Wykonanie
Dodatki - tu to tylko wyobraźnia nas ogranicza, można jeść ze wszystkim. I tak najważniejszym dodatkiem ma być sos.W Moo Moo zostaliśmy poczęstowani burgerem No.2 z
gruszką i
camembertem oraz sosem którego skład pozostał tajemnicą szefa kuchni (udało się nam dowiedzieć, że jest tam odrobina
musztardy,
miodu i jakiś
owoc, ale tego nie udało się nam ustalić).
Elementem świetnie zapowiadającego się wieczoru był wykład o winach urugwajskich połączony z ich degustacją, poprowadzony przez sommeliera z Domu
Wina.
Na zakończenie tego dnia sami tworzyliśmy burgery. Małym utrudnieniem było to, że nie dostaliśmy
bułek... I tutaj właśnie wkroczył do akcji drugi organizator spotkania czyli Zen Sushi Bar & Japanese Restaurant i Tao by Zen reprezentowany przez
trzech sympatycznych panów. Przedstawili nam dwa ciekawe sposoby na zastąpienie
bułki. Nasze dania były tworzone na placuszkach
ryżowych i
makaronowych. Czyli powstały rice burgery i ramen (nazwa
makaronu) burgery. Takie burgery są naprawdę ciekawym wynalazkiem. Nie tylko wyglądają niestandardowo ale i smakują świetnie. Co prawda ciężko się je trzyma w rękach, ale z chęcią spróbowałbym je jeszcze raz.
Dodatki do burgerów, wśród nich
gruszka nashi.
Sos z
fasolką azuki.
Rice burger w trakcie powstawania...
... i gotowy!
Blogerki w akcji :-).
Ramen burger.
Imbirowe ciasteczka.Jeszcze raz dziękujemy Organizatorom za zaproszenie i miło spędzony wieczór.12 . 11.2013Otwarcie Serowarni Magdalenka - relację z otwarcia przeczytacie TUTAJ .16 . 11.2013Śniadanie z klasą w Hamsa hummus & happiness israeli restobar .
Jak zobaczycie pod powyższym
linkiem już mieliśmy okazję być w Hamsie, tym razem jednak wybraliśmy się na śniadanie połączone z krótkim
kursem wiedzy o
winie oraz degustacją win
marki Barefoot.
Jak sama nazwa wskazuje najpierw zaproszono nas na śniadanie, czyli szwedzki bufet z hummusem (klasyczny,
szpinakowy,
pietruszkowy),
serem Labneh, wrapami z różnymi nadzieniami, izraelskim odpowiednikiem leczo (niestety nie zapamiętałam nazwy) oraz warzywami i
sałatkami. Całkiem smaczny początek dnia :-).Po napełnieniu żołądków zabraliśmy się do degustacji. Rozpoczęliśmy od win lekkich i delikatnych, stopniowo zbliżając się do win czerwonych, wytrawnych, nieco ciężkich.
Wina oceniane były wg. skali Parkera, gdzie skala wynosi od 50-100, im niższa wartość tym
wino bardziej nam nie smakuje, już wartość 79 to "słabe
wino". Pierwsze
wino jakie próbowaliśmy to biały Pinot Grigo, ja oceniłem je na 86, ale zerkając na karty innych osób, zauważyłem zupełnie inne wartości, ale jak to Pani sommelier powiedziała "to my sami oceniamy
wino i to nam ma ono smakować". Kolejnymi
winami były White Zinfandel, Moscato, Pink Moscato, które były
winami słodkimi i półsłodkimi, wszystkie zyskały ocenę powyżej 90, do takiego wyniku przyczyniła się ich lekkość, świeżość i przyjemny, kwiatowy aromat. Z chęcią przygotowałbym z nimi delikatny deser i sądzę, że niedługo ten
plan się ziści, obserwujcie uważnie blog.Po tych przyjemnych wrażeniach, przeszliśmy do nieco mocniejszych, czyli do win czerwonych. Na
stole pojawił się Merlot i Cabernet Sauvignon ( ze słowami "Ostatnią butelką tego wieczoru..." mimo iż było lekko po godzinie 12 rano :-), prawie byłem w stanie w to uwierzyć!), oba oceniłem na wartość około 70, czyli bardzo słabo wg. skali. Nie jestem przyzwyczajony do tak ciężkich aromatów, jak dla mnie muszę chyba do takich smaków dorosnąć :-). Atmosfera podczas degustacji początkowo była napięta i nieśmiała, jednak z każdą kolejną butelką
język się nam rozplątywał i coraz bardziej rozmawialiśmy
między sobą, a nie tylko słuchaliśmy wykładu.Dziękujemy Organizatorom za umożliwienie uczestnictwa w spotkaniu.
