Wykonanie
Zanim przystąpiłam do prac pisemnych musiałam spróbować.:)Mmmniam...

Nie sądziłam że
fasola mung, poza tym że jest smaczna, posiada tak wiele wartości odżywczych!Zawiera
białka, błonnik, wit B9 (kwas foliowy! niezbędny w czasie ciąży, niezbędny przy dużym obciążeniu układy nerwowego (stres, przepracowanie itd), mangan, magnez, żelazo, potas, selen, cynk, wapń, obniża poziom
cukru, cholesterolu, działa antyoksydacyjnie, przeciwzapalnie... ufff ! i tak dalej...Ale wróćmy do smaku pasztetu.:)

Składniki:
Fasola mung (400g)4
jajkamarchew (3 szt.)
seler (nieduży)
pietruszka (2 szt.)
cebula (duża)prażony
sezam (5łyżek) opcjonalnieugotowana
kasza jaglana (5 łyżek) opcjonalniezielona
pietruszkakmin rzymskicząber
kolendra (roztarte nasiona)
masło klarowane
płatki amarantusa lub inne drobne
płatkisólpieprzO tej potrawie musisz pomyśleć dzień wcześniej.
Fasola wymaga namoczenia, najlepiej na noc. Następnego dnia ugotuj ją do miękkości.
Marchew,
seler i
korzeń pietruszki ugotuj al dente na parze lub w niewielkiej ilości
wody.Następnie zmiel w maszynce do
mięsa lub w wyciskarce ślimakowej
fasolkę, warzywa,
kaszę oraz
sezam i wymieszaj.
Cebulę pokroj drobno i uduś na klarowanym
maśle wraz z
ziołami. Gdy wystygnie wrzuć masy, dodaj również
jajka.Zieloną
pietruszkę pokrój drobno i wymieszaj z masą.Teraz przygotuj długą keksówkę, lub dwie małe: Wysmaruj je od wewnątrz
masłem i oprósz
płatkami amarantusa (zamiast
bułki tartej używaj
płatków zbóż)Wyłóż masę do foremek, dociśnij, połóż na wierzchu
płatki klarowanego
masła i zapiecz w piekarniku.Temperatura 180 st, czas pieczenia 60 - 90 minut w zależności od wilgotności masy.Koniec!:)Po upieczeniu wygląda tak:

Smacznego!

Przepis na ten przepysznie wyglądający czerwony sos zaczerpnęłam z warsztatów gotowania Ani Krasuckiej. Zeby nie powiedzieć, że go stamtąd przywiozłam! Jest to słodko-kwaśny
sos śliwkowy (a la chutney) doskonale nadający się na zimowe
przetwory. Do mojego pasztetu pasuje idealnie.W zasadzie pomysł na pasztet zrodził się z braku czegoś pysznego z czym można by zjeść... sos.Mmm...Ciao!:)