ßßß Cookit - przepis na Atelier Amaro – czy warto?

Atelier Amaro – czy warto?

nazwa

Wykonanie

Planowaliśmy to od dawna, jednak terminy są takie, że naprawdę ciężko zrobić rezerwację. Pamiętajcie, zrobienie rezerwacji pół roku przed planowanym terminem kolacji to minimum!
Pierwsze co mnie zaskoczyło.
Wizyta u Pana Amaro była moim prezentem urodzinowym, dlatego nie uczestniczyłam w procesie rezerwacji i dogadywania szczegółów. Jednak później wypytałam o wszystkie szczegóły.
Rezerwacja pół roku wcześniej, miesiąc przed kontakt z ich strony z pytaniami o alergie i produkty, których nie spożywamy .
W moim przypadku to oczywiście mięso, ryby i uczulające mnie pomarańcze oraz winogrona. Nikt nie był zaskoczony i potwierdzili możliwość przygotowania 8-daniowego (chociaż dań było tak naprawdę więcej!) doświadczenia kulinarnego dla mnie.
Co mnie zaskoczyło? Przede wszystkim to, że jeszcze przed samym zajęciem stolika Pan kierownik sali potwierdzał, czy na pewno nic więcej nie powinno zostać wykluczone. Jak oni to robią? Nie wiem, ale wyczarowali mi na talerzu cuda.
Przystawki przystawek: pietruszka + kawior z palonego masła / orzech / drzewo z brokuła z popcornem z prosa / rolka z burakowej galaretki z musem z buraka / szalotka w maśle z pianą z ogórka i chipsem z cebuli
A jak w smaku?
Restaruracja Pana Wojtka wyróżnia się stosowaniem lokalnych składników kuchni Polskiej, bardzo mi się to spodobało. Miałam wcześniej okazję kosztować menu degustacyjnego w restauracjach z gwiazdkami Michelin, jednak ta kolacja wyjątkowo zapadnie mi w pamięci właśnie przez Polskie smaki.
Wszystko idealnie skomponowane, uzupełniające się składniki, które zyskały zupełnie nowe oblicze. Nie zawsze, a właściwie na prawdę rzadko byłam w stanie powiedzieć co jem. Jednak dzięki świadomości, że w potrawach na pewno nie ma produktów, których unikam, jadłam wszystko bez obaw i z ogromną przyjemnością. Wszystko było pyszne, ale to właśnie ta przyjemność, to doświadczenie wykraczające poza kubki smakowe jest najważniejsze.
Bardzo podoba mi się też możliwość wyboru selekcji polskich alkoholi zamiast wina. Skorzystałam z tej opcji i do prawie każdego „momentu” dostałam specjalnie dobraną nalewkę, miód czy po prostu spirytus.
jęczmieniówka / cytryna + mleko / rokitnik / wędzona śliwka / pigwówka / imbirówka /miód pitny malinowy
Muszę przyznać, że najbardziej do gustu przypadły mi rokitnik, pigwówka i miód pitny. Sprawdziłam już nawet, że te nalewki Staropolskie można zamówić sobie do domu, a jeśli chcecie obejrzeć producenta to zajrzyjcie tutaj.
Moment. Momencik.
Tak naprawdę w trakcie tej kolacji wspaniałych momentów było wiele.
Fajne było to, że pojawiały się też przedmomenty, pomomenty, międzymomenty i jakikolwiek przedrotek by tam nie wstawić – było smacznie ;)
Przed deser w postacji sorbetu serwowanego na lodowatym kamieniu, a do tego ta galaretka z rokitnika? Och.
Udawana marchewka z jadalną ziemią? W smaku super. Najbardziej jednak zapamiętałam dziecko przy stoliku obok, które bało się to zjeść dopóki Pani z obsługi nie wytłumaczyła, że to tylko rozdrobnione ciasto.
Fajny był też sposób podania zupy, niby nic nadzywczajnego, w wielu dobrych restauracjach zawartość talerza polewa się płynem dopiero w trakcie podania. Tutaj jednak na talerzu mogliśmy znaleźć watę cukrową! Jak ja żałuję, że jej nie spróbowałam, przed polaniem płynem! Oczywiście zniknęła od razu w kontakcie z wilgocią.
Dbałość o szczegóły także przy prezentacji menu.
