Wykonanie
wygląda dostojnie nabity na "pal" i wcale nie przypomina bezdusznego Tuhajbejowicza, choć ten, gdyby nieprzerwana miłość, pewnie nigdy nie zostałby niegodziwcem!Pan
Kurczak wypina pierś, bo ma być z czego dumny:) rozniósł zapach po całej wsi, zleciały się
kawki, wypełzły robaki, krety zorały łąkę... smakiem "powalił" dwóch "Chłopów", trochę mniejszego Chłopca i tak się rozpychał skrzydłami, że przewrócił na mnie butelkę z wrzącym
piwem, parząc wcale niekurze "cycki";) zamiast
lodu chwyciłam aparat, bo ważniejsze były zdjęcia, pod takim byłam wrażeniem Przystojniaka :)
kurczak ważył 1,5 kg i był ze znanej hodowli, z Lidla ;)2 łyżki
oliwy z oliwek2 łyżki
octu balsamicznego2 łyżki jasnego
sosu sojowegoczubata łyżeczka
morskiej soliczubata łyżeczka
trzcinowego cukrułyżeczka ziaren
kolendrypół łyżeczki czerwonych ziarenek
pieprzu4 ząbki
czosnkukilka gałązek
lubczyku3/4 butelki ulubionego
piwa, może być
imbirowe :)
sól,
cukier,
kolendrę,
pieprz roztarłam w moździerzu i połączyłam z płynnymi składnikami marynaty;
kurczaka umyłam, osuszyłam, natarłam marynatą i odstawiłam na 24 godziny do lodówki; przewracałąm, kiedy byłam w pobliżu:)następnego dnia
nabiłam "gościa" na szyjkę butelki z
piwem, do której wrzuciłam "walnięte" ręką ząbki
czosnku z łupinką i gałązki
ziół;
kurczaka ustawiłam w żaroodpornym naczyniu na najniższej półce piekarnika; piekłam 200 stopni bez termoobiegu przez półtorej godziny w towarzystwie
ziemniaków i
cebuli, które otoczone świeżymi
ziołami,
morską solą i
oliwą z oliwek, dodały aromatu potrawie;

podałam z
pieczarkami w sosie z
porów,
pomarańczowym ryżem i pieczonymi
ziemniakami
można podać też mix pieczonych warzyw :)


ostrzegam niecierpliwych, że operacja zdejmowania Gościa z butelki wymaga silikonowych nakładek i drugiej osoby, która przytrzyma, też silikonową rękawicą, butelkę...smacznego :)