Wykonanie
Sójki mazowieckie to nic innego jak duże pieczone
bułki, ze smakowitym nadzieniem. Prawdziwa
sójka powinna
mieć niezbyt grubą, złoto brązową skórkę z
ciasta drożdżowego a w środku nie za bardzo zwięzły farsz z
kapusty kiszonej,
kaszy jaglanej i
grzybów. Kształtem powinna przypominać duży pieróg, długości ok. 15 cm, na brzegu wykończony warkoczem albo falbanką.

Pierogi jako danie uważa się za potrawę staropolską co nie jest wcale prawdą. Przywędrowały do Europy z Chin za sprawą kupców weneckich a do Polski trafiły dopiero w XIII w. z Rusi Kijowskiej. Na terenach wschodniego Mazowsza, szczególnie w okolicach Mińska Mazowieckiego, w gminie Cegłów, pieczone pierogi znane są i robione od bardzo dawna. Kiedyś były daniem świątecznym, później zaczęto piec je po każdym wypieku
chleba czyli co mniej więcej dwa tygodnie wykorzystując stygnący już, niezbyt gorący piec. Były czymś innym, urozmaiceniem codziennej diety, chociaż
kapusta i
kasza to składniki, które uprawiało się tu w każdym gospodarstwie a
grzyby zbierało w pobliskim lesie.Jednak
sójki sójkami stały się w latach 30- tych a może dopiero 50-tych ubiegłego wielu. Wcześniej były po prostu pierogami pieczonymi. Czasami nazywano je też kasiokami lub kapuściokami. Były i są ciekawą potrawą, pożywną i jednocześnie prostą.
Sójka musi być okazała, duża i pełna farszu. Żeby była piękniejsza i ładnie błyszczała przed pieczeniem smaruje się ją dodatkowo roztrzepanym
jajkiem. Do dziś
sójki zawsze przygotowuje się ręcznie. Można je spotkać i wypróbować na różnych festynach, kiermaszach rękodzieła oraz imprezach ludowych właśnie na Mazowszu. Zdjęcia z takiego festynu możecie zobaczyć na stronie Podróżowisko . Tam też znalazłam inspirację dla swoich sójek.
Sójka mazowiecka jest wpisana na Listę produktów tradycyjnych województwa mazowieckiego.W książce "Polskie tradycje świąteczne"
Hanny Szymanderskiej znalazłam informację, że takie pierogi pieczone przygotowywano specjalnie i podawano w przeddzień święta
Trzech Króli nie tylko na Mazowszu. Ten wieczór kiedyś zawsze spędzano w gronie rodzinnym, bawiono się i śpiewano kolędy. Jako poczęstunek podawano właśnie pieczone pierogi z rozmaitym nadzieniem, w zależności od regionu. Farsz jednak był przeważnie z warzyw -
marchwi,
kapusty albo
buraków i/lub
kaszy. Ponoć na Mazowszu wykorzystywano do niego także
buraki cukrowe a na Śląsku najpopularniejsza była
marchewka. Farsz może być też w wersji słodkiej. Wytrawny przesmaża się na
słoninie lub
boczku a gdy ma być postny to używa się
oleju lnianego.

czas przygotowania : ok. 90 minut + czas pieczeniaskładniki na 8 dużych sójek:CIASTO - 300 g
mąki pszennej tortowej200 g
mąki pszennej pełnoziarnistej10 g świeżych
drożdży3 łyżki
oleju roślinnego1,5 łyżeczki
soli1,5 łyżeczki
cukruok. 250-300 ml letniej
wodyNADZIENIE - ok. 300 g
kapusty kiszonej (może też być zwykła biała)1 nieduża
marchewka1 duża garść
grzybów suszonych - u mnie trąbkiok. 1/2 szkl.
kaszy jaglanej4-5 łyżek tłuszczu, przeważnie
oleju roślinnego - ja użyłam kaczego
smalcudo smaku -
sól,
pieprz czarny mielony,
kminek mielonydo smarowania - 1
żółtko1-2 łyżki
mlekaJak przygotować
sójki mazowieckie ?

CIASTO -
drożdże wkruszyłam do kubka, dodałam
cukier, 2 łyżki
mąki tortowej i pół szklanki
wody. Rozmieszałam i odstawiłam na kilka minut. Resztę
mąki wsypałam do miski, dodałam
sól i
mąkę pełnoziarnistą. Kiedy zaczyn zaczął się pienić wlałam go do miski dodając także
olej i zarabiając ciasto. Powoli dolewałam resztę
wody. Zagniotłam dość elastyczne, ale zwarte ciasto i wyrabiałam je kilka minut. Uformowane w kulę zostawiłam pod przykryciem na ok. godzinę aż wyrosło i podwoiło swoją objętość.FARSZ -
kapustę kiszona pokroiłam - jeśli macie bardzo mokrą to najpierw lepiej odcisnąć nadmiar soku. Używając zwykłej, białej trzeba ją cienko poszatkować.
Marchewkę oczyściłam i starłam na tarce jarzynowej. Trąbki, pieprzniki trąbkowe namoczyłam i ugotowałam.
Kaszę przepłukałam i także ugotowałam - można zalać ją
wywarem z
grzybów albo
wodą. W rondlu rozgrzałam tłuszcz i wrzuciłam warzywa. Smażyłam chwilę a następnie dusiłam na małym ogniu ok. 15 minut aż zmiękły. Dodałam
kaszę i odcedzone, posiekane
grzyby. Jeszcze chwilę razem smażyłam odparowując ew. nadmiar płynu. Doprawiłam do smaku
pieprzem i mielonym
kminkiem - w przypadku użycia
kapusty kiszonej solić już raczej nie trzeba.
SÓJKI - wyrośnięte ciasto podzieliłam na osiem mniej więcej równych części. Z każdej uformowałam kulkę a następnie rozwałkowałam na placek średnicy ok. 12 cm. Na środek nałożyłam kopiastą porcję ostudzonego nadzienia. Złożyłam ciasto na pół zlepiając brzegi tak jak w przypadku zwykłych pierogów. Wykończenie brzegu zależy od osoby robiącej. Ja zawijałam i zginałam go do góry i co kawałek dociskałam mocno palcem. Trzeba to zrobić starannie żeby podczas pieczenia
sojki się nie otworzyły. Pierogi układałam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia a właściwie stawiałam je bo jak widać na zdjęciu
stoją falbanką do góry. Przy pomocy pędzelka posmarowałam je dokładnie
jajkiem roztrzepanym z
mlekiem.
Sójki piekłam ok. 35 minut w piekarniku nagrzanym do 180 st. C, grzanie góra/dół. Najlepsze są lekko przestudzone, ale ciepłe.

