Wykonanie
Ogromnie mnie wciągnęło przetworowanie tego lata. Myślę, że zrobiłam tyle
dżemów, powideł
galaretek i
konfitur, że starczy na dużo dłużej niż rok lub na wielokrotne obdarowywanie
bliskich (jakiś konkursik dla fanów bloga?). To nasze pierwsze pełne lato po przeprowadzce do domu na wsi. Od dawna marzyłam o tej chwili, gdy nie
będę odrywać się od garnków z pyrkoczącymi
konfiturami i
dżemami. Pamiętam piwnicę rodziców, w której na półkach od ziemi aż do sufitu stały setki słoików z owocowymi kompotami i kilkoma rodzajami ulubionych
dżemów, czy
konfitur. W domu
wiśnie robiło się na raz z 20-30kg,
porzeczki z 20kg, że nie wspomnę o 100kg
pomidorów każdego roku na zupę
pomidorową! Moja koleżanka, Ania, zadziwiła mnie kiedyś mówiąc, że ona owszem,
przetwory chętnie, ale "po 10". Że nie chce robić, tudzież zamawiać u mnie duuużo
wiśni, więęęcej
śliwek i mnóóóóstwo
truskawek. Jej wystarczy "po 10" słoiczków z każdego. Chwilę mi zajęło zanim zrozumiałam tę ideologię, jak to, przecież jak coś smakuje, to nie może zabraknąć! Ale...teraz i ja zadowalam się mniejszymi ilościami, za to różnorodnie. A tego lata robiłam wiele
przetworów po raz pierwszy w życiu i czysto eksperymentalnie. Nie o wszystkich tu piszę, nie ze wszystkich jestem naprawdę zadowolona. Za kilka dni nawet nie
będę umiała znaleźć przepisu na te, które się nie obroniły przed moim wewnętrznym krytykiem.
Jest oczywiście kilka takich
przetworów, które "być muszą" i to w dużej ilości, bo sama perspektywa, że się skończą przed nastaniem kolejnego lata wzbudza we mnie protest.
Czarna porzeczka - ZAWSZE zajmuje osobną półkę, może nakładać mi się nawet z tymi robionymi w poprzednim roku. Tak samo mam z
kiszonymi ogórkami,
suszonymi pomidorami i przecierowym
sosem pomidorowym. Tego muszę
mieć mnóstwo! Lubię też długie
rzędy mirabelek i czekopowideł
śliwkowych lub
wiśniowych. W tym roku zrobiłam jednak kilkanaście
przetworów "po kilka", nawet nie dziesięć słoiczków. Mam nadzieję usłyszeć jęk zawodu domowników, gdy już się skończą zimą lub wczesną wiosną. Te najpyszniejsze z nich prezentuję poniżej.
Galaretka z
czerwonej porzeczkiOch wspaniała - kwaskowa i słodka, gładka i aksamitna, cudnie smakuje na gofrach z pudrem, a fantastycznie po prostu z
jogurtem naturalnym. Wszystkie, absolutnie wszystkie
owocowe jogurty ze sklepu się chowają! Ten przepis ze specjalną dedykacją dla teścia Joanny, któremu obrodziły ostatnio
czerwone porzeczki :)1kg czerwonych
porzeczek300g
cukru (do smaku)
Porzeczki oderwij z gałązek, umyj i przełóż do garnka o grubym dnie. Zasyp
cukrem i pod przykryciem wstaw na średni ogień. Duś pod przykryciem, aż puszczą sok.
Potem zmniejsz płomień i gotuj na małym ogniu ok 30 minut. Koniecznie szumuj kilka
razy. Sprawdź, czy odpowiada CI ilość
cukru i ewentualnie dodaj jeszcze trochę. My lubimy
galaretkę dość kwaśną.
Porzeczki przestudź lekko, przelej na sito i dokładnie przetrzyj. W sicie powinno pozostać zaledwie kilka łyżek pestek i skórek. Na zimnym talerzyku sprawdź konsystencję i ewentualnie gotuj jeszcze przez chwilę, jeśli
galaretka jest zbyt rzadka. Przelewaj do czystych, wyparzonych słoików i od razu zakręcaj.
Dżem z
borówki amerykańskiejSłodki,
borówkowy, bez żadnych dodatków, czyli klasycznie - dzieciom bardzo smakuje.1 kg + 250g
borówki amerykańskiej500g
cukrusok z 1
cytryny1kg
borówek przełóż do garnka z grubym dnem, zasyp
cukrem, dodaj
sok z cytryny i pod przykryciem doprowadź do zagotowania.
Potem odkryj i gotuj na małym ogniu, często mieszając ok 1 godziny. Sprawdź na zimnym talerzyku, czy osiągnęły już właściwa konsystencję. Jeśli tak, dosyp do garnka pozostałe 250g
borówek. Zagotuj jeszcze raz całość i gorące przekładaj do czystych suchych słoików. Gorące zakręcaj.
CocoPeach z
malinamiCałkowity eksperyment, przepis skądś wyszperany - duże kawałki słodkich, soczystych
brzoskwiń z krótko duszonymi
malinami,
wiórkami kokosowych i
Malibu - można jeść łyżkami! Bardzo ciekawa struktura i są niezbyt słodkie. Z
jogurtem naturalnym - pycha! A przepis z dedykacją dla Margot, która cierpliwie czekała i zrobiła już kilka słoiczków inspirowanych przepisami z tego bloga :)1,5 kg dojrzałych, ale niezbyt miękkich
brzoskwiń o
żółtym miąższu500g dużych
malin250g
cukru żelującego 2:1100g
Malibu50g
wiórków kokosowychBrzoskwinie sparz wrzątkiem, odstaw na 10 minut, obierz ze skórki, wypestkuj i pokrój w spora kostkę. Dodaj
maliny,
cukier, wiórki i
Malibu. Wymieszaj wszystko dokładnie i odstaw na 2 godziny. Zagotuj
owoce na niedużym ogniu i gotuj ok 5 minut. Przekładaj do czystych suchych słoików i od razu zakręcaj.
Wcale nie takie zwyczajne
jagody, dzięki nutce
cytryny i chrupiącym
migdałom. Niezbyt słodkie, bardzo nam smakują. Przepis wyszperałam w dodatku GW.1 kg dużych, suchych
jagód leśnychsok i skórka otarta z 1
cytryny300g
cukru50g żelfixu 2:150g mielonych
migdałów blanszowanych50g
płatków migdałowychJagody dokładnie umyj, usuń ewentualne listki i przesyp do garnka o grubym dnie. Zasyp
cukrem i dodaj sok oraz
skórkę z cytryny. Przykryj garnek pokrywką i zagotuj. Duś bez przykrycia ok 20 minut. Dodaj
migdały i
płatki migdałowe oraz żelfix. Wymieszaj dokładnie i gotuj jeszcze 4 minuty. Przekładaj do czystych, suchych słoików i od razu zakręcaj.
Staję z
kubkiem kawy na progu spiżarni, patrzę na półki z kolorowymi słoiczkami i dumam... tyle smaków, tyle śniadań niedzielnych przed nami, tyle grzanek z
serem i pyszną
konfiturą na leczenie jesiennych smutków... Ale przede mną jeszcze
śliwki,
gruszki,
jabłka. Kiszonki, chutneye, marynaty. I
pomidory,
pomidory,
pomidory.... czas coś tu poprzesuwać, żeby zrobić miejsce :)