Wykonanie
Klasyk. Każdy ma wspomnienie swojego ulubionego (z dzieciństwa, z wigilii, z gościny gdzieś na wsi), ale też każdy ma wspomnienie najgorszego, jaki jadł w życiu (z wakacji w ośrodku, ze stołówki w szkole) - słowem: każdy wie, jak barszcz czerwony powinien smakować i kropka. Więc niech się idą paść wszystkie przepisy, które roszczą sobie prawo do mianowania się jedynymi prawdziwymi przepisami na barszcz czerwony - bo nie ma takiego przepisu. Barszczów jest tyle, ile domów. Słodsze, kwaśniejsze, na
mięsie czy nie.Barszcz czerwony uchodzi za coś rdzennie polskiego - jak Mazurek Dąbrowskiego czy wąsy. Tymczasem rozmaite wersje zupy na zakwasie z
buraków zna choćby kuchnia ukraińska, rusińska, żydowska. W kuchni, jak i w całej kulturze, prawie nie ma zjawisk rdzennych - są wzajemne relacje i inspiracje. I to jest w niej piękne. Poniżej więc barszcz taki, jak ja lubię.To zupa dla zabieganych - bo poleży spokojnie kilka dni w lodówce, tylko odgrzewając nie można jej się pozwolić zagotować. To także zupa dla sentymentalnych, bo przywodzi na myśl piękne wspomnienia. Zupa dla facetów, którzy dotąd przygotowywali ją, wsypując proszek z
torebki do kubka i zalewając wrzątkiem - nawróćcie się, a będzie wam wybaczone, zwłaszcza że w prawdziwy barszcz włożycie niewiele więcej pracy. To zupa dla studenta - bo wywodzi się z kuchni ubogich, więc nie obciąży studenckiej kieszeni ;) To wreszcie zupa dla skacowanych, bo kwaskowa i bogata w wypłukane
alkoholem z organizmu składniki (wszyscy znamy ten motyw: barszczyk na imprezie wjeżdża o północy, stawia wszystkich na nogi, i można się właściwie bawić od nowa). No to do roboty.
Potrzebujesz:3-5
buraków ćwikłowych (czyli tych czerwonych ;) )tzw. jarzynkę. Nie pytaj: "jaką?". Chodzi o zestaw warzyw, który leży zwykle na sklepowej półce zawinięty w liść
kapusty i związany gumką. Powinien się składać z 3-4
marchewek, 2
pietruszek, kawałka
pora, kawałka
selera i kawałka
włoskiej kapusty. Zwykle zawiera jeszcze smętną witkę zwiędniętej
pietruszki. Ten ostatni wywal.kilka ogonów naci
pietruszki (które powinieneś był ostatnio zachować w zamrażarce, przygotowując np. tabouleh). Jeśli tego nie zrobiłeś, weź po prostu 2-3 gałązki naci
pietruszki.butelkę zakwasu do barszczu czerwonego. I teraz prośba: pod żadnym pozorem nie używaj tzw. "koncentratów barszczu czerwonego", które kupuje się w firmowym słoiczku albo w kartonie. Dlaczego? Przeczytaj sobie skład. Po co ci w zupie kwasek
cytrynowy (który jest tam, bo konserwuje), chemiczne wzmacniacze smaku, maltodekstryna czy zbędne cukry? Potrzebujesz po prostu zakwasu na burakach
ćwikłowych, np. w charakterystycznej butelce, w jakie się rozlewało PRL-owską
wódkę, z taką bańką na szyjce ;) ), taniego i ekologicznego. W składzie ma być sok z
buraków,
czosnek i
woda. Tyle.A już pod żadnym pozorem nie sięgaj po barszcze instant. Dlaczego? Przeczytaj sobie skład. A poza tym, sprawdź w składzie, ile w nich faktycznie jest koncentratu soku z
buraka ćwikłowego. No, ile? 12%?2 - 2,5 litra
wody1-2 ząbków
czosnkutrochę
octu winnego albo
soku z cytrynymajerankusoli,
pieprzukilku ziaren
ziela angielskiego1-2
liści laurowychJako dodatek:
fasolę zwaną Jaś (ta duża, biała, nie wiem komu się to z Jasiem skojarzyło. I co na to Jaś
Fasola), zamoczonej w wodzie na całą noc. Ugotuj ją do miękkości w osolonej wodzie.albo
ziemniaki. Ugotuj je osobno, pokrojone w kostkę, albo wrzuć w kawałkach do
wywaru,
potem wyłowisz, pokroisz w kostkę i dodasz do zupy.albo
jajko na twardoalbo nic :) Barszcz
solo, czyli z kubka, też jest super
Obierz warzywa. Pokrój
buraki na ćwiartki (uważaj, brudzą jak diabli).
