ßßß Cookit - przepis na Nasza mała podróż do Indii

Nasza mała podróż do Indii

nazwa

Wykonanie

Dnia 25.10.2013 spotkał nas ogromny zaszczyt. Miałyśmy okazję testować restaurację Masala Grill&Bar we Wrocławiu, dzięki akcji Blogerzy Smakują . Lokal mieści się w bezpośrednim sąsiedztwie wrocławskiego rynku, a dokładnie na Kuźniczej 3.
Może był to tylko godzinny lunch, ale można było odnieść wrażenie, że znalazłyśmy się chociaż na chwilę w Indiach. Pierwszym elementem przykuwającym naszą uwagę był wystrój. Szczególnie kolorowe lampy, które przeniosły nas na chwilę w różnorodność barw tego ogromnego kraju. Skojarzyły nam się z Festiwalem Kolorów - Holi - obchodzonym w Indiach. Następnym elementem nie do przeoczenia były głowy słoni, oczywiście z trąbami do góry.
Z lewej strony naszym oczom ukazało się stanowisko kucharzy, którzy przygotowywali tradycyjne podpłomyki indyjskie (naany), grillowane mięsa, ryby. A wszystko za sprawą specjalnie sprowadzanego z Indii pieca opalanego węglem drzewnym - Tandoor. Osiąga on temperaturę nawet do 400 stopni.
Vis a Vis wejścia znajduje się bogaty bar, który oferuje szeroką gamę drinków czy koktajli. Są to między innymi: Mango Batida, New York Sour czy Bloody Masala Mary Mix.
Czas zasiąść do stolika. Kiedy w nasze ręce wpadło menu, zaczęła się prawdziwa burza mózgów. Tyle nowości i pyszności, że nie sposób się zdecydować. Najlepszym wyjściem w tej sytuacji okazały się zestawy Xpress Lunch, które dają możliwość spróbowania wielu potraw na jednym talerzu.
Co wybrała Karina ?
Zestaw 3 (18 zł)
Mango lassi (20 zł)
Gulab Jamun (15 zł)
Opinia Kariny
Gdy dowiedziałam się, że zostałyśmy wybrane do testowania Masala Grill&Bar, bardzo się ucieszyłam, gdyż marzyłam o skosztowaniu tradycyjnych indyjskich potraw :)) Wcześniej nigdy nie miałam takiej okazji.
Mój lunch rozpoczęłam od skosztowania chlebka naan. Był on bardzo chrupiący z dodatkiem czosnku , co mi zasmakowało.
Dania z zestawu podano na wielkim talerzu w małych metalowych miseczkach. Zupa szybko stygnie, więc poszła na pierwszy ogień :D Miała piękny czerwony kolor oraz kawałki kurczaka, dlatego też spodziewałam się niesamowitego smaku, niestety okazała się bez wyrazu. Następny był Butter Chicken, który był bardzo aromatyczny, jak wskazywała nazwa w menu. Przepyszny kremowy i niepikantny sos pomidorowo-śmietanowy z dodatkiem miękkiego kurczaka, połączenie idealne po prostu. W moim zestawie znalazła się jeszcze orientalna sałatka z przecierem z mango, która miała bardzo odświeżający smak. Długo nie mogłyśmy rozpoznać, czym jest ten żółty "sos". Domyślałam się tylko, że może mieć coś wspólnego z mango, co się ostatecznie potwierdziło. Na talerzu był też doskonale ugotowany ryż basmanti jako uzupełnienie reszty potraw. Oprócz tego zestawu wybrałam mango lassi, wspaniały lekki napój jogurtowy z dodatkiem mango, szczerze polecam. Jednak według mnie cena jest trochę zbyt wysoka, jak na taką ilość. Jako, że kocham desery, nie mogłam na nie, nie zwrócić uwagi. Zdecydowałam się na Gulab Jamun, indyjskie kulki mleczno-serowe w syropie kardamonowym. Można się nad tym deserem rozpływać... :D Syrop był bardzo, bardzo słodki, ale idealnie współgrał z kulkami serowymi oraz lodami waniliowymi, które go równoważyły.
Z ręką na sercu mogę Wam polecić Masala Grill&Bar, znajdziecie tam świetne jedzenie, pełne różnorodnych smaków i aromatów prosto z Indii. Jeśli macie ochotę na odrobinę egzotyki, koniecznie się tam wybierzcie! ;)
Na co skusiła się Paula?
Momos
Zestaw 4 (25 zł)
Opinia Pauli
