Wykonanie
"...nikt nie wie o moim blogu, pisze w czarną , nieziemską otchłań...czy ktoś mnie czyta... o! mam komentarz! e, od mamy, nie liczy się..." -
mówi Julie (Amy Adams);to fragment z filmu "Julie i Julia", który poleca dzisiaj Polsat; w czasie reklam - piszę bloga, razem z Julie, która gotuje z przepisów Julii
Child - tylko pół wieku później;świetnie się bawię oglądając Streep (
Child) z "nieugotowanym" akcentem, krojącą
cebulę na pierwszej lekcji w Le Cordon Blue:)według Madamme jakiejś tam, "nie miała talentu do gotowania", a dzisiaj uznawana jest za prekursorkę zluzowanej
kaczki w Ameryce i "cierpkiego sosu z
masła" znanego już na blogu pod nazwą bearnaise :)wielkie, kulinarne kariery zaczynają się od
masła i
cebuli;)
ale do rzeczy; byłam u Sąsiadów na
kawie, zmęczona, potrzebowałam trochę "Ciepła" po trudnym dniu...okazało się, że oni czytają mojego bloga, bo i owszem, dostałam
kawę, dostałam porcję Ciepła, ale dostałam też "
kopa" do siebie, bo nie mogli znaleźć ciasta, które jedli u mnie w niedzielę! i masz tu babo placek - coś dostałaś, to coś oddaj;)myślałam, że ciasto
jabłkowe nie było
Hitem imieninowej niedzieli, ale w poniedziałek okazało się, że jest
Hitem, kiedy przemyśli temat 24 godziny:) i Solenizant i Sąsiedzi, którym obowiązkowo zapakowałam porcję na wynos, są tego samego zdania:) Sąsiad, który ze
słodyczy najlepiej lubi Sąsiadkę, też dopraszał się o przepis:)nie opierałam się długo, bo rozsiewa "zarazę", a jutro Synuś wraca po 3 tygodniach laby:))))ciasto
jabłkowe - przepis można znaleźć tutaj i poniżej:)
50 ml
białego wina50 ml
soku jabłkowego120 g złocistych
rodzynek200 g
cukru trzcinowego3 duże
jajka150 ml
oliwy, najlepiej extra vergine350 g
mąki pszennej1 łyżeczka mielonego
cynamonu½ łyżeczki
imbiru1 łyżeczka
sody oczyszczonej1 łyżeczka
proszku do pieczeniasok i skórka otarta z połówki
cytryny500 g kwaśnych
jabłekcukier puderpiekarnik rozgrzałam do 180 st góra dół (ciast nie piekę z termoobiegiem, bo wydaje mi się, że dmuchawa nie służy rosnięciu); tortownicę o średnicy 24 cm natłuściłam
oliwą i posypałam
mąką; podgrzałam
wino z
sokiem i nasączyłam
rodzynki przez 20 minut;
w kuchennym robocie utarłam
cukier z
jajkami, aż były jasne i puszyste - właściwie same się ucierały, a ja obierałam
jabłka i kroiłam w kosteczkę; w rondelku podgrzałam
oliwę na małym ogniu, aż była ciepła i przez komin w robocie, wlałam ją powoli do
jajek z
cukrem; do miski przesiałam
mąkę,
cynamon,
imbir,
sodę, ½ łyżeczki
soli i
proszek do pieczenia; połaczyłam wszystkie sypkie składniki i dodałam do masy jajecznej; wmieszałam
skórkę z cytryny ,pokrojone
jabłka i odsączone
rodzynki; piekłam 50 minut (patyczek był suchy); ciasto studziło się na kratce, po tym jak wyjęłam je z tortownicy (nie opada, nawet bezpośrednio po wyjęciu z piekarnika);
lukier zrobiłam "na oko" -
cukier puder, sok z połówki
cytryny i
mleko powinny miec konsystencję gęstej
śmietany:)nie posypałam już
orzechami i nie podałam z
bitą smietaną, ale nikomu nie bronię, a szczególnie "zachłannym" na ten przepis Sąsiadom;)smacznego:)