BLOGOWE SPOTKANIA DELIGHT pod hasłem „Grillowanie w zimie, czyli lava stone w Restauracji Delight”Po śniadaniu przyszła
pora na coś konkretniejszego, czyli grillowanie. Wraz z krakowskimi blogerkami spotkałyśmy się w restauracji Delight oraz Oscar's Bar, które znajdują się w hotelu Andel's.
Przywitano nas bardzo smaczną
kawą w barze, by następnie przejść do prezentacji i degustacji
pieczywa Panesco, świeżego, nawet jeszcze ciepłego biopieczywa, podanego ze smakowymi masełkami, oczywiście prym wiodło to
czosnkowe, ukochane przez kilka uczestniczek. Każdy mógł nawet przygotować własne z dostępnych składników.
I teraz gwóźdź programu - czyli grillowanie na lava stone. Lava stone to mały kamień z lawy wulkanicznej, rozgrzewający się aż do 400 st. C. Jest to nowość w menu tej restauracji, każdy gość może zamówić danie, które własnoręcznie ugrilluje sobie przy swoim stoliku, fajnie prawda? :-) Aktualnie w menu znajduje się 6 dań z lava stone, kilka z nich miałyśmy okazję spróbować.
Szef Kuchni Rafał Kosiński wraz ze swoim zastępcą zaprezentowali nam jak grillować na tym specjalnym grillu, pokazano nam
między innymi
ser halloumi,
krewetki, filet z
łososia czy też
stek z
polędwicy wołowej.
Oczywiście następnym krokiem było własnoręczne grillowanie na kamieniu, każda z nas stworzyła swoją kompozycję, którą później ze smakiem zjadła :-).
W trakcie układania kompozycji, fot.
Anna Loska.
Moja kompozycja - mini
bakłażany,
cukinia,
roszponka,
truskawki,
stek z
polędwicy wołowej i
ocet balsamiczny.
Miałyśmy okazję również wziąć udział w ceremonii
herbaty wg. Oscar's Bar czyli wielowiekowej tradycji w nowoczesnej aranżacji. Do dyspozycji mialyśmy bar herbaciany - wybieramy jedną
herbatę spośród czarnej Assam Bari, zielonej Green Dragon, białej Pai Mu Tan oraz czerwonej Rooibos, w zależności od smaku, czy też potrzeb, jedne pobudzają, a inne relaksują, następnie wybieramy cztery dodatki z aż kilkunastu, wśród których znajdziemy
między innymi
syrop z
trawy cytrynowej, piniowy,
anyżowy,
imbirowy,
marmolady z
pigwy, papai, a nawet jarzębiny, jak również kilka
miodów. Razem z naszym czajniczkiem, filiżanką i dodatkami zasiadamy na wygodnym fotelu i rozkoszujemy się tą przyjemną chwilą, my razem z Anią wybrałyśmy
herbatę Rooibos oraz
miód malinowy,
syrop z
trawy cytrynowej,
marmoladę z papai oraz
pigwę, zdecydowanie każde połączenie nam smakowało, mimo tego, iż było bardzo słodko :-).
Odwrócona 3-minutowa klepsydra mierząca czas parzenia
herbaty.
Zarówno Organizatorom jak i blogerkom dziękuję za miło spędzone warsztaty :-).