W moim kolorowym zestawie znalazła się szeroka gama smaków, które przypadły mi do gustu, ponieważ lubię pikantną kuchnię. Smakowanie zaczęłam od przystawki , a mianowicie od pierożków tybetańskich. Sos, który dostałam do nich był przepyszny i idealne się z nimi komponował. Wielki talerz, który pojawił się na moim stole zawierał małe miseczki z potrawami. W jednej z nich była zupa z kurczakiem , która ze wszystkich części zestawu najmniej mi smakowała. Była bez wyrazu i czegoś jej brakowało. Pozostałe dania nadrobiły ją. Począwszy od pieczywa naana, którego nigdy dotąd nie jadłam, a było wyśmienite i chrupiące. Kulki z kurczaka grillowane w słynnych piecach, nie tylko barwnie współgrały z chlebkami, ale były obłędnie przyprawione i trafiły w mój gust. Kurczak w aromatycznym sosie wraz z ryżem prezentował wachlarz rozmaitych przypraw oraz delikatność mięsa. Moje podniebienie urzekła sałatka orientalna, której, ani po żółtym kolorze, ani po aromacie nie mogłam rozgryźć wraz z dziewczynami. Kiedy zapytałam jednej z pań okazało się, że był to przecier z mango sprowadzany z Indii. Ten smak długo zapadł mi w pamięci. Sałatka mix veg zawierała świeże warzywa między innymi sałatę pekińską, kolorowe papryki.
Zachwyciły mnie połączenia smaków, aromatów pikantnej kuchni indyjskiej. W daniach przeplatały się smaki dotąd mi nieznane, ciekawe i intensywne. Cieszę się, że mogłam posmakować tego orientu.
Jakich potraw skosztowała Magda?
Vegetable Pakoras
Zestaw 5 (35 zł)
Mohito bezalkoholowe i Mango Lassi
Opinia Magdy
Podczas zamawiania mojego zestawu, kelnerka zadała mi pytanie odnośnie rodzaju mięsa, które wybieram. Mogła być to kozina w sosie szpinakowym lub jagnięcina w aromatycznym sosie, na którą się zdecydowałam. Pełna obaw co do smaku zamówionego przeze mnie dania, jakoś przeczekałam czas oczekiwania. Umilałam sobie go, pijąc przepyszne, słodziutkie, a zarazem mocno limonkowe Mohito bezalkoholowe, które znajduje się w składzie tego bogatego zestawu. Szczerze powiedziawszy tak dobrego Mohito, a tym bardziej bezalkoholowego nigdy wcześniej nie piłam.
Jako przystawkę lub jak kto woli dodatek, wybrałam wegetariańskie, smażone pierożki. W ich składzie znajdziemy, ziemniaki, kalafior i indyjskie biały ser. Starter urozmaicony był pikantnym sosem, który idealnie się z nimi komponował. Dla mnie był on dosyć ostry (rzadko jadam pikantne dania), jednak bardzo mi smakował.
Przechodząc do dania głównego natrafiłam ( wszystkie miałyśmy taka okazję) na „aromatyczną zupę z kurczaka”, która niestety nie spełniała wymogu pierwszego słowa swojej nazwy. Jak dla mnie było zbyt mdła mimo mocno czerwonego koloru.
Następny gość mojego podniebienia to owa jagnięcina w mocno czerwonym i ostrym sosie, którego skład stanowiły, cebula, czosnek oraz pikantna masala. Moje obawy odnośnie mięsa się sprawdziły. Chyba niezbyt przepadam za tym rodzajem. Muszę jednak powiedzieć, że było bardzo miękkie i soczyste, a sos gęsty, pachnący i pysznie łączący się z ryżem Basmati.
W kolejnej miseczce znalazłam kurczaka w sosie pomidorowo-śmietanowym. Wyróżniał się delikatnością i wyrazistym, ale łagodnym sosem pomidorowym.
Ostatnim elementem mojego zestawu była sałatka orientalna ze słodkim przecierem z mango sprowadzanym prosto z Indii. Jednym słowem pychotka ! Takich specjałów na pewno nie znajdziecie w innej restauracji Wrocławia.
Podsumowując, potrawy naprawdę mnie zaskoczyły i spróbowałam dań, które jeszcze na moim stole nie gościły. Teraz już wiem, że nie lubię jagnięciny :P. Obsługa lokalu była naprawdę profesjonalna, a przy tym bardzo miła. Kelnerki doskonale znały specyfikę dań i można było rozwiać wszelkie wątpliwości. Warto również dodać, że zostałyśmy przywitane nawet przez samego właściciela, którym jest Pan Kartikey Johri. Przy kolejnej okazji chętnie zabiorę do Masali moją rodzinę, a szczególnie tatę, który lubi indyjską kuchnię. Polecam każdemu kto choć na chwilę chce oderwać się od naszej, szarej, polskiej rzeczywistości i poczuć się jak w egzotycznej podróży.
***
Masala Grill&Bar znajdziecie na Facebooku(tutaj) oraz na http://masala-grill.com/
Źródło:http://kuchniapostudencku.blogspot.com/2013/11/nasza-maa-podroz-do-indii.html