Wykonanie
Oj zapachniało mi w kuchni jak na ulicach Bangkoku, aż sama się do siebie uśmiechnęłam na to skojarzenie. Choć Bangkok nigdy nie skradł mojego
serca i raczej należy do mniej lubianych miejsc w Azji, to jednak ma swój czar i ma swój urok, a co najważniejsze ma swój niesamowity zapach. Zaczęłam smażyć kotleciki po tajsku i dopadły mnie retrospekcje. Znalazłam się na gwarnej i parnej ulicy stolicy Tajlandii, z wielkim plecakiem na plecach przeciskałam się przez tłumy ludzi.
Wszędzie, dosłownie jeden przy drugim, porozstawiane były
wózki z jedzeniem i przenośne grille z których unosił się niesamowity zapach
pieczonego mięsa ,
trawy cytrynowej,
czosnku i
imbiru. Taki zapach roznosi się właśnie w naszej kuchni, gdzieś w deszczowej Szkocji. I tak sobie myślę, skoro udało mi się odtworzyć zapach Tajlandii, to może pogodę tez się uda. Ma ktoś przepis?
Dzisiaj przepis na tajskie jedzenie z cyklu - "fantastycznie dietetycznie", zainspirowała mnie oczywiście moja przyjaciółka, która jest moim niezastępionym
guru w tajskim gotowaniu. Dokładnie zainspirowała mnie jej
sałatka z
kapustą i
krewetkami. Ja przerobiłam
krewetki na
indyka.Tajskie klopsy z
kapustą i
marchewkąSkładniki (4 osoby)500g
mięsa mielonego z indyka/kurczaka100g/150g
makaronu ryzowego lub jajecznego żółtego (przed ugotowaniem)50g
białej kapusty (maleńka główka)3 duże
marchewki1 czerwona
papryczka chili1 zielona
papryczka chilipęczek
kolendry2
limonki6 ząbków
czosnkuimbir wielkości kciuka1
trawa cytrynowa4 liście kaffiruliście świeżej
miętyszczypioreksos sojowy ciemny
sos sojowy jasnysos rybnymąka kukurydziana
cukier brązowyolej roślinnyolej sezamowyZaczynamy od smażenia klopsów. Do
mielonego mięsa dodajemy posiekaną
kolendrę, posiekaną połowę czerwonej papryczki bez pestek, posiekane parę listkow
mięty, posiekaną
trawę cytrynowa - obieramy z pierwszej skóry i miażdżymy końcówką noża, dla wydobycia aromatu.
W miseczce rozrabiamy łyżkę
sosu sojowego ciemnego i łyżkę
sosu sojowego jasnego, łyżkę
oleju oraz łyżkę
mąki kukurydzianej, mieszamy dokładnie i dodajemy do
mięsa. Dodajemy stopniowo po łyżce , bo może się okazać, że tej marynaty jest trochę za dużo. Nie wiem czy to zależy od
mięsa, czy od ilości dodatków, ale czasami potrzeba mniej. Marynaty nie wylewamy, przyda się później. Klopsiki formujemy w małe kulki i smażymy na średnim ogniu przez jakieś 10 minut. Smażymy na suchej patelni.
Teraz wrzucamy do robota lub traktujemy mocnym blenderem - pęczek
kolendry, połówkę czerwonej papryczki z pestkami,
zielona papryka z pestkami, 6 ząbków
czosnku,
imbir wielkości kciuka, 4 liście kaffiru, sok z dwóch
limonek, 2 łyżki
sosu sojowego ciemnego, 4 łyzki
sosu rybnego, łyżkę
cukru. Miksujemy to wszystko i wychodzi nam sos o kolorze takim, że lepiej nie mówić.Dodajemy pozostałą marynate z klopsów.
Teraz szatkujemy naszą
kapustę i
marchewkę. Jak juz warzywa są gotowe to wstawiamy
wodę, na wrzątek wrzucamy jakieś 100 gr
makaronu.
Makaron ma być tylko uzupełnieniem, mistrzem drugiego
planu. Po
trzech minutach odlewamy nadmiar
wody,
makaron ma się tylko i wyłącznie taplać w wodzie. Dodajemy
kapustę i
marchew i sos o kolorze takim, że lepiej nie mówić. Parzymy to na minimalnym gazie przez minutę, dodajemy klopsy i gotowe. Podajemy ze
szczypiorkiem pokrojonym wzdłuż. Smacznego:)
Jeżeli będzie za mało słone to dodajemy
sosu rybnego, lub
sosu sojowego jasnego, nie dodajemy
soli.
Kapusta ma się praktycznie sparzyć, więc nie wolno jej zagotować i nie trzymać na ogniu więcej niż minutę.Można użyć
kapusty pekińskiej, ale biała jest tu najbardziej zbliżona do
kapusty używanej w Tajlandii. W przypadku pekińskiej wrzucamy do garnka tylko na 10 sekund. Wszystko ma być chrupkie, lekkie, kwaśne, ma pobudząć nasze
soki do szybkiego trawienia.