Wykonanie
Dobra rada cioci auy: jutro masz urodziny i zbliża się północ, a ty nie jesteś sam? Uciekaj! Dokładnie z wybiciem godziny 00:00 twoje życie zmieni się w urodzinowy maraton (wątroba hates you!). Nie wiem jak ty, ale ja już nie lubię maratonów - zmęczyłam się. A maraton przy akompaniamencie urodzinowej depresji to samobójstwo. Ciocia aua wie z doświadczenia xD.
Serio. Jak można się cieszyć z upływającego czasu? No fucking way. W urodziny każdą końcówką nerwów czuję jak umieram. I tylko dziwaczno-radosne okrzyki znajomych naokoło jakoś to zagłuszają o.O . Więc wyobraź sobie mnie, obchodzącą dziś moje urodziny. Leżę na kanapie w kuchni z laptopem na kolanach. Głowa mi pęka. Nad ranem wysyłam smsy współlokatorkom ('dam się zabić za szklankę
wody!'). Za nieco ponad dwie godziny mam być na kopcu
kraka i leżeć na kocu. Rozglądam się naokoło. Wszędzie na stoliku, podłodze i blatach do wyboru - butelki albo półprodukty i gary z wczorajszego całodniowego gotowania. Bo uparłam się, że wrzucę dziś ten post. I jeszcze skręcę półki i zmontuję biurko. I twardo przy tym obstaję. Zawsze byłam uparta xD. Shit...
Vegańskie burgery chodzą za mną od jakiegoś czasu. Długo szukałam fajnej alternatywy dla tych cholernych (głównie
mięsnych) fast-foodów. Burger to klasyk. Warto
mieć go w swoim repertuarze. Więc próbowałam, szukałam... wiele prób i wiele niepowodzeń temu już miałam się poddać. 'Burger jest jednak nie do zastąpienia' - myślałam. Większość rzeczy, które zrobiłam było dobre. Ale dobre to dla mnie za mało. Hej! Mówimy o BURGERACH! Poprzeczka stoi wysoko. Nieco już więc zrezygnowana wylądowałam w Anglii. Większość pieniędzy wydałam oczywiście na jedzenie i gazety kulinarne o_O. I właśnie w jednej z nich zobaczyłam to zdjęcie! Było piękne! Szybko przeleciałam przepis i choć większość składników wyrzuciłam i zastąpiłam... samo zdjęcie i dwa główne produkty (pani
fasola i pani
marchewka krzyczą: aua! szukałaś wszędzie, a masz nas pod ręką - więcej ci nie trzeba - tak, to jest aż tak proste!) były wystarczającą inspiracją. Podkręciłam więc wszystko po swojemu i dobrałam proporcje i składniki i sos na idealnego vegańskiego burgera, którym muszę się dzielić!Zdążyłam już parokrotnie poddać go testom na znajomych. I ja i oni stwierdzamy - cel został osiągnięty! My ultimate VEGAN BURGER!. Let's twist it up!BURGER VEGAŃSKI
składniki na 6 burgerów:- 1 puszka
czerwonej fasoli- 3 średnie
marchewki- 1 mała
cebula- 2 ząbki
czosnku- 1 łyżeczka
garam masali (koniecznie! :D)- 1 łyżeczka 'ziół małgorzaty' (to moja ulubiona staropolska
mieszanka przypraw)- 1,5 łyżeczki
lubczyku-
liść laurowy- 1 łyżki
sosu sojowego- 200 ml
bulionu warzywnego- 0,5 szklanki
bułki tartej- 0,5 pęczka
natki pietruszkidodatkowo:- 6 ulubionych
bułek-
sałata-
pomidor-
ogórki konserwowe-
papryka marynowanasos!- 1 łyżka
cukru trzcinowego- 2 łyżki
musztardy pieprzowej albo rosyjskiej- chlust
octu jabłkowego ;)- 2 chlusty
oleju xD- 2 szczypty
prażonej cebulkiwykonanie:
Garam masalę,
zioła małgorzaty i
lubczyk wysyp na patelnię. Podłącz palnik i poczekaj chwilę aż się nagrzeje, żeby wydobyć aromat przypraw. Dodaj nieco
oleju i posiekaną
cebulę. Wrzuć
liść laurowy i smaż do zeszklenia. Zapach, który rozniesie się po twojej kuchni jest nie do przebicia! Dodaj posiekaną
marchewkę i
czosnek i smaż jeszcze chwilę. Wlej
bulion i duś pod przykryciem do miękkości. Pod koniec zdejmij pokrywkę, żeby cały płyn odparował. Przełóż
marchew do miski. Odsącz
fasolę z zalewy i wrzuć do
marchewki. Dodaj
sos sojowy i zmiksuj wszystko w miarę gładko. Posiekaj
natkę i wrzuć do masy razem z
bułką tartą. Pamiętaj! Z
bułką trzeba działać na raty. Nigdy do końca nie wiesz ile jej zużyjesz. Kolejna ważna rzecz - spróbuj! Zawsze próbuj. Przepis przepisem - twój smak jest najważniejszy ;). Jeśli uznasz, że jest ok, formuj w dłoniach płaskie kotleciki i układaj na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Zapiekaj przez jakieś pół godziny w 200 st.
W międzyczasie przygotuj sos. Ja zawsze robię podwójną porcję, bo on może leżeć ;). Wpakuj wszystkie składniki do słoika i porządnie wstrząśnij! Gotowe :D
Czas zmontować burgery. Podgrzej chwilę połówki
bułki w piekarniku. Przygotuj warzywa (wiesz, umyj, wysusz, posiekaj... -_-'). I teraz działa to tak! Bierzesz połówkę
bułki i smarujesz ją sosem. Kładziesz
sałatę, na nią kotlecik. Smarujesz go sosem i układasz plasterki
ogórka,
pomidora i kawałki
papryki. Przykryj kolejnym kawałkiem
sałaty. Drugą połówkę
bułki... tak, smarujesz sosem o.O... i przykrywasz wszystko. Przebijasz patyczkiem szaszłykowym i podajesz w czymś eko :P
serio - papier do pieczenia, wiklina, tekturowe pudełka - pasują do nich idealnie! Wyglądają świeżo i domowo ;)A teraz
Magda pakuje je na wynos i biegniemy na kopiec! Znaczy ja się czołgam... -_-'I pamiętaj! Nie nadużywaj
alkoholu o.O