Wykonanie
Urodziny Lepszej Połowy, sami rozumiecie. Niech mnie to usprawiedliwi - że niby facet z nożem, że niby męskie gotowanie, a tu nagle,
kurde, babeczki. Chciałem po urodzinowym obiedzie zaserwować coś nowego (no bo ile można wpierniczać crème brûlée, ja się pytam?) Zacząłem się więc rozglądać po znakomitych blogach, a jednocześnie w tyle głowy miałem myśl, że jestem chyba jednym blogerem kulinarnym, co go ominął w pewnym momencie szał na cupcakes.Bo słodkie to ja owszem, od czasu do czasu, ale wytrawne chętniej. A
modę na cupcakes odbierałem zawsze jako robienie sobie jaj z muffinów. W ogóle mnie nie ruszało, że cupcake'i takie słitaśne, urocze, że do kubusia kawusi w starbusiu pasują i tak dalej. A równocześnie spoglądałem z zazdrością źle ukrywaną na te wszystkie frymuśne dziełka sztuki, które koleżanki i koledzy Blogerzy wrzucali do
sieci, sprawiając, że moje wewnętrzne dziecko beczało wniebogłosy, tłukąc zabawkami o szczebelki mojego wewnętrznego kojca.Kiedy więc wymyśliłem, żeby Lepszej Połowie zaserwować endorfinowy odpał, a żeby równocześnie było w tym coś nowego, niespodziewanego, a żeby wszystko było jeszcze z grubsza jako tako ładne - zebrałem trochę inspiracji i wyszło mi następująco...Skąd mi się taka kompozycja wzięła? Po pierwsze, przeglądałem blog Jadłonomia i trafiłem tam na
czekoladowe trufle z buraczanym pudrem . Wyglądało to znakomicie, a perspektywa wprowadzenia
buraka - jednego z moich ulubionych, a tak bardzo niedocenianych warzyw - do deseru, wydawała się tyleż karkołomna, co kusząca. A gdy zacząłem eksplorować temat
trufli, trafiłem do "Kucharni" Anny
Marii, która zrobiła nieprawdopodobnie wyglądające
trufle w biskupim kolorze hibiskusa (w dodatku reklamowała, że to afrodyzjak, więc skupiła moją uwagę :) ). Wtedy właśnie pomyślałem sobie, że jednak
trufli lepić mi się nie chce i przypomniałem sobie, że dawno muffinów nie robiłem. Stąd był już krok do cupcakes. Wreszcie, w żadnym ze sklepów, które odwiedziłem nie było - nie było! - hibiskusa. Już się miałem poddać, ale trafiłem na
herbatę z dzikiej róży i w
geście desperacji pomyślałem, że to się może udać.A
potem już byłem taki z siebie dumny, że postanowiłem koniecznie wrzucić to combo na blog. Efekt awansował na pierwsze miejsce w rankingu moich deserów. Nie jest to tak pracochłonny deser, na jaki może wyglądać, można nim szpanować - bo nazwy takie jak "buraczany puder" albo "infuzja z dzikiej róży" sprawiają, że każdy może się przez chwile poczuć Ferranem Adrią - a smakuje zaskakująco, oszałamiająco i błogo.Potrzebujesz:Na muffiny czekolada+chili3 łyżki
masłatabliczkę (100 g)
gorzkiej czekolady)200 g
mąki tortowej100 g
cukru2
jajka150 ml
mlekatorebkę
cukru waniliowego (tak, wiem, to "
cukier wanilinowy", czyli chemia. Jak chcesz, nie dodawaj albo użyj prawdziwego
cukru waniliowego lub esencji waniliowej - o tym, jak ją zrobić w domu będzie kilka linijek niżej)2 czubate łyżki
kakao2 łyżeczki
proszku do pieczenia1/2 łyżeczki
sody1-2 łyżeczki
płatków chili (ważne, żeby to były
płatki, nie proszek. Nie chcemy zaostrzyć całego ciasta, tylko sprawić, żeby od czasu do czasu biesiadniczka w odmętach słodkiej
czekolady trafiała na pikantny płatek)szczyptę
soli (mała ilość
soli wzmacnia odczuwanie słodkiego smaku!)Na masę500 ml
śmietanki 30%opakowanie (250 g)
sera mascarpone2 łyżki
cukru pudru10-15 ml esencji waniliowej (możesz ją zrobić w domu: rozetnij
laskę wanilii, wrzuć do małej buteleczki, zalej
wódką, odłóż na miesiąc. Gotowe).3 łyżeczki suszu z dzikiej róży albo 3
torebki herbaty ekspresowej z dzikiej róży (sprawdź skład. Ma tam być sama dzika róża, ostatecznie kilkuprocentowa domieszka innego suszu - hibiskus,
jabłko - ale żadnych aromatów!).Na puder z dzikiej róży4 łyżeczki suszu z dzikiej róży albo 4
torebki herbaty ekspresowej z dzikiej róży (vide uwagi powyżej)2 łyżeczki
cukru pudruNa puder buraczany1 mały
burak2 łyżeczki
cukru pudruA poza tym:Formy do muffinówBlenderSitkoSzatkownicę (tzw. mandolinę), która pozwoli poszatkować
buraka na jak najcieńsze plastry. Ideałem są takie niewiele grubsze od kartki papieruMoździerzPapier do pieczeniaMikser do ubicia
śmietany (albo ręczna trzepaczka, jeśli jesteś hardkorem)Rękaw cukierniczy (albo woreczek foliowy, od którego po napełnieniu masą, oderwiesz rożek)Zacznij od
buraka, bo to zabierze najwięcej czasu. Rozgrzej piekarnik do max. 90 stopni Celsjusza (będziemy suszyć, nie piec) z termoobiegiem. Obierz
buraka i poszatkuj na jak najcieńsze plasterki. Rozłóż je pojedynczo na papierze do pieczenia. Susz w piekarniku przez 1-2 godzin, aż plasterki będą przypominać
chipsy (jeśli dysponujesz suszarką do
grzybów, możesz jej użyć, ale sprawdź ile będzie trwało suszenie - i czy aby nie całą noc).
