ßßß
Wszystko pięknie przygotowane, więc czas zabrać się za gotowanie! Na sam początek każda z nas (były same kobiety) powiedziała parę słów o sobie, następnie Marta co nieco o przyprawach i innych ciekawych produktach w kuchni wegańskiej, a potem w grupach zaczęło się nasze kucharzenie. Byłam w grupie trzeciej, która przygotowywała klasyczny hummus, jabłka faszerowane soczewicą i pieczone warzywa z syropem z granatów . Oczywiście na koniec próbowałyśmy wszystkich potraw i bez wątpienia każda z nich była wyjątkowa. Próbując i robiąc dania z przepisów Marty można poczuć ile serca w nie wkłada, jak idealnie łączy składniki i wykorzystuje różne techniki przyrządzania potraw. Zawsze mogłyśmy liczyć na Jej pomoc, z przyjemnością rozmawiałyśmy nie tylko o kuchni, ale też o życiu. Cieszę się, że mogłam poznać nie tylko Martę, ale i wszystkie, bardzo miłe i przyjazne, uczestniczki warsztatów. To był cudownie spędzony czas, wiele się nauczyłam. Po tych warsztatach czuję jak wiele dla mnie znaczy moja pasja. Hmmm…przejdę może już do potraw:
Hummus klasyczny – nauczyłam robić się perfekcyjny hummus! Wszystkie poprzednie mogą się schować, te były idealne! Teraz będzie jeszcze częściej gościł w moim menu 😉 Nie będę też ukrywać, że zachwycałyśmy się też świeżo wypieczonym chlebem, który w połączeniu z naszymi hummusami smakował fantastycznie!
Hummus z burakiem
Hummus z bakłażanem (przed podaniem)
Sałatka z jarmużu w syropie klonowym
Kokosowy krem z buraków – ostry, pełen aromatów z słodką kokosową nutą – genialny!

Jabłka faszerowane soczewicą podane z żurawiną
Cannelloni z dynią i szałwią – rozpływało się w ustach!
Shepherd’s pie – soczewica zapiekana pod puree ziemniaczanym
Pieczone warzywa z syropem z granatów
Na koniec – chipsy z jarmużu do schrupania 😉Trudno mi wybrać, która potrawa była najlepsza. Dla mnie każda ma w sobie to ‚coś’ co sprawia, że jest wyjątkowa. Jak dostanę wszystkie przepisy i zacznę pichcić je w domu, chętnie się z Wami podzielę – musicie to spróbować!Oczywiście, do plecaka zabrałam ze sobą książkę Marty, także nie mogłam nie poprosić o podpis
I trudno nie wspomnieć jeszcze o tym jak fotogeniczna i kochana jest Zuza, zupełnie jak jej właścicielka
Jestem bardzo wdzięczna za warsztaty w Krakowie – co prawda nie jest to najbliżej mnie i kawał drogi przebyłam, ale było warto w 100%! NajedzeniFest, Studio Zabłocie – organizator warsztatów, spisał się na medal. Jedna z relacji również tutaj . Dziś, jeśli mieszkacie w pobliżu, możecie wstąpić na Małe Najedzeni Fest! Roślinnie 😉Przechodząc do niedzielnego śniadania. Po takim długim wpisie, już bez zbędnych słów dzisiaj – gruszka zatopiona w karobowym cieście . W najlepszym połączeniu – z tahini i ziarnkami sezamu . Słodko, leniwie i pysznie!
gruszka pieczona w karobowym cieście z sezamem i skórką pomarańczy podana z tahinipear baked with carob cake with sesame and orange peel served with tahiniSkładniki:4 łyżki mąki gryczanej
łyżka mielonego (złotego) siemienia lnianegołyżeczka syropu ryżowegołyżeczka karobumielona waniliałyżeczka suszonej skórki z pomarańczyłyżeczka ziaren sezamu1/2 łyżeczki proszku do pieczenia (tu: bezglutenowy)1/2 szklanki mleka roślinnego (tu: waniliowe ryżowe)średnia gruszka (umyta, przekrojona na pół i wydrążona; tu: Polska Lukasówka)Wymieszać wszystkie składniki na ciasto. Przelać do natłuszczonego naczynka do zapiekania. Na to ułożyć skórką do dołu gruszkę. Piec w 180 stopniach Celsjusza ok. 30 min. Podawać z dowolnymi dodatkami. Smacznego!Miłej niedzieli! Wszystkiego Najlepszego, dziś nasze święto 😉