Menu zostało zmodyfikowane na moje potrzeby żywieniowe, więc karta dań nie przedstawia dokładnie tego co jadłam, jednak składniki w większości są bardzo zbliżone. Papier czerpany z wprasowanymi chabrami? Tak mi się przynajmniej wydaje. Z takiego samego papieru jest wykonana koperta, w której otrzymujemy rachunek. Zarówno menu jak i kopertę możemy zabrać do domu na pamiątkę ;)
Fajne były też takie małe bajerki – bardzo wygodne fotele, wieszaczki na torebkę no i oczywiście panowie kelnerzy, którzy w białych rękawiczkach dokańczali danie (obsługa bardzo dyskretna i uprzejma, jednym słowem zgrany zespół).
Byłam bardzo zaskoczona atmosferą tego miejsca. Patrząc wcześniej na programy kulinarne Pana Amaro byłam przekonana, że będzie biało, sterylnie, wręcz szpitalnie. Jednak bardzo się pomyliłam.
Miejsce jest schludne, jednak bliskość stolików, ilość gości i powszechny gwar zapewniają atmosferę wręcz biesiadną. Obsługa podtrzymuje to uczucie wdając się w miłe, niezobowiązujące rozmowy. Dodatkowo, ogromne wrażenie zrobiły na mnie talerze, na których prezentowano dania.
Zdecydowanie widać, że tutaj artysta zadbał o płótno, podobno Pan Wojtek zaangażował całą rodzinę i część talerzy jest wykonana przez nich własnoręcznie!
Nie opłaca się, ale warto.
Znacie Pana Jacka Walkiewicza? Jest on autorem wielu książek i szkoleń, często prowadzi mowy motywacyjne. Kiedyś w trakcie jednej z nich powiedział coś co zmieniło dosyć znacząco moje podejście do decyzji, które podejmuję - „Nie opłaca się, ale warto” .
Pieniężnie coś może być całkowicie nieopłacalne, ale przeżycia z tym związane są całkowicie warte tej kwoty. Za tym zdaniem stoi też pewna fajna historia. – Pan Jacek chciał zawsze mieć campera. Wiecie, żeby jeździć z rodziną na wycieczki. Dosyć droga zabawa, samo utrzymanie takiego cacka to ponad 5 tysięcy rocznie (czyli tak naprawdę dobry hotel na tydzień dla całej rodziny). Pan Jacek nawet wpłacił już zaliczkę wynoszącą kilkadziesiąt tysięcy złotych, jednak wtedy pojawiły mu się w głowie wątpliwości. Zaczął rozmawiać z żoną, czy to się opłaca, czy warto kupić. I co jego kochana żona mu doradziła? Powiedziała „Jacek, kupuj, jak tego nie zrobisz to nigdy nie będziesz wiedział, jak to jest mieć campera” .
„Idź do Amaro, jak tego nie zrobisz to nigdy nie dowiesz się jak to jest zjeść u Amaro”.
Było bardzo ciemno, ale pamiątkowa fota musi być ;)
Info czysto finansowe. Kolacja 8 momentów to koszt 320 zł za osobę, opcjonalnie 199 zł za selekcje alkoholi (wina, polskie nalewki itp.), dodatkowo 10% opłata za serwis.
polecam Recenzje restauracja
Tagi
Autor
Anna Sudoł
Z zawodu informatyk, z serca kucharz. Wegetarianka i wyznawczyni absolutnej relaksacji kuchennej. Twardy charakterek łagodzi i rekompensuje ludziom smacznym jedzeniem. Wiecznie w kuchni, wiecznie coś kombinuje. Chciałaby zostać sama sobie szefem i stworzyć coś co zapadnie wszystkim w pamięć.
Poprzedni wpis
Herbata z miętą i imbirem
Następny wpis
Najlepsze rogale marcińskie
Czy warto robić zakupy spożywcze przez internet?
Przechodzę między alejkami, dział po dziale, regał [...] Czytaj dalej +
Czy warto kupować na targu przy ulicy?
Pewna kwestia nie daje mi spokoju od pewnego czasu. Skoro [...] Czytaj dalej +
Ulubione seriale – co warto oglądać?
Pojęcie serialu zmieniło znaczenie w trakcie ostat [...] Czytaj dalej +
Ekologiczne jedzenie, warto?
źródło: http://hk.lifestyleasia.com/features/wine [...] Czytaj dalej +
Źródło:http://www.grochemogarnek.pl/2014/11/czy-warto-wybrac-sie-do-atelier-amaro