Papier
spod buraków możesz oprawić w antyramę i sprzedać na Allegro za grube pieniądze jako sztukę współczesną.
Gdy
buraki się suszą, masz dużo czasu na całą resztę. Zagrzej 125 ml
śmietany na małym ogniu, aż zacznie parować. Wrzuć do niej wtedy susz z dzikiej róży - jeśli korzystasz z herbatek ekspresowych, rozpruj
torebki i wrzuć samą zawartość. Potrzymaj jeszcze chwilę na minimalnym ogniu, a
potem odstaw do ostygnięcia. Właśnie zrobiłeś infuzję, brawa.Kiedy
buraki będą gotowe, a piekarnik już wolny, zacznij go rozgrzewać do 180 stopni Celsjusza.Ważne: piecz muffiny bez termoobiegu. Z termoobiegiem wychodzą krzywe.
Serio. Jak sosny na wydmach. Masakra. Przygotuj muffiny. W temacie muffinów zasada jest jedna: osobno mieszamy składniki suche, osobno mokre, a
potem wszystko razem i do formy. Natłuść formy
masłem (hack: użyj do tego papieru, w który zawinięta była kostka
masła) i wysyp niewielką ilością
mąki (hack: wrzuć do środka trochę
mąki i potrząśnij, żeby oblepiła równomiernie ścianki, nadmiar wyrzuć). Albo wyłóż papierkami do muffinów, po prostu.Tabliczki
czekolady nie odpakowuj, tylko walnij nią porządnie o blat albo stół kilka
razy i popraw wałkiem, kijem baseballowym albo butem, żeby potłuc ją na drobne kawałki.W misce wymieszaj
mąkę,
cukier i
cukier waniliowy,
kakao,
proszek do pieczenia,
sodę i
sól. Oraz, oczywiście,
chili.
W rondlu rozpuść
masło, lekko przestudź, wlej
mleko i dodaj
jajka. Rozmieszaj.Do miski z suchymi składnikami wrzuć pokruszoną
czekoladę i wlej mokrą mieszaninę. Porządnie wymieszaj łyżką, aż się wszystko połączy i nie będzie żadnych grudek czy podobnych podejrzanych struktur. Teraz przy pomocy dwóch łyżek (zawartość jednej ściągasz drugą) przełóż masę do formy do muffinów i wstaw do piekarnika na 25 minut, aż wyrosną. Odstaw, żeby ostygły.Teraz pudry.Dwie garście
chipsów buraczanych wrzuć do blendera, dosyp
cukier puder. Miksuj uparcie. Jeśli stwierdzisz, że zamiast pudru buraczanego wyszły Ci drobne, ale uparcie niedające się rozdrobnić
płatki, przesyp całość na sito i przetrzyj łyżką. Gotowe.
Susz z dzikiej róży (albo zawartość torebek
herbaty z dzikiej róży) przesyp do moździerza, wsyp
cukier puder (uwaga - jeśli nie używasz suszu drobno zmielonego, tylko całych
owoców, moździerz może nie wystarczyć - wtedy pokombinuj z blenderem). Tłucz zawzięcie, aż wyjdzie puder. Gotowe.Bycie Ferranem Adriąwcale nie jest takie trudne,tylko trzeba się trochę namachać młotkiem.Teraz masa. Ubij pozostałe 250 ml
śmietany z łyżką
cukru pudru i esencją waliniową. W misce połącz z połową opakowania (125 g)
mascarpone. Mieszaj z wyczuciem, żeby masa pozostała fajnie napowietrzona.I druga masa.
Śmietanę, którą zaromatyzowałeś dziką różą, przetrzyj dokładnie przez sitko, żeby pozbyć się suszu. Dodaj łyżkę
cukru pudru, ubij. Połącz w misce z pozostałym
serkiem mascarpone (125 g). Podobnież - z wyczuciem. Ta masa będzie miała fajny, lekko fioletowy kolor.Przy pomocy rękawa piekarniczego (albo woreczka foliowego) zrób na połowie muffinów czub z jednej masy, na drugiej połowie - z drugiej. Te z masą
waniliową posyp (przy pomocy sitka) pudrem buraczanym, te fioletowe - pudrem z dzikiej róży. Wymyśl, jak to fantazyjnie podać. Resztę buraczanych
chipsów użyj do dekoracji. Wyglądają trochę jak suszone
płatki róży, normalnie pełen romantyzm, brakuje tylko świeczek i Upiora w Operze.U mnie na zdjęciu - tak, nie mylisz się - cupcakes są zaserwowane na łazienkowym kafelku. Teraz wszyscy z maniakalnym
uporem serwują wszystko na drewnianych deskach, ale jakoś mi to dziwnie nie spasowało.
Dzika róża złamie trochę
słodycz, jej smak będzie dyskretny, ale wyczuwalny. Za to
burak to będzie odjazd - smak pudru przywodzi na myśl watę
cukrową, a w zetknięciu z wilgotną masą stanie się on intensywnie czerwony. Jak
burak.
Udanej randki :)