Wykonanie
Bardzo lubię klimat świątecznych jarmarków. Piękne oświetlenie, cała masa zapachów, które zewsząd docierają do naszego nosa i niebanalne smaki – mógłbym tam przebywać całymi dniami. W
sumie to tak czasami robię, bo jak tylko mam okazję to
jadę odwiedzić naszych zachodnich sąsiadów, specjalistów od organizacji bożonarodzeniowych jarmarków. U nich te wielkie imprezy odbywają się już od kilkuset lat, praktycznie w każdej miejscowości. W większych miastach natomiast można ich spotkać nawet kilkanaście. Zwiedziłem już jarmarki w Saksonii, byłem w Dreźnie, Bautzen czy Görlitz, nastał czas na Berlin.Jak na stolicę przystało imprezy się tam odbywające są organizowane z niezłym rozmachem. Są niezwykle różnorodne, każdy znajdzie dla siebie coś do kupienia, zjedzenia, wypicia albo chociaż pooglądania. Są też zupełnie odmienne od tego co my znamy wiec nie krepujcie się i odwiedźcie je kiedyś, nie zawiedziecie się.

Jarmarków w Berlinie jest bardzo dużo i w przeciwieństwie do Drezna są rozrzucone po całym
mieście, a nie skumulowane w ścisłym centrum. Na ich odwiedzenie trzeba poświecić trochę czasu dlatego jeśli tylko możecie skorzystajcie z opcji nocowania w tym
mieście, wtedy będziecie mogli całkowicie oddać się ucztowaniu i świętowaniu.Berlin mimo swojej wielkości nie należy do miast szczególnie zakorkowanych, ale i tak najwygodniej poruszać się po nim komunikacją publiczną. Nie tylko dlatego, że na każdym jarmarku czekają na nas pyszne grzane
wina i poncze, choć jest to oczywiście bardzo ważny powód.Podróżowanie metrem (U-Bahn) jest zdecydowanie najszybsze, ale w okresie świątecznym warto zwiedzić miasto tramwajem lub autobusem. Berlin jest pięknie oświetlony, a z racji ciemności panujących przez popołudnie i wieczór będziecie mogli poobserwować świąteczne dekoracje w całej
krasie. Szczególnie warte polecenia są dwie linie autobusowe 100 i 200. To linie przeznaczone specjalnie dla turystów, jeżdżą przez atrakcyjne punkty miasta i można nimi zrobić sobie całkiem przyjemną wycieczkę. Dodatkowo linie te są obsługiwane przez autobusy piętrowe co sprzyja obserwacjom okolicy.Skoro już jesteście w Berlinie i wiecie jak się po nim poruszać to zajmijmy się najważniejszym, czyli jarmarkami. Jak pisałem wcześniej jest ich całkiem sporo i chciałbym Wam pomóc w podjęciu decyzji, które z nich odwiedzić. Nie byłem jeszcze na wszystkich, ale nic straconego, bo na pewno
wrócę do Berlina w okresie świątecznym.

Zapraszam również na wspólne zwiedzanie:Jarmarki Bożonarodzeniowe w DreźnieJa rozpocząłem swoje zwiedzanie od jarmarku na Alexanderplatz ze względu na położenie blisko hotelu, w którym się zatrzymałem. To typowy jarmark niemiecki niczym specjalnie nie wyróżniający się. Szczerze mówiąc jeśli nie jesteście w pobliżu to nie musicie się na siłę tutaj wybierać. No chyba, że kuszą Was zakupy w pobliskich galeriach handlowych (Alexa, Galeria Kaufhof). Grzańce, pieczone
kiełbaski, langosze, Fladenbrot (płaski chlebek z nadzieniem pieczony w kamiennym piecu), karuzela i cała masa towarów
rodem z naszych bazarów – tak szybko można scharakteryzować ten jarmark. Jest również lodowisko i karuzela. Jeden sklepik jest naprawdę warty obejrzenia, a w nim kilkaset wzorów bombek choinkowych w przeróżnych kształtach, nawet związanych z kulinariami. Jeśli lubicie takie świąteczne bibelotki to jednak wygospodarujcie trochę czasu, bo można się tam zapomnieć...




