Wykonanie
Świat zawsze dzieli się na jakieś dwie grupy. Na tych, co lubią
kisiel i na tych, którzy wolą
budyń. Na takich, dla których pomidorówka liczy się tylko z
makaronem i na tych, którzy nie zjedzą jej bez
ryżu. Ale jest też inny podział, gdzie linię demarkacyjną wyznacza sposób przyrządzenia
golonki. Otóż świat dzieli się również na tych, którzy jedzą
golonki pieczone i tych, którzy wolą wyłącznie
golonki "peklowane" (no i skromną grupę osób, które
golonki w ogóle nie jedzą i do której to grupy ja sama przez wiele, wiele lat należałam). Która z
golonek jest lepsza? Nie mnie to oceniać, bo jak ze wszystkim, jest to rzecz gustu. Polecam więc spróbowanie obu, zaczynając od
golonki peklowanej, gotowanej.- kilogram
golonki- średniej wielkości
seler,
marchew,
pietruszka- biała część
pora- 3
liście laurowe- umyta, ale nieobrana
cebula- łyżka
majeranku- pół łyżeczki
gorczycy- łyżeczka
soli- 8 ziaren
czarnego pieprzu- 7 ziaren
ziela angielskiegomarynata do peklowania:- litr
wody- 2 ząbki
czosnku przeciśnięte przez praskę- łyżeczka
soli,
pieprzu i
cukru- 2 łyżeczki
soli peklowej- 4
liście laurowe- 8 ziaren
ziela angielskiegoGolonki myjemy i opalamy z nich włosy. Suche składniki marynaty dzielimy na połowę i dokładnie mieszamy, np. w moździerzu.. Jedną połową nacieramy
golonki, wkładamy je do szklanej i odstawiamy na 3 godziny.Następnie drugą połowę składników wrzucamy do wrzącej
wody i zalewamy
golonki. Odstawiamy w chłodne miejsce i peklujemy przez 4 dni. Codziennie przewracamy je na drugą stronę.Po wyznaczonym czasie
golonki wyjmujemy z marynaty, oczyszczamy z przypraw i wkładamy do wrzącej
wody. Dodajemy wszystkie
przyprawy oraz
cebulę - nieobraną, a opaloną nad ogniem (tak, jak robiliśmy to gotując domowy rosół). Wszystko gotujemy na niewielkim ogniu, aż
golonki będą miękkie - ok 2-3 godziny.Ugotowane
golonki wyjmujemy z wrzątku, podajemy z
ziemniakami,
kiszoną kapustą i
chrzanem.Smacznego!