Wykonanie
Kiedy
Maggie mówi, że znalazła smakowite ciasto, pierwsza podnoszę rękę do wspólnego pieczenia. Kiedy
Maggie mówi, że zrobiła pyszne ciasto, wierzę jej bez zastrzeżeń. Mamy bowiem zbliżony gust w kwestii kulinariów, i w 99% to, czym ona się zachwyca, smakuje i mi. Nie inaczej było tym razem, choć muszę przyznać, że był moment zwątpienia...Kiedy podrzuciła mi przepis z Channel 4, z miejsca się zainteresowałam.
Pomarańcza i
rozmaryn to intrygujące połączenie, a polenta to wyzwanie, bowiem do tej
pory nie miałam z nią w kuchni styczności. Niewiele wcześniej kupiłam opakowanie z myślą o jej wypróbowaniu, a to ciacho wydawało się do tego idealne. Niestety, z powodu pewnych wydarzeń w życiu osobisto-zawodowym nie miałam czasu przygotować ciasta razem z
Maggie. Usłyszałam za to zapewnienia, że jak tylko znajdę czas, to powinnam je zrobić, bo jest pyszne. Kiedy więc wszystko zaczęło powoli wracać do normy (albo może raczej kiedy zaczęliśmy nowe normy ustalać) i miałam ochotę wrócić do kuchni, na pierwszy ogień poszło ciasto z polentą.Moje bezgraniczne rozczarowanie objawiło się łzami w oczach, gdy po przekrojeniu ciasta ujrzałam perfekcyjny zakalec . Największa lebiega by się takiego nie powstydziła. Ech... Co zrobiłam źle...? Ponieważ ciasta ucierane nie są moją mocną stroną, stwierdziłam, że to z pewnością moja
wina. Mając w głowie rekomendacje
Maggie, przystąpiłam do drugiej tury, nieco zmieniając przepis. Efekt? Kolejny zakalec, choć już nie taki spektakularny. Tylko pół ciasta się zapadło... Stwierdziłam więc, że do
trzech razy sztuka - pozmieniałam jeszcze więcej, wstawiłam formę do piekarnika i usiadłam na kanapie z mocnym postanowieniem, że jak tym razem nie wyjdzie, to się poddaję. Wystudziłam, rozkroiłam - i odetchnęłam z ulgą. Ciasto wyszło dokładnie takie, jak powinno - dość ciężkie, ale bez śladu zakalca, wilgotne, intensywnie pachnące
pomarańczą, o uroczym kolorze, z pstrykającymi
między zębami kropeczkami
maku.
Syrop intensyfikuje doznania - ciasto jest słodsze i bardziej
pomarańczowe, a delikatna nuta
rozmarynu nadaje mu intrygujące charakteru. Całość naprawdę bardzo smaczna i warta zachodu.Jeśli nie
boicie się ucierańców - spróbujcie. Ciacho bowiem naprawdę smakuje wyjątkowo. Czy skorzystacie z mojego przepisu z
pewnymi zmianami, czy z oryginalnego - wybór pozostawiam Wam. Koniecznie jednak
dajcie znać, jak wyszło - mam nadzieję, że nikt nie będzie miał z nim takich problemów, jak ja.

Składniki:(na tortownicę o średnicy 20 cm)100 g polenty150 g
mąki pszennej1,5 łyżeczki
proszku do pieczenia2 łyżeczki
maku150 g jasnego
brązowego cukru3
jajka125 ml
oleju250 g
jogurtu naturalnegoskórka otarta z 1
pomarańczysyrop:125 g
cukru180 ml soku z
pomarańczy3 gałązki świeżego
rozmarynudodatkowo:gałązki świeżego
rozmarynuPolentę,
mąkę i proszek przesiać do miski, wymieszać z
makiem i
skórką pomarańczową.
Jajka z i
cukrem ubić na puszystą masę. Powoli wlewać
olej, cały czas miksując. Następnie na zmianę, partiami, dodawać
jogurt i
mąkę tak, żeby ostatnią partię stanowiła
mąka.Masę przełożyć do formy wysmarowanej
masłem.Piec w 180 st. C. przez 45-55 minut, do suchego patyczka.Przestudzić 10 minut, wyjąć z formy i ostudzić na kratce.Sok,
rozmaryn i
cukier umieścić w rondelku. Zagotować i trzymać na średnim ogniu przez 5-10 minut, aż
syrop zgęstnieje.Ostudzone ciasto podawać z ciepłym
syropem, udekorowane gałązkami
rozmarynu.Smacznego!Jak
Maggie o zrobiła, że wyszło jej od pierwszego podejścia...? Nie mam pojęcia. Ale to pewnie dlatego, że ja do ucierańców nie mam szczęścia...