Wykonanie
Po dłuuuugim czekaniu, w końcu Easy Rider ruszył na ulice! Niestety nasze pierwsze spotkanie z nim nie obyło się bez przygód…Czekałam na rozpoczęcie działalności przez Easy Rider od tygodni (jak nie miesięcy). Czemu? Ponieważ lubię hot dogi. A znaleźć dobre nie jest łatwo. Kilka lat temu w jednej z warszawskich galerii handlowych można było dostać znakomite „bułki z
parówką i ddoatkami”. Z czasem niestety ceny poszły w górę, a jakość w przeciwnym kierunku.. Drugi, podobny przykład, znajdziecie tutaj -> KLIK . Także w momencie gdy w niedzielę rano przeczytałam na profilu Easy Rider na fb, że będą na Ursynowie, bardzo się ucieszyłam. Zebraliśmy się z B i udaliśmy we wskazane miejsce. Jak się okazało fioletowy food truck właśnie odjeżdżał, ponieważ mimo tego, że był wpisany na listę, nie starczyło dla niego miejsca.. Nie bardzo rozumiem podejście organizatorów imprezy w Sadku Natolińskim.. Wielokrotnie na różnych imprezach zdarzało się, że food
trucki podjeżdżały później i nie było problemu. Ale co ja tam wiem.Na szczęście znalazła się inna miejscówka i udało nam się spróbować ich dań.
Zaczęliśmy od Sloppy Joe (
wołowina,
ser, jalapeno,
kolendra) i Chorizo (chorizo ze
śliwką w
boczku,
rukola,
pomidorki).Sloppy Joe – z czerwoną
kiełbaską – soczystą, z zewnątrz idealnie przysmażoną, z wyraźnym,
czosnkowym aromatem. Do tego
wołowina w formie sosu z mielonym
mięsem, lekko ciągnący się, roztopiony
ser, jalapeno dla odrobiny ostrości i świeża
kolendra. Rewelacja. I tak jak jestem fanką hot dogowych
bułek podgrzewanych na parze, tak tutaj podpieczone
pieczywo jak najbardziej pasowało.Chorizo – zamiast
kiełbaski w tradycyjnej formie – kawałki chorizo, wraz z
suszoną śliwką zawinięte w
boczek. Może odrobinę za mocno zgrillowane, ale i tak smakowały wybornie. Do tego stopnia, że „podkradłam” pomysł do kanapek dla B do pracy. Do tego pokrojone, małe
pomidorki, sos i
rukola. Ze względu na to, że chorizo jest w 4 kawałkach ułożonych w poprzek, a nie wzdłuż
bułki, mniej wygodnie się je, ale warto „pomęczyć” się dla tego smaku. Jeśli miałabym coś zmienić w „Chorizo”, pokroiłabym trochę drobniej
pomidorki – może nie w drobną kosteczkę, ale może ćwiartki? Na pewno wygodniej by się jadło.
Jeśli myślicie, że na tym zakończyliśmy testowanie Easy Rider-a, to jesteście w błędzie. Hot dogi były na tyle smaczne, że zamówiliśmy po jeszcze jednym na wynos. I tak ja wybrałam Classic (
ogórek,
cebulka prażona), natomiast B skusił się na BBQ Beans & Bacon (bbq z
fasolą i
boczkiem,
ser).Classic – o
kiełbasce nie
będę pisać – była tak samo dobra, jak w poprzednim hot dogu. Natomiast zupełnie nie podeszły mi
ogórki. Uwielbiam wszelkie rodzaje konserwowych/kiszonych
ogórków, ale te były dla mnie zbyt
octowe. Żeby nie krytykować ich w 100% dodam, że robiły „chrup” przy jedzeniu, nawet po podróży samochodem w pakunku z folii aluminiowej, w której było im raczej ciepło. Także myślę, że jak lubicie
octowe ogórki, to będziecie zachwyceni. Do tego moja ulubiona
prażona cebulka,
ketchup i
musztarda.BBQ Beans & Bacon –
powiem krótko – rewelacja. Gęsty sos z
fasolą, do tego mnóstwo ciągnącego się
sera i
dymka na wierzchu.
Kiełbaska znakomita, jak w pozostałych. Można się porządnie ubrudzić podczas jedzenia, ale warto zaryzykować.Do każdego hot doga otrzymaliśmy porcję frytek, które były chrupiące i idealnie posolone (chociaż znam przynajmniej jedną osobę, która by je na pewno posoliła bardziej, ale to „wyjątkowy przypadek”).Podsumowując – jak gdzieś zobaczycie fioletowy food truck z napisem Easy Rider – skierujcie swe kroki w jego stronę. Przesympatyczna ekipa przygotuje dla Was rewelacyjne hot dogi z mnóstwem świeżych dodatków i chrupiącymi frytkami. Czego można chcieć więcej?Tak już zupełnie na koniec – mi brakowało jednej, jedynej rzeczy w ofercie (oprócz
ciastek, których akurat tego dnia nie
mieli – co jestem w stanie zrozumieć, bo był to ich drugi dzień na ulicach i jeszcze się z „uliczną” rzeczywistością oswajają).. zwykłej, najzwyklejszej..
parówki.