Wykonanie
Listopadowe warsztaty z cyklu Smaki Wisły – cztery
pory roku przyniosły mi jakże miłą niespodziankę. Od dawna chciałam spróbować jak smakują
żabie udka i nie udało mi się to nawet we Francji, a tym razem nie tylko mogłam je zjeść ale też i nauczyłam się je przygotowywać.Ale zacznę od początku. Pogoda w listopadzie nie sprzyja już spacerom i zbieraniu plonów w blogerskim ogrodzie, wysłuchaliśmy więc bardzo ciekawej prelekcji o porostach. Wiecie, że chrobotek reniferowy rośnie równiez w Polsce ? albo, że sporo porostów ma właściwości lecznicze i już w XV wieku robiono z nich lekarstwa ?
Jak zwykle robiliśmy dania kuchni staropolskiej w interpretacji Macieja Nowickiego, wybrane z kolejnej, nowo wydanej przez Muzeum
Jana III książki .
Tym razem tematem były warzywa okopowe, krupy czyli
kasze i to, co żyje w wodzie –
ryby,
ślimaki i ku mojej radości –
żabie udka. Zgłosiłam się do przyrządzania tych właśnie, w towarzystwie mojego ulubionego kucharza z Poznania, Marcina z Pasteli . Najpierw je zamarynowaliśmy w
białym winie, rozcieńczonym occie, startym korzeniu
pietruszki , jej
natce, liściach laurowych i goździakch,
bazylii i
kolendrze.
Po zamarynowaniu wystarczy
żabie udka obtoczyć w
mące i usmażyć na rumiano na
oliwie z
masłem. Są bardzo delikatne w smaku, jakby coś pośredniego
między kurczakiem a
rybą, dobra marynata nadaje im wyrazistości.
Ślimaki były już wstępnie przygotowane, trzeba było je wyjąć, doprawić masę
masłem i
anchois , włożyć z powrotem i zapiec. Wyszły pyszne .
Z ryb mieliśmy sporego
szczupaka, który po pokrojeniu został ugotowany w
piwie i zapieczony w dzwonkach :
W czasie gotowania próbowałam się dowiedzieć jak najwięcej , bo na listopadowych warsztatach było sporo szefów kuchni :
Prócz tego co z
wody mieliśmy do przyrządzenia coś niezwykle ciekawego z „piątej ćwiartki”, czyli grasicę. Po rozebraniu na kawałki została usmażona :
Została podana na przystawkę na placku warzywnym, z sosem z
zielonej sałaty i
chipsami z ziemniaczanych obierek :
A tak wyglądały na talerzu
ryby, żaby i
ślimaki . Do nich była
kasza gorowana w
grzybowym wywarze i smażone warzywa.
Na deser jedliśmy
szafranową babę
biszkoptową z pysznym sosem ze
śliwek i
pigwowym musem :
Na koniec
Gieno Mientkiewicz poczęstował nas jeszcze swoimi smakowitymi
serami, jak zwykle z pasją o nich opowiadając.
Wszystko było pyszne, ciekawe i zachęcające, by poznać dawną kuchnię i próbować eksperymentów na jej podstawie . Mam nadzieję, że Marcin to wykorzysta wzbogacając swój repertuar w Pasteli 🙂
(Odwiedzone 3
razy, 1 dzisiaj)