ßßß
Dzisiaj odwiedziliśmy Deseo Tapas Bar (Piotrkowska 60) – lokal umiejscowiony w podwórku, więc nie był aż tak dzisiaj oblegany. Znalazł się na mojej liście restauracji konkursowych do odwiedzenia z uwagi na danie rybne – Karmelowy przypływ – pieczony łosoś z ziemniaczanym puree i sałatką z buraka. Podanie było całkiem niezłe, chociaż też odbiegało od zdjęcia nadesłanego przez restaurację. Niemniej jednak bardzo mi smakowało – łosoś upieczony z karmelem, puree z chrzanem, łódeczki cykorii z sałatką buraczkową bardzo dobrze się ze sobą komponowały, szczególnie w towarzystwie octu balsamicznego i bazylii. Mój małżonek znów się wyłamał i wziął danie z karty: tortilla de salchicha, czyli omlet z chorizo – jak zwykle jego wybór okazał się strzałem w dziesiątkę – puszysty omlet i plastry oryginalnego chorizo z dwoma sosami tworzyły zgrany duet. Przestudiowałam sobie menu i już wiem, że wrócę tu na paellę czy różnego rodzaju tapas: patatas bravas, berenjena con almendras (bakłażan w migdałach) czy tradycyjną tortilla de patatas. Lokal jest dość mały, dlatego przy większej liczbie osób zrobiło się w nim jak w ulu, ale można by rzec, że takie jest też jego założenie, aby oddać klimat prawdziwego gwarnego hiszpańskiego tapas baru. Obsługa miała na sobie koszulki z numerem sms, na jaki można zagłosować na ich danie konkursowe – super pomysł!
Ostatnim przystankiem była Breadnia (Piotrkowska 86). Tam serwowano Polowanie na Czerwony Październik – czyli zupę gulaszową z wołowiną, ziemniakami, kładzionymi kluskami, papryką i innymi warzywami. Na pewno się nią najadłam do syta, podano ją z pyszną świeżutką bułeczką. Ale czy mnie zachwyciła? Nie. Była nieco za ostra i nie pasowała do upalnej pogody. Swoiste połączenie lecza i boeuf bourguignon, nieco za ostre jak na mój gust. Jednak i tutaj zainteresowały mnie inne dania, więc wrócę tu na pewno, aby przyjrzeć się ich codziennej kuchni. Niewątpliwym atutem wydaje się być miła i bardzo reaktywna obsługa.
Pozostałe dania konkursowe możecie zobaczyć w tym artykule . Imprezie towarzyszyły liczne wydarzenia na rynku Manufaktury oraz seanse filmowe z jedzeniem w tle w Wytwórni. Za rok na pewno wezmę jeszcze aktywniejszy udział w festiwalu – szkoda, że jest on tylko raz w roku, bo na pewno ożywiłby i Piotrkowską i podbudował budżet niejednego lokalu gastronomicznego w Łodzi. A kto wygrał w tym roku? Sprawdźcie na stronie wydarzenia.