Wykonanie
Gdyby zapytano mnie, z czego najtrudniej było by mi w kuchni zrezygnować, bez wahania odpowiem, że (pomijając
dynię rzecz jasna! ;)) były by to
pomidory . Uwielbiam najprostszą
sałatkę pomidorową z dodatkiem posiekanej
cebuli /
szalotki i
szczypiorku (choć w moim rodzinnym domu była to
sałatka z dodatkiem
śmietany…) czy – jeszcze prościej – te same składniki w wersji ‘kanapkowej’, czyli kromka dobrego
chleba na zakwasie suto obłożona plastrami
pomidora i posypana poszatkowaną
cebulą i
szczypiorkiem (a do tego oczywiście spora szczypta świeżo zmielonego
pieprzu oraz
soli, a najlepiej lekko ‘chrupiącej’ pod zębami fleur de sel).Jak dziecko byłam w stanie żywić się na okrągło
pomidorami i
żółtym serem (i jeszcze
żurkiem, ale o tym wspomnę w następnym wpisie… ;)) i miłość do tych dwóch składników pozostała do dziś. Ulubionym obiadem była zupa pomidorowa z
ryżem oraz gołąbki, z tym że w gołąbkach najbardziej lubiłam…
sos pomidorowy właśnie :D
Ktoś, kto kocha
pomidory oraz
chleb, nie może nie pokochać toskańskiej wersji ‘pomidorówki’, zwanej ‘ pappa al
pomodoro ’ (co – przyznacie sami – brzmi o wiele lepiej w oryginale niż w tłumaczeniu, ‘pappa’ bowiem oznacza ‘papkę’ ;)). To kolejne danie wywodzące się z tzw. biednej kuchni (cucina pover a), które powstało nie tylko po to, by zużyć nadmiar łatwo dostępnych wszystkim
pomidorów, ale przede wszystkim po to, by móc zutylizować resztki czerstwego
chleba, który jest jednym ze składników zupy (wszak biedne rodziny dbały o to, by niczego nie wyrzucać i by jak najlepiej zagospodarować to, co było do dyspozycji).Pierwszą ‘ pappa al
pomodoro ’ ugotowałam kiedyś z jednego z ‘książkowych’, tradycyjnych przepisów. Później skorzystałam z porady pewnej mojej byłej włoskiej uczennicy i część
pomidorów upiekłam (z dodatkiem odrobiny
oregano), co świetnie wpłynęło na smak zupy. Ostatnio zaś, ze względu na nadmiar
pomidorków olivetti (nie mogłam ich nie kupić – były idealnie dojrzałe i słodkie, naprawdę rzadko
jadłam tak dobre
pomidory…) dodałam również ich część już po ugotowaniu zupy, na surowo, by zachować ich niepowtarzalny smak, a przy okazji by wzbogacić teksturę zupy. Ta ‘trójwymiarowa’ wersja okazała się najlepszą z dotychczasowych, również z dodatkiem grzanek z podsmażonego wcześniej na odrobinie
oliwy chleba, by było bardziej chrupiąco, a mniej ‘papkowo’ ;)A co do
chleba jeszcze, to jeśli akurat nie posiadacie czerstwego
pieczywa, wystarczy lekko podpiec je w piekarniku czy na mocno rozgrzanej patelni, co przy okazji
doda smaku i samemu chlebowi, i zupie.
(proporcje dosyć orientacyjne…)ok. 700 g
pomidorówok. 350 g
pomidorków olivetti lub koktajlowych (do upieczenia)+ ok. 250 g
pomidorków olivetti lub koktajlowych (na surowo)spora szczypta
suszonego oregano (opcjonalnie)4-5 ząbków
czosnkupęczek
bazyliikilka łyżek
oliwy do smażenia + do polania
sól,
pieprzopcjonalnie – szczypta
płatków chilikilka kromek czerstwego
chleba (najlepiej jeśli podpieczemy go wcześniej lub zrumienimy na patelni)Piekarnik rozgrzać do 200-220°.
Pomidorki ułożyć w naczyniu do zapiekania lub na blasze, skropić
oliwą, posolić, posypać odrobiną
oregano (można pominąć) i piec ok. 15 minut, aż
pomidorki zaczną lekko pękać.
Pomidory naciąć na krzyż na czubku, sparzyć wrzątkiem (zanurzyć na maks. minutę), a następnie obrać ze skórki. Pokroić na ćwiartki, pozbawić twardych części i pokroić na mniejsze kawałki.Oberwać listki
bazylii, łodygi zachować.
Czosnek zmiażdzyć i bardzo drobno posiekać (lub rozetrzeć), a następnie lekko podsmażyć go na
oliwie, na niezbyt mocnym ogniu (nie chodzi bowiem o to, by
czosnek jak najmocniej się zrumienił, lecz o to, by nadał aromatu
oliwie), dodając również ewentualnie lekko rozgniecione łodygi
bazylii (można pominąć i zamrozić łodygi do późniejszego wykorzystania). Po kilku minutach dodać również
płatki chili, a następnie pokrojone
pomidory, doprawić
solą i
pieprzem i gotować ok. 10 – 15 minut. Następnie dodać upieczone
pomidorki koktajlowe, kawałki
chleba, pokrojone lub porwane na kawałki listki
bazylii, wymieszać, doprawić do smaku i gotować jeszcze chwilę, aż
chleb się ‘rozpadnie’ (jeśli zupa jest zbyt gęsta, możemy dodać nieco
wody lub lekkiego
bulionu warzywnego).Przed podaniem wyłowić gałązki
bazylii i dodać przekrojone na pół
pomidorki koktajlowe, ewentualnie doprawić jeszcze
solą i
pieprzem, a na talerzu skropić każdą porcję
oliwą (z upę można podawać na ciepło lub uprzednio przestudzoną).
Pomidorki, które wcześniej podpiekam, suto polewam
oliwą, która świetnie sprawdza się później również np. do ‘moczenia’ w niej
chleba (przywykłam do tego we Francji i tak już zostało ;)).Powyższa wersja jest wersją dosyć prostą, ‘podstawową’, choć z upływem czasu receptura zupy uległa pewnym modyfikacjom; niektórzy dodają do niej również
cebulę, inni podsmażają wcześniej
pora czy też dodają pieczoną
paprykę, jeszcze inni przygotowują ją na bazie soffritto (trochę jak w przypadku wspominanego niedawno
pomidorowego sosu – ‘sugo finto’), mnie jednak ta minimalistyczna wersja całkowicie wystarcza do szczęścia :)Jak w większości tego typu dań – im mniej składników, tym ważniejsza jest ich jakość, gdyż tylko wtedy otrzymamy naprawdę dobry efekt końcowy; użyjmy więc jak najmocniej dojrzałych, aromatycznych
pomidorów oraz dobrej
oliwy. Stawianie na jakość, a nie na ilość zdecydowanie i tutaj popłaca :)‚Pozdrawiam serdecznie i życzę miłej niedzieli!(a w następnym wpisie – z pewnością już jutro –
wrócę jeszcze do Toskanii,
pomidorów i toskańskiego
chleba… :))‚