ßßß
Leżące w lodówce opakowanie tofu zaczęło machać łapką i krzyczeć, że niedługo nie będzie nadawało się do spożycia, bo gonią terminy. Nie było rady, trzeba było wykorzystać. Mąż coś tam protestował, że on to wege nie jest i kawał mięsa na talerzu to jest porządny obiad, a nie jakieś tam kosmiczne szare serki. Jak zaczął jeść, to przestał kręcić nosem i nawet zaczęły trząść mu się uszy.Składniki na dwie porcje:- 1 opakowanie tofu- 1/2 słoiczka pędów bambusa- 2 marchewki- 1 pietruszka- 1/2 dużego korzenia selera- 1 por (tylko biała część)- 1 cebula- 1 papryczka chili- 1 łyżka sezamu- 1 łyżka nasion słonecznika- sos sojowy- 1 łyżeczka tartego imbiru- sok z połowy limonki lub cytryny- olej do smażeniaMieszamy razem sok z limonki i 5 łyżek sosu sojowego. Tofu kroimy w kostkę, nakłuwamy widelcem, wkładamy do miseczki zalewamy przygotowaną mieszanką i odstawiamy na godzinę.Pestki słonecznika i seza podprażamy na suchej patelni.Seler, pietruszkę i marchewkę kroimy w "zapałki" i podsmażamy na oleju do lekkiego zmięknięcia. Pora i cebulę kroimy w talarki i wraz z pędami bambusa wrzucamy do warzyw. Podsmażamy razem i dodajemy tofu razem z zalewą. Przyprawiamy imbirem oraz drobno posiekana papryczką chili. Podlewamy sosem sojowym (w zależności od upodobania, ja dodaję sporo), można też dodać trochę wody.Gotowe danie posypujemy pestkami słonecznika i sezamem.U mnie warzywka występują w towarzystwie ryżu, ale myślę, że równie dobre będą z makaronem sojowym.
Smacznego!