ßßß
Właściwie jest wręcz przeciwnie. Styczeń był miesiącem, w którym jak do tej pory, schudłam najwięcej, bo 4,7 kg. Jeśli tendencja ta się utrzyma, już niebawem będę mogła zwiększyć porcje swoich posiłków - źle jest chudnąć za szybko, trzeba dbać o skórę, włosy, paznokcie, o swój układ hormonalny i odpornościowy.Cokolwiek się okaże, wszelkie modyfikacje diety to i tak pieśń przyszłości. Luty przebiegnie na starych zasadach; potrzebuję zorientować się czy ta szybsza redukcja to przypadek, czy rzeczywiście trwałe przyspieszenie metabolizmu.Wykres jest najlepszym dowodem na to, że różnie to bywa; rytm chudnięcia, nawet mimo ścisłego trzymania się ustalonych zasad, jest zmienny; okresy powolnego spadku, większych i mniejszych zastojów, nagłych skoków wagi w górę i w dół są tutaj na porządku dziennym. Po prostu - człowiek to nie maszyna.Dlatego stając na wagę zawsze jestem gotowa na wszelkie, również niemiłe niespodzianki. Kiedyś, żeby się ich ustrzec, ważyłam się raz w miesiącu. Od jakiegoś czasu robię to codziennie - dla celów eksperymentalnych i dla potrzeb tego bloga też.:) Nauczyłam się już nie wpadać w histerię; nawet kilkudniowy brak sukcesu nie jest teraz w stanie wzbudzić mojego niepokoju - mam świadomość, że to chwilowe, nabrałam zaufania do swoich metod i wiem, że jeśli nie dziś, to jutro, pojutrze, ale z całą pewnością zadziałają.;)A teraz - oby do marca!:)Sporządzanie wykresu wagi umożliwiła mi strona -> Exerceo Lifestyle