Wykonanie

Rączo podjeżdżam (rowerem, dalej jestem na minusie) pod gabinet dentystyczny i wchodzę do środka. Z szerokim uśmiechem mówię "dzień dobry!", wieszam płaszcz. I, niespodziewanie, odzywa się gruby bas za moimi plecami:— A co pani taka wesoła? U dentysty jest przecież!O cholera. Tego się nie spodziewałam. Faktycznie, ząb boli i jestem przekonana, że idę na borowanie. Kuźwa, nie mam pojęcia, dlaczego jestem zadowolona z siebie. Nie wiem, co powiedzieć, więc kłamię:— Noo... ja tylko na przegląd.W odpowiedzi pan uśmiecha się smutno.W poczekalni pustki, więc, chcąc nie chcąc, stajemy się jeszcze bardziej na siebie skazani. Rozmawiamy o butach, impregnatach, polityce, w końcu o jedzeniu (no, przecież przed borowaniem żarcie to temat top). Niechcący, w trakcie całkiem przyjemniej rozmowy, wypalam:— Nie wiem, nadwaga mnie nie dotyczy. poza tym staram się jeść zdrowo i...Osz, kurwa mać! Sama sobie zawiesiłam pętle na szyi. Podnoszę głowę, czekam na ostrzał. Nie
mylę się. Panu aż oczy się zaświeciły, przerywa mi i z wyższością w głosie
mówi:— A czy w dzisiejszym świecie można zdrowo zjeść? Wszędzie laboratoria, spaliny, powietrze z ołowiem. No, niech pani powie! Czy w dzisiejszym świecie jest coś bez chemii?!Tego się spodziewałam. Zawsze wystarczy powiedzieć coś o zdrowym trybie życia, żeby wszyscy ludzie wykłócali się, że to najgłupszy pomysł na świecie. Końcowym argumentem w dyskusji jest zawsze "mój brat/wujek/kochanek jadł zdrowo i umarł". W bardziej hardkorowej wersji umiera na
raka przewodu pokarmowego.Z mojego punktu widzenia — każdy widzi różnice pomiędzy sklepowym i domowym
masłem orzechowym, pomiędzy
jogurtem naturalnym z
malinami a
jogurtem aromatyzowanym.Szybko rozważam wszystkie za i przeciw kontynuowaniu dyskusji. w końcu wypalam:— Tak
serio, to ja rzadko jem. w przerwach pomiędzy głodówkami
piję koktajle warzywno-
owocowe. Robię tak od 5 lat i mam końskie zdrowie.
Posyłam szeroki, ironiczny uśmiech. Pan zdziwiony, już otwiera usta, żeby mi odpowiedzieć. Na moje szczęście przypomina mu to o
bólu zęba, łapie się więc za żuchwę. Z gabinetu wychodzi dentystka, woła następnego pacjenta. Mój rozmówca znika w czeluściach gabinetu, oddycham z ulgą. Aż spociłam się pod pachą.Biorę torbę i wychodzę na powietrze. Wczoraj zrobiłam domowy kopiec kreta i miała to być moje nagroda za borowanie (zredukowałam
cukier przecież!). Dzisiaj zastanawiam się, czy nie zrobić z niego jakiegoś koktajlu :DPrzepis na tortownicę o średnicy 20 cm:ciasto (z tego przepisu):60g
mlecznej czekolady50g
kakao200ml gorącej
wody145g
mąki pszennej pełnoziarnistej1 łyżeczka
proszku do pieczenia20g
cukru trzcinowego30g białego, drobnego
cukru60g
masła2
jajka1 szklanka
mleka (albo
mleczka kokosowego, też fajnie wyjdzie)
Czekoladę połamać na małe kawałki, umieścić w naczyniu żaroodpornym, wsypać
kakao. Zalać wszystko
wodą i dokładnie wymieszać.Wymieszać
proszek do pieczenia i
mąkę w drugim naczyniu.
Cukry utrzeć (mikserem) z roztopionym
masłem. Wbić
jajka i każde ubijać minutę.Do masy jajecznej wlać
czekoladę i
mleczko kokosowe. Ja zrobiłam nieostrożnie i ciasto wyszło dobre, więc nie musicie przesadzać z delikatnością.Do mokrych składników dodać suche i wymieszać (tak jak muffinki, do połączenia się składników). Ciasto wlać do formy.Piec w 180 C przez 45 minut, do suchego badyla.Dobrze ostudzić (najlepiej zostawić na noc). Następnie wydrążyć ostrożnie ciasto: tak, aby zostały ranty i nienaruszony spód (ok 1/2 cm).Ciasto, które zostało z tej operacji zebrać w misce i rozdrobnić palcami.krem i dodatki500 ml
śmietany min. 30%3 płaskie łyżki
mąki ziemniaczanej80 g
gorzkiej czekolady4 płaskie łyżki
cukru pudru3 średnie
banany2 łyżki soku z cytryny/limonkidodatki nieobowiązkowe: skórka z 1/2
pomarańczy,
cytryny albo
limonki.
Czekoladę zetrzeć na tarte na wiórki,
śmietanę dobrze schłodzić. Do lodówki, na minimum 30 minut włożyć miskę, w której będziemy ubijać
śmietanę i mieszadełka miksera.
Śmietanę ubić na sztywno. Pod koniec,
mąkę wymieszać z
cukrem i ostrożnie, po łyżeczce dodawać do
śmietany (cały czas ubijając).Dodać startą
czekoladę i delikatnie wymieszać łyżką. Razem z
czekoladą można dodać inne dodatki.
Banany przeciąć wzdłuż i skropić
sokiem z cytryny.składanie1. Jeżeli posiadacie fretkę zamknijcie ją w klatce. Koty — włóżcie do szafy.
Banany rozłóżcie na cieście.

2. Wyłożyć na nie
śmietanę z dodatkami, uformować kopułę.


3. Całość pokryć okruszkami ciasta
czekoladowego.

4. Gotowe! Chłodzić w lodówce min. 3 godziny (najlepiej pod jakąś folią, żeby zapach innego jedzenia nie wsiąkał w ciasto).