Wykonanie

W niedzielę 20 lipca planowaliśmy blogerski piknik na Cyplu nad Wartą w gościnie u Marinarzy, ale upał był tak nieznośny, że zamiast nadwarciańskiej patelni wybraliśmy chłód mojego ogrodu pod zaimprowizowaną plandeką i drzewami. Daria z Trufelkowa miała i tak bliżej do mnie, niż do Poznania a osoby deklarujące udział w pikniku z Poznania miały zapewniony transport dzięki Piotrowi z Najsmaczniejszego, jednak nie chciało im się ruszać w tym upale.Piotr był po próbie gotowania w Wielkim Żarciu przed swoim popisowym występem, więc zaczęliśmy wczesnym popołudniem od
kawy i słodkości oraz mojego
napoju jabłkowo-
miętowego oraz
jabłkowo-
porzeczkowego z papierówek, które schodziły błyskawicznie . Napełniałam kolejne dzbanki z profilaktycznie zgromadzonych zapasówOsoby niezmotoryzowane raczyły się zimnym
piwem
Na zdjęciu moje ciasta –
czekoladowo-
cynamonowe,
biszkopt przełożony
musem jabłkowym, improwizowany krem
jagodowy i pleśniak z
owocami Darii , który może pokażę osobno :

Ciasto Darii cieszyło się sporym powodzeniem ale mój improwizowany i zrobiony w ostatniej chwili krem
jagodowy miał największe wzięciePrzepis był posty –
bita śmietana zmieszana ze słodzonymi zmiksowanymi
jagodami a mimo to w tym upale smakował wszystkim doskonale.Jak widać, słodkości są poprzykrywane moimi serwetkami, ze względu na zainteresowanie os – jakoś nikogo nie pogryzły
Potem przyszła
pora na dania grillowe, szaszłyki Piotra , moje kawałki
kurczaka w jogurtowej marynacie,
kiełbaski i warzywa – w tym
cukinie i
patisony, które obficie mi w tym roku obrodziły :

Po zmęczenia w Wielkim Żarciu Piotr stwierdził, że u nas odpoczął ( mój kot Nuki ustąpił mu miejsca na huśtawce :), zatem ochoczo i ze znawstwem podjął się grillowania .

Do grilla było sporo dodatków, moje głównie
jabłkowe, bo to pełnia sezonu nacechowanego klęską urodzajuAle najpierw pokażę
sałatkę makaronową z
kukurydzą i
krewetkami Piotra , którą ja wcinałam najchętniej :

Były też moje małosolne
ogórki, surówka z
młodej kapusty z
jabłkami, a jakże i chutneye
jabłkowe , z
chrzanem i
majerankiem – przepisy można zobaczyć tutaj – klik, klik .



Przy tych wszystkich pysznościach bardzo miło nam się rozmawiało .

Bohaterami popołudnia były też moje koty- Daria polowała na Nuka z aparatem , on jest bardziej towarzyski . Wzbudzał zainteresowanie swoimi skokami na huśtawkę i głośnym domaganiem się, aby go pohuśtać ( hehe, trochę mu się to udawało). Frida zaś mniej garnęła się do gości, po porostu usnęła w ogrodzie

Mimo upału był to bardzo udany piknik, w kameralnym gronie. Objedliśmy się tak, że na koniec musieliśmy się ratować mocną
miętową herbatą. A po hucznie obchodzonej piątej rocznicy bloga, to kolejne udane blogerskie wydarzenie w moim ogrodzie