Wykonanie
Trzeba było w końcu wypróbować
barwniki spożywcze jakie dostałam od Mikołaja. Postanowiłam przy ich pomocy zrobić tęczowy sernik na zimno.Szalałam mocno wieczorową
porą, na impulsie i pewnie dlatego nie jestem zadowolona z efektu - trzeba było poświęcić mu więcej czasu i uwagi np. na to żeby poszczególne części dokładniej zastygły. Źle także wymierzyłam ilość składników i jedna część czyli siódma wstążka tęczy została mi się luzem. Masę
serową zjadłam po cichutku a naszykowane do niej
owoce leśne przydały się następnego dnia do ratowania niedoskonałości. Niżej podaję jednak już skorygowane ilości składników.

Tęczowy sernik na zimno, z
owocamiskładniki:1 kg
sera białego z wiaderka - ja kupiłam w Lidlu
serek firmy Pilos150 g
jogurtu typu greckiego - firma j.w.1/2 szkl.
cukru drobnego2
jajka2 czubate łyżki roztopionego
masła albo
margarynypo ok. 1/2 szkl. różnych posiekanych kolorowych
owoców czyli:
brzoskwiń z puszki,
ananasa świeżego,
kiwi,
gruszki,
truskawek,
śliwek mrożonych6 lekko czubatych łyżeczek
żelatyny rozpuszczonych w 6 łyżkach
wody5 łyżeczek
cukru do
owoców (oprócz
brzoskwiń)1 łyżka
soku z cytryny do
gruszkibarwniki spożywcze żelowe w kolorach tęczy czyli czerwony,
pomarańczowy, żółty, zielony, niebieski, fioletowy - każdego po odrobinie w/g uznania czyli jak bardzo intensywny odcień chcecie otrzymaćpolewa - 6 łyżek mieszanki
owoców leśnych -
jagód,
jeżyn i
malin1/2 łyżeczki
żelatyny1 łyżka
cukrucukrowa posypka kolorowasposób przygotowania: Najpierw naszykowałam formę do deseru - taką na babkę z kominem - wstawiłam ją do lodówki żeby się schłodziła.
Jajka ubiłam z
cukrem na puszysty kogel
mogel, dodałam
ser,
płynny tłuszcz i
jogurt, zmiksowałam. Podzieliłam masę na 6 części - po równo - można to zrobić nakładając ją do takich samych szklaneczek albo miseczek.Naszykowałam też
owoce - po mniej więcej pół szklanki każdych, pokrojonych na małe kawałeczki.
Ananasa świeżego,
kiwi, mrożone
śliwki,
gruszkę i
truskawki przesmażyłam w rondelku - oczywiście każdy
owoc oddzielnie dodając po 1 łyżeczce
cukru. Do
gruszki dodałam oprócz
cukru 1 łyżkę
soku z cytryny. Wszystko ostudziłam.Zaczęłam od masy czerwonej - jedną część masy serowej zmieszałam z
truskawkami, dodałam 1,5 łyżki rozpuszczonej
żelatyny, wymieszałam i wlałam do schłodzonej formy, odstawiłam do zastygnięcia czyli na min. 30 minut, ale to zależy też od mocy lodówki. Następnie naszykowałam masę
pomarańczową - z
brzoskwiniami i barwnikiem
pomarańczowym. Wylałam na warstwę poprzednią i odstawiłam do zastygnięcia. Po kolei dokładałam następne warstwy - żółtą z
ananasem i barwnikiem
żółtym, zieloną z
kiwi i barwnikiem zielonym, niebieską z
gruszką i barwnikiem błękitnym oraz fioletową ze
śliwkami i barwnikiem fioletowym. Gdy Forma była pełna zostawiłam ją w lodówce na całą noc.Aby wyjąć deser w formy trzeba na chwileczkę zanurzyć jej spód w gorącej wodzie - ale tylko na moment - ja chyba zbyt długo to trzymałam i dlatego po odwróceniu formy gdy deser wysunął się z niej okazało się, że wierzchnia warstwa trochę popłynęła . . . Szybko więc wstawiłam deser do lodówki i strasznie zła zastanawiałam się jak go ratować. Gdy zastygł obejrzałam go i
doszłam do wniosku, że zrobię polewę z
owoców leśnych. Wrzuciłam je do rondelka, zagotowałam z
cukrem 4 łyżkami
wody a
potem przetarłam przez sitko żeby pozbyć się pestek. Do gorącego przecieru dodałam
żelatynę i wymieszałam dokładnie aż się rozpuściła. Kiedy zaczęła tężeć polałam nią mało udany wierzch sernika. Posypałam całość kolorową drobną posypką
cukrową.I tak wyszła raczej tęczowa papuga :D