Wykonanie
Uwielbiam wszelkie rodzaje
fasoli. Najbardziej w zupie, ale robię też pasty, pasztety. Hoduję
kiełki. Ale zupa to było jedno z pierwszych ulubionych dań. Smak fasolowej z dzieciństwa - z dużą ilością
majeranku, pożywne i gęste danie jednogarnkowe.Teraz klasyczną
fasolową robię bardzo rzadko - głównie za sprawą konieczności moczenia grubego Jasia ;-) Za to bardzo chętnie sięgam po różne kolorowe
fasolki, im drobniejsze tym lepiej, bo się krócej gotują. Chociaż zupę gotuję i tak zwykle wieczorem poprzedniego dnia. Mam wrażenie, że odgrzewana zawsze lepsza.Zupy nie zagęszczam dodatkowo - rozgotowana
soczewica i zielona
fasolka stanowią wystarczające (i zdrowe) zagęszczenie.
1/2 szklanki
fasoli czarnej1/2 szklanki
fasoli zielonej1/2 szklanki
zielonej soczewicy2 litry
wody filtrowanej
liść laurowyziele angielskie"
włoszczyzna" -
marchewka,
pietruszka,
por,
seler1 ząbek
czosnku2
ziemniaki1
cebula2 łyżki masła/oliwy
sólpieprzmajeranekkminek mielony
Wodę wlewam do wielkiego gara i zagotowuję.
Fasolę i
soczewicę płuczę solidnie w ciepłej wodzie i wsypuję do wrzątku. Dodaję
liść laurowy oraz
ziele angielskie. Gotuję na małym ogniu długo. Tu trzeba cierpliwości. To sobie pyrka i pyrka, w tym czasie zajmujemy się czymś innym, ale zerkamy czujnie do garnka. Może się okazać że przeoczymy moment, gdy
fasola wypije całą
wodę i zupka się przypali.Jak już troszkę wszystko zmięknie -
czarna fasola gotuje się najdłużej - dodaję warzywka zwane "
włoszczyzną" i
czosnek. Nigdy nie wyjmuje
włoszczyzny z zupy, więc kroję je dość drobno. Tutaj dodaje też pół łyżeczki
soli. I dalej gotuję.
Potem, gdy już nawet
czarna fasola zmięknie - dodaję pokrojone
ziemniaki.Na koniec dodaję podsmażoną na maśle/oliwie
cebulę i doprawiam
kminkiem,
majerankiem i czym kto lubi.
Wiem, wiem - zupa nie wygląda zbyt apetycznie. Ale jest pożywna i smaczna.
A tak naprawdę, to żadne z tych ziaren nie jest
fasolą. Te czarne i zielone
fasolki okazały się odmianami
bobu - taki psikus :-)