Wykonanie
Wczoraj był naprawdę fajny dzień! Dokładnie taki, jakie lubię najbardziej. Piękna, jesienna pogoda, duuuużo (i jeszcze więcej!) smacznego jedzenia, mili ludzie oraz ciepła atmosfera (więc nawet chłodny wiatr nie przeszkadzał!). "Smaki jesieni" i mnóstwo specjałów kuchni polskiej, ale nie tylko, ponieważ były też włoskie
sery,
wędliny, wyśmienite
wino,
oliwki i najlepszy hummus od Amamamusi. A później najważniejszy punkt wczorajszego dnia, czyli akcja "Zapraszamy do stołu", czyli wspólne biesiadowanie, przy jednym, dużym
stole, w krakowskim Podgórzu! A wszystko dzięki Institute of Design Kielce, który gościnnie przyjechał do miasta Krakowa i zorganizował to wspaniałe spotkanie. Warunkiem uczestnictwa w spotkaniu przy jednym
stole było przygotowanie dowolnego, wybranego przez siebie dania i przyniesienie go na ten podgórski piknik. Kiedy wczoraj, zupełnie przypadkowo, przeczytałam o tym wydarzeniu, od razu pomyślałam, że nie może mnie tam zabraknąć! Bo czy można sobie wyobrazić lepszy sposób na spędzenie sobotniego popołudnia niż biesiadowanie przy jednym
stole z ludźmi, którzy, tak jak ja, kochają dobrze ugotować i dobrze zjeść? Dla mnie odpowiedź jest jedna: nie można! Jesteście ciekawi, co dobrego przygotowałam i czym poczęstowałam innych? Zrobiłam
sałatkę. Taką z rodzinnego przepisu. Jesienną. Pyszną. Z ugotowanych
buraków, z dodatkiem
surowej cebuli, z odrobiną
jogurtu naturalnego,
musztardy,
octu,
soli i
pieprzu. Spróbujcie, koniecznie! Bo może zabrzmi to niezbyt skromnie, ale
sałatka zawładnęła wczoraj podniebieniami wszystkich, którzy jej próbowali. Oprócz mojej sałatki na
stole znalazło się jeszcze mnóstwo innych pyszności, którym ciężko było się oprzeć! Była pasta z pieczonego
bakłażana,
oliwki,
sery,
sałatka ziemniaczana,
soczewica,
kapusta "morska", marynowane papryczki, marynowany
por,
dyniowe placuszki, rozmaite
dżemy:
jabłkowo-
miętowy,
marchewkowy,
porzeczkowy i te najbardziej zaskakujące:
pomidorowy (!),
buraczkowy (!) i
ogórkowy (!). Również fani słodkości mogli znaleźć coś dla siebie: wyśmienita
tarta z
jeżynami i
dżemem jabłkowym, wegańskie
trufle,
dyniowe babeczki. Ale żeby nie było tylko o jedzeniu to wszystkiemu towarzyszyły przyjemne rozmowy na przeróżne tematy, było dużo śmiechu i to wszystko z nastrojową muzyką w tle. Co tu dużo mówić/pisać - WIĘCEJ TAKICH INICJATYW, więcej takich spotkań! Bawiłam się świetnie, zresztą nie tylko ja, i czekam, aż Kielce znowu odwiedzą nasz
Kraków!
A na śniadanie pyszny hummus, od Amamamusi (czyli najlepszy w
Krakowie!). Uwielbiam tę pyszną pastę, więc gdy tylko zobaczyłam ją wczoraj wśród produktów na straganach, musiałam ją kupić! Postawiłam na klasyczną wersję hummusu, chociaż inne też kusiły: dyniowa, pomidorowa, marchewkowa. Ale to innym razem! Swoją
drogą, wiecie, że przeciętny Izraelczyk zjada rocznie 10 kilogramów hummusu? Coś w tym musi być! Mam nadzieję, że w końcu się zmobilizuję i sama przygotuję tę pyszną pastę. Kto robi ze mną?
/inspiracja: http://relishmeals.blogspot.com /Przepis (jedna porcja):60g
mąki pszennej pełnoziarnistej1 (średnia)
marchewka2 łyżki hummusu100ml świeżego soku z
marchwi10g (miękkiego)
masła1
jajkoszczypta
imbiruszczypta
cynamonu1/2 łyżeczki
proszku do pieczenia1/2 łyżeczki
sody oczyszczonejPiekarnik nagrzać do 180 stopni.
Jajko wbić do miski i ubić za pomocą miksera.
Marchewkę zetrzeć na grubej tarce, wymieszać z
jajkiem. Dodać
marchewkę, hummus,
masło,
jajko, sok z
marchwi,
imbir,
cynamon,
proszek do pieczenia i
sodę oczyszczoną. Zmiksować, aż do uzyskania jednolitej masy. Przelać do kokilki. Wstawić do piekarnika i piec przez 30-40 minut (bez termoobiegu: góra i dół). Wyjąć i podawać.