Kilka minut pieszo od Alexanderplatz znajduje się kolejny jarmark - Weihnachtsmarkt vor dem Roten Rathaus . To jarmark położony pomiędzy wieżą telewizyjną, a czerwonym ratuszem. Jest niezwykle ciekawy pod względem kulinarnym, więc choćby z tego powodu warto go odwiedzić. Oferuje wszystko to co spotkacie na berlińskich jarmarkach oraz kilka potraw, które spotykać można w innych regionach tego
kraju. Standardem są oczywiście pieczone
kiełbaski (Thüringer Bratwurst, Nürnberger Bratwurst),
steki z
karkówki, Berliner Boulette czy Leberkas . Można je jeść w bułkach (Brötchen, Semmel) lub z frytkami czy innymi rodzajami
ziemniaków, bo przecież należy pamiętać, że Berlin to stolica
kartofla.

Jak już o ziemniakach
mowa możecie spróbować również placków ziemniaczanych (Kartoffelpuffer, Erdäpfelpuffer, Reibekuchen), które jak zauważyłem Berlińczycy z umiłowaniem spożywają w towarzystwie
musu jabłkowego. Są nieśmiertelne duszone
pieczarki i
mięsne potrawki wolno duszone na olbrzymich patelniach, no i oczywiście Currywurst . Są coraz popularniejsze langosze,
czosnkowe bagietki z dodatkami oraz pieczone w piecach opalanych drewnem Fladenbrot i Dresdner Handbrot . Jest również nasz bigos, który faktycznie wygląda i pachnie jak nasz :-) Są zupy, przede wszystkim gulaszowe i kartoflanki, czyli te najbardziej treściwe i rozgrzewające – w sam raz na chłodne dni.

Na deser można sobie zafundować coś słodkiego:
owoce w
czekoladzie, praliny, tony marcepanu, ciasta, pierniczki norymberskie czy też z Pulsnitz. Prażone ziarna, wata cukrowa i pieczone
kasztany, a także popularne ostatnio u nas kurtoszkołacze. Ilość jedzenia naprawdę robi wrażenie co oznacza również, że na jarmarku są niesamowite tłumy. Najlepiej odwiedzić go wkrótce po otwarciu (jarmarki bywają otwierane w godz. 11-12), bo wieczorem ciężko jest przejść od wejścia do wejścia. Za pysznym
chlebkiem z pieca (Dresdner Handbrot) ustawiła się kolejka ok. 30 chętnych, inne stoiska były też nieźle oblegane, więc komfortu zwiedzania w turystycznym szczycie się nie zazna. Jarmark jest pięknie oświetlony, są na nim karuzele, diabelskie koło i lodowisko.



Gdy już się opuści tłumy zgromadzone na nim można się udać pieszo na kolejny z jarmarków. Tutaj tłoku nie było, a i sam jarmark jakby taki spokojniejszy, ale w
sumie całkiem urokliwy.
Mowa tutaj o Weihnachtsmarkt am Opernpalais (Nostalgischer Weihnachtsmarkt). Jest mniejszy niż poprzedni, przejścia są szersze, mniej ludzi więc poruszanie się po nim nie sprawiło problemów. Można tam zjeść pyszne placki ziemniaczane, czy napić się bardzo smacznych grzanych win (Glühwein) w przeróżnych smakach. Kto lubi
ajerkoniakowe smaki powinien spróbować Eierpunsch, a wszystkim polecam również Feuerzangenbowle. Jest to rodzaj ponczu z czerwonego
wytrawnego wina z
przyprawami korzennymi,
skórką pomarańczową i
anyżem. Nad podgrzana miksturą znajdującą się w olbrzymim kotle płonie bryła
cukru nasączona
rumem, który po skarmelizowaniu
kapie sobie do garńca z ponczem, nadając mu charakterystyczny smak. Na jarmarku są również karuzele i scena z imprezami na żywo. Całkiem przyjemnie można spędzić tu czas.

