ßßß Cookit - przepis na Cheeseburger… we Włoszech… bez komentarza… (to nie ja go jadłam!)

Cheeseburger… we Włoszech… bez komentarza… (to nie ja go jadłam!)

nazwa

Wykonanie

W poszukiwaniu smaku
Co jadłam… we Włoszech – wrzesień 2015 / What I ate in… Italy – September 2015
13 września 2015
Na szczęście podróż do Włoch przebiegła spokojniej, niż do Austrii ;) W tym poście pokażę Wam, czego miałam okazję spróbować podczas mojej pierwszej wizyty w tym pięknym kraju :)
Fortunately our trip to Italy was „easier” than to Austria ;) In this post I’m gonna show you what I had a chance to taste during our first visit in this beautiful country :)
Wszystko zaczęło się na lotnisku w Warszawie, gdzie kupiłam moje „standardowe” śniadanie, czyli świeżo wyciskany sok (tym razem pomarańczowy). Niestety był tak gorzki, że nie dałam rady go wypić :/
Everything started on the airport in Warsaw, where I bought my „standard” breakfast – fresh juice (this time – orange). Unfortunately it was so bitter, I couldn’t drink it :/
Na lotnisku Bergamo wylądowaliśmy wyjątkowo głodni, dlatego pierwsze kroki skierowałam w kierunku kawiarni/piekarni.
We were really hungry when we got to Bergamo airport, so we went straight to the bakery to get something to eat.
Do wyboru były kanapki, pizza i foccacia, na którą się zdecydowałam. Ciasto było mięciutkie, całość dobrze doprawiona i solidnie skropiona oliwą. Bardzo smaczna, chociaż odrobinę za tłusta jak dla mnie.

We could choose from sandwiches, pizza and foccacia – I decided to get the last option, with tomatoes. Dough was really fluffy and had a nice texture, it tasted really good and was drizzled with olive oil. It was very tasty, but a bit to oily for me.
A tutaj zdjęcia z obiadu, który zjedliśmy w gronie znajomych niedługo po dotarciu na miejsce. Podzieliliśmy się z B jedną pizzą z tuńczykiem i cebulą .
And here is a picture from lunch with friends right after we got to the spot. We ordered one pizza (with tuna and onion, as it’s the best combination ;) ), that we shared.
A tutaj pizza z frutti di mare, którą podzielił się z nami organizator zawodów, na które przyjechaliśmy. Niesamowicie świeże krewetki i kalmary, cienkie ciasto… Po prostu P.Y.S.Z.N.A.

And here is pizza frutti di mare that we had a chance to try thanks to mr Parker (he is the person behind the competition we went there for :) ). Really fresh shrimps and squid, thin dough… Simply D.E.L.I.C.I.O.U.S.
Od znajomych ze Słowenii dostaliśmy ciasto :) Mięciutki, drożdżowy „zawijas” z mnóstwem wilgotnego, orzechowego nadzienia… Bardzo smakowite :)
From our friends from Slovenia, we got a cake :) Fluffy, yeasty „swirl” with tons of moist, nutty filling… Very tasty :)
Najciekawszym „wydarzeniem” kulinarnym podczas pobytu we Włoszech była zdecydowanie kolacja, na którą zostaliśmy zaproszeni przez organizatorów :) Zaczęliśmy od piklowanych warzyw, świeżego pieczywa i wędliny

The most interesting part of our food journey in Italy was dinner, that we were invited to :) Everything started with pickled vegetables and meat…
…od których przeszliśmy do kilku odsłon polenty z przeróżnymi dodatkami…
than we had a chance to taste polenta in different variations…
…(wersja z gorgonzolą była obłędna!)…
…(the one with gornozola was insanely good!)…
…a zakończyliśmy na słodko – super kruche ciasteczka z cukrem idealnie pasowałyby do kawy (na którą było dla mnie już trochę za późno)…

