem lepimy kulki :) ale polecam zacząć od
pieczywa.
Potem możemy dodawać porcjami
margarynę z
cukrem, na zimno, albo roztopione w garnku. Po każdej porcji miksujemy i patrzymy czy o taką konsystencję nam chodzi. Jeszcze tylko dodatki smakowe i lepimy kulki. Mogą być to
ziemniaki młode i małe kulki, albo stare o pokaźnych rozmiarach. Kształt dowolny. Podczas swoich wojaży kulinarnych widziałem nawet w formie roladek.Dziękuję wszystkim uczestnikom i pewnie do zobaczenia następnym razem :)