ßßß Cookit - przepis na Tęcza, tęcza, cza, cza, cza !

Tęcza, tęcza, cza, cza, cza !

nazwa

Wykonanie

Trzeba było w końcu wypróbować barwniki spożywcze jakie dostałam od Mikołaja. Postanowiłam przy ich pomocy zrobić tęczowy sernik na zimno.
Szalałam mocno wieczorową porą, na impulsie i pewnie dlatego nie jestem zadowolona z efektu - trzeba było poświęcić mu więcej czasu i uwagi np. na to żeby poszczególne części dokładniej zastygły. Źle także wymierzyłam ilość składników i jedna część czyli siódma wstążka tęczy została mi się luzem. Masę serową zjadłam po cichutku a naszykowane do niej owoce leśne przydały się następnego dnia do ratowania niedoskonałości. Niżej podaję jednak już skorygowane ilości składników.
Tęczowy sernik na zimno, z owocami
składniki:
1 kg sera białego z wiaderka - ja kupiłam w Lidlu serek firmy Pilos
150 g jogurtu typu greckiego - firma j.w.
1/2 szkl. cukru drobnego
2 jajka
2 czubate łyżki roztopionego masła albo margaryny
po ok. 1/2 szkl. różnych posiekanych kolorowych owoców czyli: brzoskwiń z puszki, ananasa świeżego, kiwi, gruszki, truskawek, śliwek mrożonych
6 lekko czubatych łyżeczek żelatyny rozpuszczonych w 6 łyżkach wody
5 łyżeczek cukru do owoców (oprócz brzoskwiń)
1 łyżka soku z cytryny do gruszki
barwniki spożywcze żelowe w kolorach tęczy czyli czerwony, pomarańczowy, żółty, zielony, niebieski, fioletowy - każdego po odrobinie w/g uznania czyli jak bardzo intensywny odcień chcecie otrzymać
polewa - 6 łyżek mieszanki owoców leśnych - jagód, jeżyn i malin
1/2 łyżeczki żelatyny
1 łyżka cukru
cukrowa posypka kolorowa
sposób przygotowania: Najpierw naszykowałam formę do deseru - taką na babkę z kominem - wstawiłam ją do lodówki żeby się schłodziła. Jajka ubiłam z cukrem na puszysty kogel mogel, dodałam ser, płynny tłuszcz i jogurt, zmiksowałam. Podzieliłam masę na 6 części - po równo - można to zrobić nakładając ją do takich samych szklaneczek albo miseczek.
Naszykowałam też owoce - po mniej więcej pół szklanki każdych, pokrojonych na małe kawałeczki. Ananasa świeżego, kiwi, mrożone śliwki, gruszkę i truskawki przesmażyłam w rondelku - oczywiście każdy owoc oddzielnie dodając po 1 łyżeczce cukru. Do gruszki dodałam oprócz cukru 1 łyżkę soku z cytryny. Wszystko ostudziłam.
Zaczęłam od masy czerwonej - jedną część masy serowej zmieszałam z truskawkami, dodałam 1,5 łyżki rozpuszczonej żelatyny, wymieszałam i wlałam do schłodzonej formy, odstawiłam do zastygnięcia czyli na min. 30 minut, ale to zależy też od mocy lodówki. Następnie naszykowałam masę pomarańczową - z brzoskwiniami i barwnikiem pomarańczowym. Wylałam na warstwę poprzednią i odstawiłam do zastygnięcia. Po kolei dokładałam następne warstwy - żółtą z ananasem i barwnikiem żółtym, zieloną z kiwi i barwnikiem zielonym, niebieską z gruszką i barwnikiem błękitnym oraz fioletową ze śliwkami i barwnikiem fioletowym. Gdy Forma była pełna zostawiłam ją w lodówce na całą noc.
Aby wyjąć deser w formy trzeba na chwileczkę zanurzyć jej spód w gorącej wodzie - ale tylko na moment - ja chyba zbyt długo to trzymałam i dlatego po odwróceniu formy gdy deser wysunął się z niej okazało się, że wierzchnia warstwa trochę popłynęła . . . Szybko więc wstawiłam deser do lodówki i strasznie zła zastanawiałam się jak go ratować. Gdy zastygł obejrzałam go i doszłam do wniosku, że zrobię polewę z owoców leśnych. Wrzuciłam je do rondelka, zagotowałam z cukrem 4 łyżkami wody a potem przetarłam przez sitko żeby pozbyć się pestek. Do gorącego przecieru dodałam żelatynę i wymieszałam dokładnie aż się rozpuściła. Kiedy zaczęła tężeć polałam nią mało udany wierzch sernika. Posypałam całość kolorową drobną posypką cukrową.
I tak wyszła raczej tęczowa papuga :D
Źródło:http://smacznapyza.blogspot.com/2012/02/tecza-tecza-cza-cza-cza.html