Wykonanie
Wróciła zima. Miałam nadzieję, żetak się nie stanie. Powietrze byłojuż suche, śnieg stopniał, delikatnywietrzyk zapowiadał zbliżającą siępowoli wiosnę. Od kilku dniintensywnie pada biały puch, którygrubą warstwą pokrył całe miasto.Ponownie zrobiło się mroźno, mokro i jakże nieprzyjemnie. Nawet kotznudzony tym stanem zaszył się pod kołdrą i wystawia nos tylko po to,aby coś przekąsić, sprawdzić czywszystko na swoim miejscu, ospaleprzeciągać się i mruczeć leniwie.Spoglądając na wirujące
płatki śniegu zapragnęłam gorącego, aromatycznego rosołu z
marchewką i dużą ilością zielonej
natki pietruszki. Pragnienie wcieliłam w czyn i po kilku godzinach zachwycaliśmy się świątecznym smakiem.Pół wiejskiej
kury,
skrzydło indyka, nieduży
antrykot, 400 g
pręgi wołowej, 4
marchewki,2
pietruszki, ćwierć
selera, opalona
cebula, 2-3
liście laurowe, 4 ziarna
ziela angielskiego,łyżeczka nasion
kolendry, łyżeczka ziarnistego
pieprzu, 4
jagody jałowca, 2
goździki,2
suszone borowiki,
sól kamienna, łyżka wymieszanych
ziół:
lubczyku, mleczu, pokrzywy,kurdybanku i
koperku.Do dużego garnka włożyłam umyte
mięso, zalałam zimną
wodą. Zagotowałam po czymzmniejszyłam ogień do minimum, tak by leciutko pykało. Po 30 minutach włożyłam umyte i obrane jarzyny,
liście laurowe,
kolendrę,
pieprz,
ziele angielskie,
jałowiec,
goździki, opaloną
cebulę oraz
grzybki. Niespełna dwie godziny później wsypałam
sól i
ziołową mieszankę.Gotowałam dalej. Miękką
kurę jarzyny oraz indycze skrzydło wyjęłam, a
wołowinę dogotowałamdo miękkości. Treściwy
bulion przecedziłam przez sito i
jałową gazę. Powstał aromatyczny,klarowny, esencjonalny rosół.
Marchewkę pokroiłam w słupki, włożyłam do zupy.(Część
mięsa zjedliśmy na drugie danie z pozostałymi jarzynami, część przeznaczyłam na pierożki, resztę odłożyłam na kanapki).Szklankę
kaszy jaglanej dokładnie opłukałam, ugotowałam. Gorącą zupę wlałam do miseczek, w których umieściłam jaglankę. Posypałam
natką pietruszki i suszonymi
płatkami nagietka.Bardzo smacznie polecam :)