…and we ended the meal with crunchy cookies covered with sugar, that would work great with coffee (it was a bit to late for coffee for me)…
…natomiast tarta (na cieniutkim spodzie z dwoma kwaskowatymi dżemami) była idealna nawet bez dodatków :D
Na chwilę przed deserem mieliśmy okazję spróbować pysznego sera, o którego nazwę niestety nie zapytałam :/

…and tarte with two sour jams, which was delicious even without hot drink :D
Minutes before dessert we also got to try a really delicious cheese, but I didn’t ask for it’s name :/
Następnego dnia podczas zawodów kupiliśmy na śniadanie „bułę z salami na ciepło” – pieczywo było tak dobre, że brak jakiegokolwiek sosu i warzyw zupełnie mi nie przeszkadzał (a ja MUSZĘ mieć sos/majonez i warzywa na kanapkach ;) także możecie sobie wyobrazić, jak dobrze musiała ta bułka smakować).

During next day’s competition, we bought buns with warmed salami for breakfast – buns were so good, that the fact there were no veggies or sauce didn’t bother me (and I HAVE TO have some kind of vegetables or sauce on my sandwiches ;) so you can imagine how good it was).
Sobotnią kolację zjedliśmy na terenie Sport Park Maggiora, gdzie odbywały się zawody. Penne z sosem pomidorowym, posypane grana padano mogłabym jeść i jeść.

We ate Saturday’s dinner in Sport Park Maggiora, where competition took place. I could eat penne with tomato sauce and sprinkled with grana padano all the time.
Zestaw, który kupiliśmy (każdy dla siebie) składał się z makaronu z poprzedniego zdjęcia, porchetty z frytkami i butelki wody. Ponieważ zaczęłam od makaronu, na drugie danie nie miałam już miejsca :/ A szkoda…

The set we ordered (one for each of us) contained penne from last picture, porchetta with fries and 0,5l bottle of water. Because I started from pasta, didn’t have much space left for the meat… :/
Niedzielne śniadanie – focaccia z bakłażanem i papryką. Niby kupiona w supermarkecie, ale bardzo świeża i mięciutka. Chyba nawet lepsza od kupionej na lotnisku.

Sunday breakfast – focaccia with eggplant and pepper. It was bought in supermarket, but I think it tasted better than the one from the airport.
Canolo crema – bardzo krucha „rurka” z delikatnym, kremowym nadzieniem. Żałowałam, że kupiłam tylko jedną :D
Canolo crema – very crunchy „tube” filled with delicate, creamy filling. I was a bit sad, I bought only one :D
Cappucino :)
Kolacja ostatniego dnia – calzone z serem i szynką. Mnóstwo sera, idealne ciasto – B był zachwycony, ja trochę żałowałam, że nie wybrałam wersji z warzywami. Albo chociaż małej sałatki ;)

Last nigh’t dinner – calzone with cheese and ham. Ton’s of cheese, perfect dough – B was in heaven, I regreted I didn’t choose one with veggies or at least a small salad to go with it ;)
Cheeseburger… in Italy… no comments… (I’m not the one who ate it!)
Ciastko kupione na lotnisku. Ani dobre, ani złe – trochę nijakie ;)
Cookie bought on the airport. Not bad, not good – a bit tasteless ;)

I’d like to thank now all the awesome people we had a chance to meet in Italy (and Austria) :) I’m not gonna write your names here, as I don’t want to forget about anyone – but if you read this, you’ll know who I’m talking about ;)Thank you. Grazie. Danke. Hvala. You are the best :)
You Might Also Like
W poszukiwaniu smaku #5 – Buddha, Pij Herbatę
26 października 2012
W poszukiwaniu smaku – Targ śniadaniowy na Ursynowie, 2013.08.18
19 sierpnia 2013
W poszukiwaniu smaku #16 – Bobby Burger na Ursynowie (na wynos)
24 listopada 2013
Previous Post Ekspresowy coleslaw z suszonymi śliwkami / Express coleslaw with prunes
Next Post Mini naked Smörgåstårta z łososiem i ziołami
Źródło:http://sweetworldofs.pl/2015/09/13/co-jadlam-we-wloszech-wrzesien-2015