Wykonanie
W naszej ulubionej knajpce wietnamskiej każde z nas ma swoje ulubione dania. Mój Mąż zamawia(ł) zawsze "
kurczaka specjalnego po chińsku", czyli kąski z piersi w chrupiącej panierce z
sosem sojowo - warzywnym, stąd tytuł wpisu. Ja z kolei mam kilka dań - pewniaków. Ogólnie uwielbiam kuchnie chińską, wietnamską i japońską - generalnie wszelkie orientalne smaki są mi bliskie. I choć moja wiedza w tym zakresie jest czysto intuicyjna to jakiś czas temu postanowiłam zawierzyć tej intuicji. Skłoniły mnie do tego zakupy poczynione przez
Męża i wielki apetyt na chińczyka.
Kilka lat temu na naszym osiedlu para
młodych imigrantów otworzyła knajpkę ze swoją ojczystą kuchnią. Od tamtej
pory odwiedzaliśmy ich regularnie z moim ówczesnym Narzeczonym, a obecnie Mężem ;) Z resztą nie tylko my się poznaliśmy na tym niepozornym lokalu. Właściwie od samego początku klientów było mnóstwo. Często braliśmy dania na wynos by zjeść w bardziej spokojnej atmosferze. Kiedy przeprowadziliśmy się trochę dalej od lokalu siłą rzeczy przestaliśmy być tak częstymi klientami. Zamawianie telefoniczne bywało ciężkie i bezcelowe - nie zawsze udawało nam się "dogadać" i otrzymać dokładnie to zamówienie, o które nam chodziło. Choć muszę przyznać, że Ci młodzi ludzie doskonale się zaaklimatyzowali w naszej małomiasteczkowej społeczności i coraz lepiej
językiem polskim władają.Wracając do kwestii potraw z ich menu. Są obłędne. Porcje niemałe. Idealnie ugotowany
ryż i przepyszne - zawsze świeże sosy -
chili i słodko - kwaśny.Jedno z moich ulubionych przysłów kulinarnych
mówi - potrzeba
matką wynalazku. Któregoś dnia postanowiłam sama przyrządzić nam chińczyka. Od tamtej
pory co jakiś czas otrzymuję zamówienie od
Męża. Tak było i tym razem. Już od tygodnia słyszałam, że chce się Panu chińszczyzny. Tylko te upały. Nie miałam siły i chęci spędzić dwóch godzin w kuchni. Jako, że zapowiadali ochłodzenie na weekend - zobowiązałam się urządzić mojemu Mężczyźnie niedzielną ucztę.Syncio po wyprawie na samoloty padł, a ja udałam się do kuchni. Postanowiłam dla każdego coś miłego przygotować. Mężowi jego ulubiony ciemny sos, sobie też jeden z ulubionych -
czosnkowy, a dla Niunia neutralny - warzywny. Oto przepis na moją, spolszczoną wersję ulubionych chińskich dań:Składniki (na trzy sosy):
opakowanie
mrożonych warzyw chińskich (w wersji dla ambitnych - warzywa świeże posiekane w paski)kilka różyczek
kalafiora mrożonegoparę strąków
fasolki szparagowej żółtejkilka strąków mrożonej
fasoli zielonej typu mamut i
groszek zielony1/2 małej
cebuli2 małe ząbki
czosnku3 kostki
bulionu (1 warzywna, 1 wołowa, 1 drobiowa)ok. dwa litry
wodyodrobina
masłasos sojowo - grzybowysos sojowy ciemnysos słodki
chiliimbir suchy otarty
chili w płatkachkiszona
papryczka chilimąka do zagęszczenia
Przygotowanie:
Warzywa przysmażam lekko na
maśle. W tym samym czasie nastawiłam w
trzech garnkach (dopasowanych rozmiarowo do potrzeb konsumujących)
wodę do zagotowania. Wrzuciłam
kostki rosołowe - również dbając o zachowanie proporcji.
Kiedy
buliony już bulgotały - rozłożyłam proporcjonalnie po garnkach podsmażone warzywa. Do zmięknięcia potrzeba warzywom około 10 minut gotowania.W tym czasie można się zająć doprawianiem
sosów. Dla Syncia jedynie lekko zaciągnęłam sos
mąką, żeby zgęstniał.
Do sosu
Męża wrzuciłam posiekaną kiszoną
papryczkę chili i kilka różyczek kiszonego
ostrego kalafiora,
płatki chili oraz wtarłam odrobinę suszonego korzenia
imbiru. Następnie stopniowo dolałam taką ilość
sosu sojowo - grzybowego, żeby uzyskać wyrazisty smak i ciemną barwę oraz łyżkę
sosu sojowego ciemnego dla podkreślenia całości. Ważne jest by nie przesadzić z sosami sojowymi i nie zabić w ten sposób aromatu warzyw i przypraw.
Mój sos to prościzna - do gotujących się warzyw wtarłam dwa małe ząbki
czosnku, odrobinę
imbiru oraz wrzuciłam te same ostre specyfiki.
Kiedy warzywa były miękkie wystarczyło zagęścić sosy
mąką i gotowe. Niestety nie
doszłam jeszcze jak w naszej knajpce przygotowują pyszną, chrupiącą panierkę do
mięsa - dlatego mojego chińczyka podaję z typowo polskim kotletem "
schabowym"
z piersi kurczaka ;) Tyle tylko, że do przyprawienia
mięsa oprócz
soli i
pieprzu używam sproszkowanego
kokosa, żeby nadać mu delikatny smak egzotyki.
Mój Mąż jest zachwycony - ja z resztą też. Teraz kiedy tylko złapiemy
smaka zaczynamy działać w kuchni i w pełni udomowiony chińczyk gotowy. Pyszota. Doskonale komponuje się z
ryżem i surówką z
białej kapusty. Sos słodki
chili dopełnia smak potrawy. Maksiowi też bardzo smakowało mimo, że jego sos był najmniej
chiński z wszystkich
trzech, które tym razem przygotowałam.