Wykonanie

Porchetta to włoska, pieczona
wieprzowina, którą maceruje się mieszanką
ziół, a po upieczeniu pakuje, na przykład, do ciabatty. Wiele źródeł podaje pochodzenie tej receptury z odległych czasów cesarstwa rzymskiego, kiedy to prosiaka faszerowało się
podrobami,
ziołami i piekło nad ogniskiem.Dzisiaj to nadzienie do ulicznej kanapki, która jest, niemalże, narodową tradycją Włochów.

Zanim dotarłam do tej wiadomości, piekłam
karkówkę na różne okazje, z różnymi
ziołami i nigdy nie zastanawiałam się kto pierwszy wpadł na ten pomysł. Bo przecież Polacy uwielbiają pieczenie, wędzonki, tradycyjne recepty, przekazywane z pokolenia na pokolenie.I w mojej rodzinie są takie tradycje. Od zawsze piecze się różne mięsiwa na różne okazje. Wędzi, pekluje i maceruje. Najczęściej są to
karkówki,
łopatki,
schaby i
rostbefy, które pokrojone w cieńkie plastry, stanowią podstawę szkolnej kanapki czy treściwego lunchu. Z odpowiednimi dodatkami, w domowej
bułce, pozwalają przepracować 8 godzin, bez kotłujących się myśli, co dzisiaj na obiad!W swojej kuchni najczęściej używam świeżego
rozmarynu,
majeranku lub suszonego cząbru. Zawsze dodaję zmiażdżony
czosnek,
sól i
pieprz. Piekę w temperaturze 180 stopni, tyle minut, ile gramów waży
mięso (z wyjątkiem
schabu). O nasionach
kopru włoskiego nie pomyślałam nigdy i nigdy nie zmieniałam temperatury w trakcie pieczenia, dlatego odwołuję się do strony Pistachio, gdzie takie wskazówki dostałam i zgodnie z instrukcją wykonałam włoską robotę ;)Porchetta:2 kg
karkówki1,5 łyżki ziaren
kopru włoskiego1 łyżka
morskiej solilistki
rozmarynu z 4 gałązekpół łyżki ziaren
czarnego pieprzu5 ząbków
czosnku5 łyżek
oliwy5
liści laurowychWszystkie składniki, bez
liści laurowych, umieścić w moździerzu i rozgnieść w pył ;) Dolać
oliwę i odstawić na czas przygotowania
mięsa.Opłukać i osuszyć
karkówkę. Bardzo
ostrym nożem rozciąć
mięso wzdłuż dłuższego brzegu, żeby powstał płaski płat, który pozwoli zwinąć się w roladę. Rozsmarować marynatę po jednej i drugiej stronie
mięsa, zwinąć ciasto i obwiązać bawełnianą nicią. Pomiędzy
nitki włożyć
liście laurowe i gałązki
rozmarynu. Tak przygotowane
mięso zawinąć szczelnie w folię spożywczą i zostawić na dobę w lodówce.

Wyjąć godzinę przed pieczeniem. Ułożyć na blaszce i piec przez 25 minut w 220 stopniach, niczym nie przykrywać, po tym czasie zmniejszyć temperaturę do 180 stopni i piec dalej 100 minut ( przewróciłam 2
razy w trakcie pieczenia). Gotową pieczeń zawinąć w folię aluminiową.Jeśli chcemy zjeść porchettę na gorąco, powinniśmy wcześniej przygotować ciabatty (przepis w osobnym wpisie lub tutaj). Ostrzegam, że potrzebujemy dwóch dni, w których wyrasta i biga i samej ciabatty.Ja podałam na zimno, z sosem
kaparowym, świeżym
pomidorem i
płatkami cebuli.Zjedliśmy, też, raz z chutney
cebulowym i raz z
dyniowym, z dodatkiem
rukoli. Taka ilość pieczeni wystarczy na wiele kanapek, dlatego jeśli szybko nudzicie się powtórkami, połowę można zamrozić lub wymyślać kolejne sosy, dodatki czy zmieniać
pieczywo.
Będę wdzięczna za wszystkie pomysły :)