Na kolejny jarmark trzeba już dojechać komunikacją miejską. Kwadrans i znajdziecie się w bardzo efektownym miejscu. WeihnachtsZauber am Gendarmenmarkt to jeden z niewielu festynów, na które wejście wiąże się z opłatami. Nie są wygórowane, bo wstęp kosztuje całe 1
euro. opłaty są przeznaczone na
pokrycie kosztów występów na scenie. Muzyka, teatr, kabaret – nawet nie znający
języka mogą się tutaj doskonale bawić. Otoczenie placu jest bardzo dostojne więc i sam jarmark jest odrobinę bardziej ekskluzywny niż przaśny, pięknie oświetlony, z białymi namiotami. Sporo z nich jest przeszklonych, zamkniętych i ogrzewanych wiec można w nich spędzić cudownie czas bez całej masy ubrań na sobie. Nie zawsze jest jednak wolne miejsce, wiec może przydać się wcześniejsza rezerwacja.

Produkty, jedzenie i picie dostępne na jarmarku w niczym nie odbiegają od innych dobrych berlińskich jarmarków, taki jarmarkowy standard w dobrym słowa znaczeniu. Możecie zjeść tutaj większość potraw o których pisałem wcześniej, wiec powtarzać się nie
będę. Miłośnicy
wina znajdą tutaj pyszne grzane
wina w całej gamie smaków (
truskawka,
jagoda,
wiśnia,
jabłko,
gruszka), piwosze tez nie będą zawiedzeni. Łasuchom polecam gorącą
czekoladę, smakosze
wędlin i
serów mogą się zaopatrzyć w porządne regionalne, alpejskie produkty. Jest to jeden z bardziej cenionych jarmarków, bardzo często w zestawieniach typu TOP-10 zajmuje czołowe miejsce. Ze względu na atmosferę tutaj panującą zdecydowanie polecam.



Jak już tutaj jesteśmy możemy przesunąć się na Winterwelt am Potsdamer Platz . Ładnie przyozdobione otoczenie, śliczna choinka - otoczenie jarmarku godne obejrzenia, ale sam jarmark nie zachęca do odwiedzin. Jakoś tak skojarzył mi się z wrocławskim jarmarkiem, czyli na warunki polskie w porządku, ale na niemieckie to niewiele ma do zaoferowania. Jest po drodze do kolejnego punktu programu, więc można zerknąć. Jeśli się na to zdecydujecie to przy okazji zajrzyjcie do Sony Centre, jarmark choć nie duży to przyciąga oko.


Spod budynku Sony Centre można dojechać autobusem do stacji Zoologische Garten . W jej pobliżu znajdują się dwa miejsca godne odwiedzenia. Jedno to jarmark bożonarodzeniowy jak się domyślacie - Weihnachtsmarkt an der Gedächtniskirche. Spacerując
miedzy straganami miałem wrażenie, że jestem w Polsce. Słychać praktycznie tylko
język polski. Zwiedzających niezbyt dużo, jedzonko i
winko naprawdę smaczne i niedrogie. Najbardziej polecam Wam jednak wizytę w budzie serwującej Currywurst, z pysznymi frytkami,
ketchupem i
majonezem. Symbol Berlina, o którym nawet piosenki powstały znajdziecie w Curry36 znajdującej się przy dworcu, gdzie podjeżdża autobus. Jest to filia jednej z najbardziej znanych knajp z tą
kiełbasą. Porcja Currywurst w dwóch rodzajach to piękne zwieńczenie dnia (5
euro za 2
kiełbasy, frytki i dodatki).