Marchewki wzdłuż na pół. Z
kapusty wywal zewnętrzne liście. Wszystko do gara. Wrzuć
ziele angielskie,
liście laurowe,
pieprz, trochę
soli, łyżkę - dwie
majeranku. Wlej zimną
wodę. Zagotuj. Zmniejsz ogień.Masz teraz godzinę świętego spokoju. Tyle będzie się robił
wywar. Nie musisz z nim nic robić. Tylko niech się gotuje lekko, a nie wrze jak hormony u nastolatka.Po godzinie odcedź
wywar z wszystkich warzyw. Wlej do
wywaru koncentrat z butelki, zamieszaj. Wyciśnij ząbek
czosnku. Wsyp jeszcze trochę
majeranku (jeśli chcesz) Zagrzej (ale tak, żeby już nie wrzało. Gdy zaczyna, zdejmij po prostu z ognia). Posmakuj.
Sól.
Pieprz. Posmakuj. Za mało kwaśne? Dodaj
octu winnego albo
soku z cytryny (lepiej
octu). Zamieszaj. Posmakuj. Jeszcze czosnku? Jeśli chcesz - śmiało.Ale w tym momencie powinno być idealnie.Pomysły:Masz w zamrażalniku własnej produkcji
bulion warzywny ? +10 punktów dla Ciebie. Teraz wrzuć
buraki w skórkach do piekarnika (180 - 200 stopni) aż zmiękną. Albo ugotuj w skórkach. Gdy zmiękną, zetrzyj do
wywaru. Pogotuj, aż się uwolni kolor i smak (jak to sprawdzić? popatrz i posmakuj :) ). Odcedź. Dalej - jak w przepisie.Nie wyrzucaj
buraków z
wywaru. Zetrzyj je na tarce. Dodaj
chrzan,
sól,
pieprz, trochę
cukru. Masz
ćwikłę, genialną przystawkę do klasycznego obiadu. Albo kup kilka
matiasów i zrób
śledzie z
burakami (przepis jest tutaj >> )Możesz też pokroić ugotowane
buraki z
wywaru w kostkę,
marchew w plastry, i dodać z powrotem do zupy, skręcając ją w stronę barszczu ukraińskiego. Pomyśl wtedy o dodaniu do
wywaru ziemniaków.
Kapustę,
pora i nać
pietruszki przed wrzuceniem do
wywaru możesz obwiązać nicią kuchenną - łatwiej
potem będzie wyłowić.Lubisz, gdy barszcz jest słodszy, a nie kwaśniejszy? Hmm, no dobrze, niech ci będzie. Dodaj więcej
marchwi do
wywaru i nie zakwaszaj go później
octem. Jeśli jeszcze ci mało, zmień proporcje: musisz ugotować zupę z większej ilości
wywaru z
buraków (dodaj nie tylko więcej
wody, ale też więcej warzyw! :) ), i mniejszej - zakwasu.To zupa dla sentymentalnych, bo przywodzi na myśl wspomnienia. To zupa dla studenta - bo wywodzi się z kuchni ubogich, więc nie obciąży studenckiej kieszeni ;) To wreszcie zupa dla skacowanych, bo kwaskowa i bogata w wypłukane
alkoholem z organizmu składniki...