Wykonanie

Niedziele zawsze kojarzyły mi się z porządnym, świątecznym niemal, obiadem. O ile w sobotę można zjeść byle co i udawać, że się objedliśmy (chociaż ta wczorajsza zapiekanka warzywna mnie przytłoczyła, zdecydowanie za dużo mi jej wyszło), to niedziele należy, moim zdaniem, w jakiś sposób celebrować. Dlatego też dobrym wyjściem jest zaproszenie znajomych i wspólny obiad.Na dzisiaj przygotowałam
schab podduszony w sosie ze smażonymi
ziemniakami (ble! sama
jadłam z
kaszą kuskus, nie lubię
ziemniaków...). Na deser ciasto, które pojawi się jutro. Mam nadzieję, że 'przepis' Wam się sposoba.Przepis (dla 4 osób)- ok. 1,3 kg
schabu bez kości,-
olej lub
oliwa,-
przyprawy (
sól,
pieprz,
pieprz ziołowy,
tymianek,
liść laurowy - 3,
ziele angielskie - 3,
bazylia,
oregano,
zioła prowansalskie,
papryka ostra - nie przesadźcie,
papryka ostra - nada ładny kolor,
czosnek granulowany),-
cebula (średniej wielkości),-
ziemniaki (ile jesteście w stanie zjeść, tutaj nie pomogę za bardzo).
Schab myjemy i pozbywamy się tłustych części (chyba, że Wam nie przeszkadza, ale ja mam na to jakieś uczulenie, sama świadomość, że mogłabym to zjeść sprawia, że się krzywię). Kroimy w dość cienkie plastry (na około pół centymetra - centymetr grubości) i wkładamy do miski (garnka, co tam macie pod ręką). Solimy (myślę, że jakoś łyżka
soli mi wyszła, ale nie podam dokładnie, bo robię to na oko), dodajemu
pieprzu, przyprawiamy
ziołami, dodajemy
oleju (
oliwy) i mieszamy. Odstawiamy do lodówki (najlepiej zrobić to dzień wcześniej, żeby się wszystko przegryzło).

Podsmażamy
cebulę (podobnie jak w przypadku gulaszu - niech się zabrązowi, żeby dała ładny kolor), a później układamy na niej
mięso. Mieszamy kilka
razy. Gdy
mięso się podsmaży, podlewamy je
wodą, przykrywamy pokrywką. Po około 20 minutach zmniejszamy gaz (chyba, że mocno wrze, wtedy zróbcie to wcześniej, żeby nie wykipiało) i zostawiamy na około godzinę (kontrolując czy cała
woda nie wyparowała, a jeśli tak się zdarzy, dolewamy), żeby się poddusiło.

Ziemniaki gotujemy (tak, żeby nie były całkiem miękkie, bo inaczej, jak w moim przypadku, będą się rozpadać przy krojeniu - na swoje usprawiedliwienie mam fakt, że nigdy
ziemniaków nie gotuję i trochę przegapiłam moment), odcedzamy i czekamy aż przestygną. Kiedy nas już nie parzą, zabieramy się za krojenie. Talarki, paski - na co macie ochotę. Układamy je w misce, posypujemy
bazylią,
oregano i
ziołami prowansalskimi.


Kiedy
mięso będzie już miękkie, zagęszczamy sos - niewiele, bo to nie ma być gulasz, ale nie może to być też
woda. W moim przypadku wystarczyła czubata łyżka
mąki, zimna
woda i odrobina
śmietany kremówki. Wszystko zależy od tego, ile cieczy (nie wiem jak to nazwać, ani to sos, ani
woda, ani tłuszcz...) macie w garnku. No więc, zagęszczamy i zagotowujemy.
Ziemniaki podsmażamy na patelni, można je posypać
koperkiem (niestety już nie miałam).


Smacznego!A jutro - na słodko :)