Wykonanie

Zupy
owocowe są jednymi z ulubionych zup mojego
Synia. Nie ma w tym nic
dziwnego bo chyba zupy
owocowe lubią nie tylko dzieci :-) Jakiś czas temu prezentowałam Wam swój przepis na zupę
jabłkową, jaką robię w swoim domu. Tym razem zachęcam do spróbowania przyrządzenia zupy wieloowocowej. Jest równie prosta do zrobienia, a jej smak przypomina smak ogrodu, smak
sadu, smak lasu i smak zupy owocowej, którą kiedyś gotowała mi moja mama na campingu w środku lasu na małej (no może nie znowu na takiej małej) polanie… To całkiem prawdziwa i dziś już romantyczna historia… Lisów, tak nazywała się miejscowość
między Lublińcem, a
Herbami (dawniej woj. częstochowskie, obecnie woj. Śląskie). Sama polana mieściła się już na Chwostku w Oleksikach … prawda, że to skomplikowane? Może topograficznie, za to jak się tam już przyjechało … to wyjeżdżać się nie chciało … od wczesnej wiosny po późną jesień każdy znalazł coś fajnego dla siebie. Las żywił nas
jagodami,
poziomkami,
jeżynami,
borówkami,
miodem … leśniczy Świtała (niestety imienia nie pamiętam) zabierał nas (dzieciaki z miasta) na wyprawy do lasu i opowiadał co i jak :-), a rodzicom przynosił mięsiwa,
smalec i
nalewki.
Panie na stróżówce (cudowne kobiety) uczyły nasze mamy robić
makaron domowy,
konfitury, robić na drutach i na szydełku, a plotkowały przy tym (tylko pierza im brakowało, hihi). Na ośrodku panowała prawdziwa sielska atmosfera, no może jak na dzisiejsze czasy – zbyt sielska ale takie to były czasy ośrodków pracowniczych w PRL-u. Jesienią przyjeżdżaliśmy do ośrodka na
grzyby, na takie
grzyby o jakich dzisiaj
mogę tylko jedynie pomarzyć, a moja mama dodatkowo przywoziła
biały ser od Pani Blacheckiej i wielkie bukiety wrzosów. W Lisowie nauczyłam się pływać,
jadłam swój pierwszy
kozi ser od rodzeństwa niemowów na Kieszkach i
skakałam przez cudowne ognisko tlące się czasami aż po biały świt … ciekawa jestem o czym wtedy ludzie rozmawiali, czego pragnęli?Gdy przyszło nowe Lisowa nie oszczędzono … podzielono na działki, sprzedano indywidualnym nabywcom,
potem kolejnym i kolejnym, ech …Gdy byłam tam całkiem niedawno – zobaczyć „mój Lisów” – nie wpuszczono mnie nawet za bramę …Do przygotowania tej prostej zupy będzie potrzebne:30dkg
truskawek (dziś dałam wyłącznie
mrożonych owoców )30dkg
wiśni (dziś dałam wyłącznie
mrożonych owoców )1 opakowanie mieszanki wieloowocowej lub kompotowej (z
jagodami,
borówkami malinami, itp)2-2,5 l
wody3-4
goździki4 łyżki
cukru brązowegoszczypta
cynamonu (do smaku)200ml
śmietanki 18%1 łyżka
mąki kartoflanejJak wykonać:Na wrzącą
wodę wrzucić
mrożone owoce. Dodać
goździki i zagotować.Gotować przez ok. 20 min. Następnie dodać
cukier i gotować jeszcze przez krótką chwilę. Tak przygotowane
owoce należy przetrzeć na sicie albo użyć blendera i zmiksować na jednolitą masę (
goździki można wcześniej wyjąć – ja wyjmuję).Zblendowane lub przetarte
owoce jeszcze raz doprowadzamy do wrzenia dodając rozpuszczoną
mąkę ziemniaczaną w niewielkiej ilości zimnej
wody starannie mieszając aby nie powstały grudki przy wlewaniu (tak jak przy robieniu
kisielu).Dodanie niewielkiej ilości
mąki sprawia, że zupa staje się delikatnie zawiesista. Można
mąki nie dodawać – zwłaszcza jeśli zupa wyszła gęsta jak mus. Dużo zależy od ilości i jakości
owoców. Można też zmniejszyć ilość
wody lub ją po prostu odparować. Na samym końcu dodajemy
śmietankę i
cynamon do smaku.
Śmietankę można podać też dopiero na talerzu.

Zupa ma też dwie wersje podania - na zimno i na ciepło i obie mają swoich zwolenników zarówno w zimie jak i w lecie.Można podawać z grzankami,
groszkiem ptysiowym lub
ryżem. W moim domu zwyczajowo – podaję zawsze z grzankami wykonanymi z
chleba lub z
chałki .
