Wykonanie
Tak mnie korci, żeby napisać, że prawdziwe. Prawdziwość pierników wzrasta wprost proporcjonalnie do ilości tygodni, którą przeleżą w misce, zanim się je upiecze. Jakby przyjąć inne kryterium, prawdziwe są te, które pachną
cynamonem albo, do wyboru: są kruche, wiszą na choince, są polukrowane, są w kształcie gwiazdek. Co komu pasuje. Na moje własne potrzeby, niech prawdziwe tym razem będą leżakujące.
No i buch, zaczęło się. Białe sypie z nieba (na zmianę z podwiewaniem, kiedy to śnieg nie pada, ale, osobliwe to zjawisko, fruwa we wszystkich kierunkach, tylko nie tak jak trzeba, po bożemu). Ulice w
Krakowie przypominają generalnie wiejskie
drogi. Choć nie wiem, czy to dobre porównanie, podejrzewam, że przejazd po wiejskich drogach musi być przeżyciem graniczącym z ekstazą w porównaniu z wyjechaniem w którymkolwiek kierunku od rynku. Popadało i poparaliżowało nam ulice. Ruszyć się ani w te, ani we wte nie da. Autobusy:
stoją. Albo nie wyjechały. W ogóle nie wiadomo gdzie są, zniknęło im się. Tramwaje: jeden zakopany w śniegu na torach. Włączył awaryjne. Automatycznie każdy za nim też musiał włączyć awaryjne, bo jak objechać? Z drugiej strony rynku: korek tramwajowy. Z trzeciej: wysiadło zasilanie na linii. Żeby było śmieszniej (?!): w dwóch miejscach wykoleiły się wagony.A następnego dnia można było sobie jeździć do woli w ramach darmowych przejazdów. Ciekawe, co przeważyło: II tura wyborów krakowskiego pana prezydenta czy zachęcenie ludzi do ostentacyjnego porzucania własnych samochodów na rzecz w imię grupowych przejazdów mpk.
Siadłam z moją babcią i wymodziłyśmy. Przepis w październiku, ciasto w listopadzie, pierniki w grudniu.Zawsze, ZAWSZE chciałam zrobić takie pierniki. Tak jak zawsze chciałam zrobić prawdziwe
powidła śliwkowe, mocno wysmażone i bez
cukru, pączki na tłusty czwartek i babcinego makowca na wielkanoc (dwa z
trzech odhaczone). Od zawsze fascynowało mnie, jak to ciasto dojrzewa, jak z płynnego robi się zwarta kulka, jakim cudem można napakować do niego tyle
miodu, a ciasto po uleżeniu się wcale się nie klei. I w ogóle, sam fakt, że trzeba zaplanować, zrobić,
potem czekać, wyjąć w grudniu, rozwałkować, nawdychać się przy okazji magicznych świątecznych zapachów. Wycinać wreszcie blaszaną gwiazdką, robić dziurki plastikową słomką, siedzieć przy gorącej szybie piekarnika i odliczać minuty do wyjęcia. Wszystkie te czynności robią świąteczno-domową otoczkę wokół robienia pierników.
A! Zapomniałabym! I z
bakaliami -
suszonymi śliwkami,
rodzynkami,
orzechami. Pierwszy raz robiłam i
jadłam takie pierniki. Chcę robić już tylko takie!
