Wykonanie

Niedzielny obiad to poważna sprawa. Powinno się go celebrować, podchodzić z namaszczeniem etc., etc. Prawda jest taka, że często brakuje na to czasu, a jeszcze częściej ochoty. Zamiast tego robimy coś na szybko i w ogóle nie czujemy, że to jakiś inny dzień niż na przykład środa czy czwartek. Samej też dość często zdarzało mi się podchodzić do sprawy po macoszemu, ale od nowego roku postanowiłam przykładać się do tej kwestii i robić sobie 'ucztę konesera' (powiedzmy).Z racji, że uwielbiam gulasz - jasne było, w którą stronę iść. Można go w zasadzie zrobić ze wszystkiego. Z
szynki, z
karkówki (nie zapomnę, jak w internacie zawsze się napalałam, kiedy w jadłospisie był gulasz, a
potem rozczarowana oddzielałam
mięso od tłuszczu, bo
panie kucharki, bardzo miłe kobiety swoją
drogą, naprawdę, nie miały na to czasu...), z
piersi z kurczaka (wersja szybka), z
ozorów wieprzowych (jakkolwiek nie brzmi, smakuje wybitnie), z serduszek drobiowych i z żołądków, czyli tego, co wybrałam ja. W zasadzie pewnie bym robiła ze
schabu, bo akurat miałam, ale, ponieważ kolega prosił o przepis z wykorzystaniem żołądków ('bo są tańsze od
piersi z kurczaka, a na pewno dobrze smakują' - racja!), postanowiłam zrobić mu tę przyjemność ; ).Jeśli o mnie chodzi, jedynymi dodatkami jakie do gulaszu akceptuję są
kasza i
ogórki (kiszone/korniszone - obojętnie). Wiem, że to
dziwne, ale
ziemniaków nie lubię,
ryż wolę do innych potraw, a
kaszy nie mam okazji jeść tak często, więc...Ale do rzeczy.Przepis- około 1 kg żołądków (najadły się 3 osoby, a jeszcze zostało),-
kasza (ile zjecie, tyle bierzcie),- 1 średnia
cebula,-
przyprawy (u mnie:
sól,
pieprz,
pieprz ziołowy,
bazylia,
zioła prowansalskie,
czosnek granulowany,
liść laurowy - 3,
ziele angielskie - 3,
oregano,
papryka mielona ostra),-
mąka.Najpierw, najlepiej dzień wcześniej, gotujemy żołądki w posolonej wodzie, z kilkoma liśćmi laurowymi i
zielem angielskim. Gotujemy aż będą miękkie. Odcedzamy, a kiedy ostygną, kroimy w paseczki (niektórzy ten 'wywar' wykorzystują do zrobienia zupy, ale jak dla mnie trochę za słabe toto) i odkładamy do lodówki.Zabieramy się za gulasz.Kroimy
cebulę w kostkę,

a na patelni (albo w garnku) rozgrzewamy
olej.

Wrzucamy
cebulę i smażymy aż się przybrązowi (dzięki temu sos będzie miał ładny brązowy kolor). W międzyczasie obsypujemy żołądki
mąką
,przez co później nie będzie trzeba gulaszu nią zagęszczać i kombinować z doprawianiem po
fakcie. Kiedy
cebula będzie gotowa, wrzucamy
mięso i mieszamy aż się podsmaży

.Następnie dolewamy ciepłej
wody (tyle, ile sosu chcemy - chociaż bardzo możliwe, że czynność będzie trzeba kilkakrotnie powtórzyć).

Przyprawiamy do smaku (nie
będę mówić ile czego, bo to jest w końcu indywidualna kwestia). Gotujemy aż żołądki będą mięciutkie. Jeśli gulasz jest waszym zdaniem za rzadki - możecie najpierw zagęścić go kremówką, tylko
róbcie to na małym ogniu, mieszając, żeby się nie ścięła, a jeśli to nie pomoże - zimna
woda,
mąka i do dzieła, później skontrolujcie smak!). Obiad powinien być gotowy po godzinie - półtorej (zależy od tego, jak ugotowaliście żołądki, kontrolujcie to na bieżąco, żeby ich nie rozgotować).
Kaszę gotujemy wg instrukcji podanej na opakowaniu.Koszt obiadu, który starcza dla kilku osób oscyluje w granicach 10 zł, a można porządnie się nim najeść.Smacznego ;)