Wykonanie

Z wielką przyjemnością przyjęłam zaproszenie na warsztaty kulinarne w moich rodzinnych stronach. Tym razem nie były to ściśle Kujawy, ale położona w województwie kujawsko-pomorskim Krajna, na północny zachód od Bydgoszczy. Cała impreza odbyła się w pałacu Sypniewo a było to spotkanie założycieli i członków Kujawsko-Pomorskiej Spiżarni .To bardzo ciekawa i pożyteczna inicjatywa mająca za cel pomóc lokalnym małym producentom żywności w promowaniu swoich wyrobów. I właśnie z produktów Spiżarni miałam przyjemność przygotowywać dania w towarzystwie blogerki znanej dotąd z
sieci, Marzenki, kulinarnych pasjonatów i dziennikarzy. Całością kierował ekspert kulinarny Piotr Lenart a w pałacowej, przestronnej i dobrze wyposażonej kuchni dzielnie pomagał nam miejscowy personel. Właściciele obiektu, państwo Adamscy , zaglądali też często do kuchni pytając, czy czegoś nam nie brakuje.

Mimo, że pracy było sporo, atmosfera przy wspólnym gotowaniu była bardzo sympatyczna i kreatywna. Powstały nowe pomysły na wykorzystanie spiżarnianych produktów, w tym jeden prosty a rewelacyjny : pieczone
jabłka nadziewane
kajmakiem. Ale zaczęliśmy od
mięsa – zrazy z jelenia , marynowane w
soli,
pieprzu i musztardzie.

Potem były podsmażane i duszone w towarzystwie warzyw w
czerwonym winie .

Warzywa, które dodawaliśmy, przedtem je podsmażając, to
cebula,
czosnek,
marchew,
seler,
pietruszka , fenkuł oraz
ziemniaki. Efekt końcowy był powalający –
mięso rozpływało się w ustach, warzywa nadały rewelacyjny smak sosowi i świetnie uzupełniały
mięso.

Nie mogło się obyć bez gęsiny, udka były smażone w sosie i podane z
musem jabłkowo-
cebulowym a rosół ugotowany na gęsich korpusach nie tylko był serwowany z domowym
makaronem ( z miejscowej kuchni) ale też wzbogacał smaki
sosów i ugotowanego na nim pęczaku. Zrobiliśmy tez gęsią okrasę, z
mięsa mielonego wraz z tłuszczem – została podana na przekąski wraz z pasztetem .

W tle masełko
ziołowe by Ryszard, pasjonat kulinariów i historycznych rekonstrukcji. Z jego popisowych dań powstały jeszcze pieczone z
ziołami i
olejem ziemniaczki ( w innej formie niż moje, skorzystam z pomysłu),
śledzie w pikantnej, mocno czosnkowej zalewie śmietanowej z
lubczykiem, . On też wymyślił pieczone
jabłka nadziewane
kajmakiem- najpierw upiekliśmy jedno na próbę,
potem dla wszystkich gości. Zostały podane na deser w towarzystwie gryczanych naleśników z sosem kajmakowym.

Na gęsim rosole powstała też chwalona przez wszystkich zupa pomidorowa. Przerabialiśmy także
młode koźlę na „ajntopf” a na wywarze powstał biały barszcz. Samo
mięso koźlęcia było też przyrządzone w delikatnych smakach w miodowej marynacie. Pierwszy raz
jadłam ten specjał i bardzo mi smakował.
Słodyczami na bazie kajmaku z firmy Polder zajmował się specjalista cukiernik , pan Tomek i jego dzieła złamały niejedno postanowienie o diecie….

W
rogu zdjęcia widać karafkę z rewelacyjną kajmakówką , która zrobiła na spotkaniu furorę. Żeby nie było, piliśmy też pyszne
soki jabłkowe Klimkiewicza z dodatkami i próbowaliśmy samych
jabłek, nie tylko pieczonych. Było też lokalne
piwo Krajan .

W tle obiadowego stołu można było zapoznać się z ofertą Spiżarni – były też
oleje tłoczone na zimno, lniany i rzepakowy. Stały się bazą zalew do
śledzi podanych na przekąskę oraz tzw ”
oliwki północy” czyli ‚maczanki” do
chleba z
olejów z
cebulą i
przyprawami.

Z Ciechocinka przybyła zdrowa
sól i
woda :

Przy obiedzie Piotr Lenart tłumaczył, jak zostały wykorzystane produktu spółdzielni, podkreślając ekologiczne użytkowanie całych
tuszek zwierzęcych (
wywary, zupy z
mięsem, ajnopfy, pasztety,
smalec). Chodzi bowiem o to, by producenci znaleźli odbiorców swoich produktów umiejących je dobrze spożytkować.Jak zwykle przy
stole toczyły się ciekawe rozmowy , najpierw o jedzeniu,
potem o planach rozwoju Kujawsko-Pomorskiej Spółdzielni. Po szczegóły tego projektu zapraszam do relacji znanego z portalu Potrawy Regionalne Stanisława Gazdy ( dziękuję za kilka zdjęć).Do domu miałam daleko więc zanocowałam w komfortowym pokoju Pałacu Sypniewo, nie zważając na opowieści gospodarzy o straszących tu duchach. Trochę mi wyobraźnia ruszyła tuż przed zaśnięciem i wystraszyłam się niemal własnego oddechu, ale dałam radę. Obudził mnie rano śpiew ptaków w pałacowym parku.Cieszę się bardzo , że w moich rodzinnych stronach powstała tak piękna inicjatywa i że mogłam wziąć udział w jej promowaniu. Dziękuję bardzo organizatorce spotkania, Ani Siudzińskiej, za zaproszenie a współgotującym za ciekawe , inspirujące pomysły i dobrą zabawę w kuchni.