ßßß
Wprawdzie kalendarzowa wiosna gości u nas już od ponad miesiąca, jednak temperatury są znacznie mniej przyjazne niż np. w minionym roku, wciąż więc mile widziane są wszelakie rozgrzewające dania (choć nie ukrywam, że pierwsze nowalijki cieszą przeogromnie i niecierpliwie czekam już na kwietniowe szparagi… :)). A gdy czasu po pracy na gotowanie nie ma się zbyt wiele, to watro przygotować np. takie oto curry z łososiem, gotowe dosłownie w kilkanaście minut. Podajemy z ryżem, z chlebkami typu naan, czy z każdym innym naszym ulubionym dodatkiem.(inspiracja : marcowy numer Delicious, poniżej z moimi zmianami)
1/8 – 1/4 łyżeczki płatków chili2 ząbki czosnkuok. 3 cm kawałek korzenia imbiru1 – 1,5 łyżki ulubionej mieszanki curry (w oryginale mild madras curry)sól do smaku (lub sos sojowy)2 łyżki oleju / oliwy1 cebulakilka łyżek wiórków kokosowych500-600 g filetów z łososiaok. 200 g broccolini (u mnie ugotowane osobno na parze różyczki brokuła)250 ml passaty pomidorowej (w oryginale posiekane pomidory z puszki)250 ml mleka kokosowego125 ml wodylimonka (skórka + sok)świeża kolendra, posiekana (w oryginale liście curry)Wiórki kokosowe lekko zrumienić na suchej patelni.Filety łososia umyć, osuszyć i pokroić w ok. 3 cm kostkę (u mnie plastry).Czosnek zmiażdżyć i przecisnąć przez praskę, imbir zetrzeć na tarce.Cebulę drobno posiekać i zeszklić 3-4 minuty na rozgrzanym tłuszczu, mieszając co jakiś czas, nie doprowadzając do zrumienienia. Następnie dodać czosnek, imbir, płatki chili oraz curry, wymieszać i podsmażyć przez ok. 2 min., mieszając co jakiś czas. Dodać pomidory (dobrze wymieszać z pastą), broccolini oraz otartą skórkę z limonki smażyć jeszcze kolejne 2 minuty (jeśli używamy ugotowanych uprzednio różyczek brokuła, dodajemy je na samym końcu). Następnie wlać mleko kokosowe, wodę, połowę zrumienionych wiórków, wymieszać, doprawić do smaku i zagotować. Wtedy dodać łososia i pozostawić na ogniu przez ok. 5 min (po zagotowaniu) – nieco dłużej jeśli ryba pokrojona jest w większe kawałki.Podawać posypane zrumienionymi wiórkami, z dodatkiem posiekanej kolendry i skropione sokiem z limonki.Uwagi :- w oryginale nieco inne przygotowanie : zamiast płatków chili – 2 małe zielone papryczki chili, które szatkujemy (można pozbawić je nasion, jeśli wolimy mniej ostre danie); czosnek i imbir kroimy na cienkie plastry, przekładamy do moździerza, dodajemy curry oraz szczyptę soli i rozcieramy na gładką pastę, którą dodajemy później do zeszklonej cebuli (oryginalny przepis bez dodatku otartej skórki z limonki, ja jednak często jej używam, wyjątkowo bowiem lubię jej aromat)‚* * *‚Na koniec chciałabym wszystkim raz jeszcze podziękować za wirtualne wsparcie i ciepłe słowa pozostawione pod ostatnim wpisem (to prawda, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, nawet jeśli to ‘tylko’ wirtualne znajomości…). Czas leczy rany, uczy nas pokory i cierpliwości, choć nie ze wszystkim łatwo jest się pogodzić; na pewne rzeczy jednak nie mamy wpływu, co oczywiście nie zawsze wystarcza by nas pocieszyć… Nie ukrywam jednak, że Wasze komentarze bardzo w tym pomogły, za co raz jeszcze serdecznie Wam dziękuję :)‚Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim miłej niedzieli!‚