Przepis na szklanki. I cała litania składników, tak jest w piernikach najfajniej i tak właśnie ma być. Bo pierniki wymagają dużej ilości składników i tu nie ma przebacz.Prawdziwe, 6-tygodniowe piernikiSkładniki:0,5 kg dobrego, prawdziwego
miodu1 szklanka
cukru1 kostka
masła2 szklanki posiekanych
orzechów (włoskich, laskowych,
migdałów albo wszystkie naraz)3/4 szklanki
rodzynek - jeśli duże, pokroić na mniejsze kawałki1/2 szklanki
żurawiny1/2 szklanki suszonych
śliwek - najlepiej
polskich, tych, które pachną jakby były wędzone3 łyżki
kakao2 łyżki
cynamonu2 łyżeczki
imbiru1 płaska łyżeczka
pieprzu białego lub pół łyżeczki czarnego1 łyżka mielonych
goździków1 łyżka
kardamonu1 łyżka
gałki muszkatołowej1,2 kg
mąki (żytniej lub pszennej)1/2 szklanki
mleka2 pełne łyżeczki
sody oczyszczonej3
jajkaszczypta
soliPrzygotowanie:Do rondelka wsyp
cukier, dołóż
miód i
masło. Roztop na małym ogniu, powoli, mieszając. Kiedy wszystko się połączy, dosyp wszystkie
przyprawy,
kakao i
bakalie, a następnie wyłącz ogień, a rondelek odstaw gdzieś w chłodniejsze miejsce. W tym czasie zajmij się sypkimi rzeczami. Weź bardzo dużą miskę i wsyp do niej połowę
mąki,
sól,
sodę, rozbij
jajka i dolej
mleko. Teraz dolej
miód z rondelka. Dokładnie wymieszaj - tak, aby wszystkie składniki się w miarę połączyły, Dosyp pozostałą połowę
mąki i teraz już wymieszaj bardzo dokładnie. Miskę przykryj ściereczką i odłóż na 6 tygodni (jak już nie możesz wytrzymać, może być mniej - ale minimum 4 tygodnie). W tym czasie wszystkie zapachy i aromaty przypraw mieszają się ze sobą, przez co pierniki później tak ładnie pachną. To też czas potrzebny do tego, żeby ciasto zrobiło się zwarte, gotowe do wałkowania. Miskę możesz trzymać w lodówce - jak najdalej od zamrażalnika (chociaż wtedy zapachy z lodówki mogą się wmieszać w pierniki) albo w chłodnym miejscu w domu, jak piwnica czy garaż (jeśli szczęśliwie takowy posiadasz).Po 6 tygodniach wyciąg ciasto z miski, rozwałkuj, w razie potrzeby podsyp lekko
mąką. Z ciasta wykrawaj foremkami różne kształty. Przed pieczeniem możesz posmarować je roztrzepanym
jajkiem, a możesz zostawić bez niczego. Piecz w 180 stopniach C przez ok. 8 minut - aż pierniczki się zrumienią, ale nie spalą.
Piotr Milewski, Z Nowego Jorku Piotr Milewski, Biblia dziennikarstwa pod red. Andrzeja Skworza i Andrzeja Niziołka.
Czytam sobie wielką książkę. Wielką rozmiarami i treścią. Targam w torbie, nie wiem ile to może ważyć, ale pod dwa kilogramy podchodzi. Książka mądra, pisana przez ludzi, którzy wiedzą, co chcą przekazać. Biblia dziennikarstwa składa się z tekstów napisanych przez kilkudziesięciu najwybitniejszych dziennikarzy
polskich, którzy doskonale się w tym pomyśle odnaleźli. Jest więc Makłowicz, jest i Pawlikowska, Kunica, Domosławski, Tochman i Szczygiel, Wajrak, Mongomery,
Kolenda-Zaleska, Wojewódxki, Pochanke, Pilch, Raczkowski, Sawka, Boniecki, ... I mnóstwo tych, którzy są fachowcami w swoim dziennikarskim grajdołku. I fajnie. Bo pomysł się sprawdził, podoba się, jest fajny, nowy, ciekawy. I bardzo mi z tej książki epatuje taka dziennikarska solidarność, samopomoc, jakaś taka wspólnota. W deseń: jesteś dziennikarzem, biegasz jak potłuczony cały dzień, jesteś na nogach od 5 do 23, urąbiesz się w poszukiwaniu newsa, a ludzie i tak to zleją. Sto tysięcy zebranych materiałów, z których jeden zapamiętają ludzie. I fajnie, bo ten jeden da ci większa satysfakcję niż cokolwiek innego. O to chodzi. Witamy w gronie dziennikarzy. Nie masz najmniejszej szansy na nudę.