ßßß Cookit - przepis na Lubię, kiedy miejsce mnie inspiruje. Morela.

Lubię, kiedy miejsce mnie inspiruje. Morela.

nazwa

Wykonanie

Wybrałam się na spacer po krakowskim Rynku Głównym. O tej porze roku, mimo środku tygodnia bardzo obleganego przez turystów. Są jednak wciąż takie uliczki, gdzie turysta dociera, tylko wtedy, kiedy zmuszony jest odwiedzić Ambasadę. Mowa tu o ulicy Stolarskiej, najbezpieczniejszej ulicy w Krakowie. Pamiętam jeszcze z dawnych lat, że omijałam tą ulicą inną, zwaną Grodzką, której trafik ludzki dorównuje trafikowi na przejściu dla pieszych w Tokyo (byłam, widziałam). Stolarska zaczyna się przy Małym Rynku podobnym nieco do warszawskiej Starówki. Właśnie tam, przy numerze 13 znalazłam, jak się okazało, fenomenalną Restauracje Morela.
Prawda jest taka, że o specjałach restauracji dowiesz się tyle, ile powie ci kelnerka. Pani Iwona, która nas obsługiwała była skarbnicą wiedzy!
Nie zacznę tym razem od przystawki tylko od wódki. Wódki smakowej, robionej w Restauracji Morela, kosztującej 9 zł za 40-stkę. Znajdziecie takie o smaku porzeczki i czarnego bzu. Pigwy, truskawki, maliny. Czekolady, miodu i jabłka z cynamonem. Mnie zasmakowała orzechowa a zafascynowała... fiołkowa. Tak, wódka robiona z fiołków. Cudownie słodka, aksamitna, bez tego ostrego posmaku spirytusu. Tak sobie pomyślałam, że już wiem, gdzie zacznę swój wieczór panieński...
Lubię kiedy miejsce mnie inspiruje. Dzięki Szefowi Kuchni Restauracji Morela, zalegająca w moich szafkach kuchennych kasza, wreszcie znajdzie swoje przeznaczenie. Po pierwsze dlatego, że mój przyszły mąż zajadał się nią ze smakiem. Po drugie, ilość wariacji jakie można znaleźć w karcie, rozbudziły moją wyobraźnię: Kasza z papryką i oliwkami. Kasza z boczkiem i suszonymi śliwkami, kasza z sosem kurkowym, kasza z gulaszem wieprzowo - wołowym, kasza własnej kompozycji z trzema składnikami. I wreszcie ta, która skusiła mnie: kasza z grillowanym kurczakiem, cebulką i pieczarkami (20,90 zł). Wszystkie podawane są z zestawem surówek i chrzanem (pyszny!) oraz sosami do wyboru: koktajlowym, czosnkowym, pikantnym (ten jadłam, jest świetny). Bardzo ale to bardzo podoba mi się ta karta kasz.
Nie mniej podobała mi się wątróbka drobiowa na jabłku w sosie wiśniowym (14,50 zł) podana na przystawkę oraz Gulasz w chlebie (18,50 zł), który był tak chrupiący, że nie mogłam się oprzeć i oczywiście go nieco nadgryzłam. Jako, że w karcie króluje polsko-włoski sojusz, nie obyło się bez Makaronu z szyjkami rakowymi w asyście czosnku (24,90 zł). I tu się zatrzymam na dłużej. Świetnie ugotowany makaron. Jeżeli chcecie poznać smak al dente to jest to odpowiednie miejsce. Czosnek nie narzucał się swoją bytnością, szyjki rakowe przypominają krewetki, więc nie ma się czego bać a oliwa z oliwek, odrobina sosu balsamicznego i pomidorki robiły swoją robotę. Zjadłam ze smakiem. Przez myśl przeszedł mi stek wołowy w sosie borowikowym, jednak siła perswazji Pani Iwony skierowała mój kompas kulinarny na Pierś z kurczaka w sosie śmietanowo-kurkowym (27,90 zł). Wrócę na pewno na pierś z kaczki w sosie morelowo-pomarańczowym (39,90 zł) bo brzmi ciekawie a z doświadczenia wiem, że przełamanie mięsa kaczki czymś słodkim to zazwyczaj udana kombinacja.
Deser w postaci domowego ciasta czekoladowego z musem wiśniowym (13,50 zł) oraz Tiramisu w pucharku (14 zł) - nie typowe, bo bez wyraźnego posmaku kawy - uwieńczył obiad i zmusił mnie do spaceru. Szybko przemknęłam przez Rynek, mijając dziwne postacie będące atrakcją do zdjęć dla turystów i dorożki z pięknie przystrojonymi końmi, aby zatrzymać się na Placu Szczepańskim. Kiedy będziecie przechodzić tamtędy następnym razem, zatrzymajcie się na chwilę. Ja dzisiaj, mimo tego, że byłam tam setki jeśli nie tysiące razy, dostrzegłam coś niesamowitego. Ba! Mieszkałam na ulicy Tomasza tuż za rogiem i nigdy nie zwróciłam uwagi na detale kamienic go otaczających. A wiecie co możecie zobaczyć? Pięknie odnowiony Pałac Sztuki ze złotymi postaciami, które mienią się w podświetlanej fontannie. Po prawej, tuż nad Scandale Royal, genialnie przeszklone mieszkanie na ostatnim piętrze. Przesuwając wzrok nieco dalej, na lewo, zobaczycie wyrzeźbiony herb Krakowa z wystającą, złotą koroną. Mnie najbardziej spodobała się kamienica na wprost fontanny z kilkoma postaciami, każda robiąca coś innego, a ostatnia, wchodząca do ściany, jak gdyby właśnie wracała z ulicy Tomasza. Jeśli zatrzymacie się na chwilę, zobaczycie jak bardzo błękitne jest niebo i spostrzeżecie, jakie piękne dziewczyny siedzą na ławkach.
Źródło:http://abitepl.blogspot.com/2013/06/lubie-kiedy-miejsce-mnie-inspiruje.html