Do tej
pory poruszaliśmy się bliżej centrum, teraz pojedziemy trochę na ubocze. Niesamowicie efektowny jarmark w odrestaurowanych budynkach przemysłowych - Lucia Weihnachtsmarkt in der Kulturbrauerei . Chyba najbardziej klimatyczny, z pewnością warty do odwiedzenia. Na terenie starego browaru zgromadzono sporo stoisk, przede wszystkim z jedzeniem, ale również z małymi dziełami sztuki. Raczej nie znajdziecie tutaj marnej świątecznej tandety. Są oczywiście berlińskie specjały, ale można spróbować sporo dań i
napojów z innych
krajów. Komu znudziło się grzane
wino może spróbować jego skandynawskiego odpowiednika (Glögg), komu nie odpowiadają tradycyjne wieprzowe wyroby niech skusi się na
stek lub
kiełbaskę z renifera. Spore kolejki ustawiają się do wielkiego pieca opalanego drewnem, z których co chwilkę wyciągany jest pyszny Fladenbrot w wielu rodzajach. Jarmark nie jest duży, w napiętym kalendarzu imprez wiele czasu nie zajmie, ale z pewnością pozostawi miłe wspomnienia. Jest mała karuzela więc dzieciaki też znajda dla siebie zajęcie.




Ostatnim jarmarkiem jest Weihnachtsmarkt Schloss Charlottenburg . Jarmark średniej wielkości, ale bardzo ładnie położony przed głównym wejściem do zamku Charlottenburg. Sporo stoisk z gastronomią oferujących bardzo smaczne jedzenie. Oprócz kuchni berlińskiej znajdziecie tutaj jedzenie tyrolskie i bawarskie. Jest również spore stoisko oferujące kuchnię węgierską, nie tylko langosza, no i polską, ale ta ostatnia dla mnie osobiście stanowiła rozczarowanie. Dobrze, ze coś takiego w ogóle jest, ale
wędzona kiełbasa w
bułce to nie jest typowy polski smakołyk. Poza nią były pierogi i bigos, ale cena odstraszała i pewnie dlatego próbujących było niewielu. Zresztą ten ostatni można było spotkać na wielu jarmarkach. Sporym zainteresowaniem cieszyło się stoisko, gdzie na ogniu pieczone były filety z
łososia norweskiego. Można je zamówić z frytkami i surówką albo po berlińsku - w
bułce (6
euro - w
bułce) :-)


Duże kolejki ustawiały się również pod knajpką serwującą alzacki specjał Flammkuchen . To
tarta z ciasta
chlebowego pieczona z
cebulką,
boczkiem,
serem i
śmietaną. Ja skosztowałem tradycyjnej wersji, ale można było wybrać ich kilka (7,50-9,00
euro). Podobne stoiska można było spotkać również na innych jarmarkach, ale tutaj
tarta wyglądała zdecydowanie najlepiej i smakowała naprawdę rewelacyjnie. Porcja na przegryzkę dla dwóch osób.


Jarmark ten zwiedzałem w
porze obiadowej wiec po opisanym obiedzie załapałem się również na deser. Ogromna kluska drożdżowa na parze polana gęstym sosem
waniliowym i gorącym sosem z
leśnych owoców (Dampfnudel – 3-4
euro). Z grzańców polecam Glühwein mit Schuß na stoisku bawarskim (3,50
euro). To popularny w Monachium grzaniec z odrobiną
rumu. No odrobina to źle napisane, bo byli szczególnie hojni i jedną trzecią kubka stanowił doskonały
rum.


Po takim kubeczku poczujecie się rozgrzani przed dalszą wędrówką. Ograniczać Was będzie tylkoWasza wyobraźnia, bo my tutaj się rozstaniemy. Jarmarków jest jeszcze bez liku więc można w nich spędzić sporo czasu. Możecie odwiedzić największy berliński jarmark Weihnachtsmarkt zwischen Alexanderplatz und Jannowitzbrücke, ale nie spodziewajcie się tam ciszy i spokoju. Spodoba się tam na pewno osobom lubiącym parki rozrywki, bo karuzel i podobnych urządzeń sporo tam ustawiono. Możecie odwiedzić Spandauer Weihnachtsmarkt czyli jarmark w Spandau, odbywający się na starym
mieście tej uroczej dzielnicy. Wreszcie możecie się udać do Poczdamu, bo to w
sumie blisko i miasto to też trochę ma do zaoferowania w dziedzinie jarmarków. Mam nadzieję, że zachęciłem Was do podróży i może gdzieś tam się spotkamy za rok :-)






















