Wykonanie
Propozycja kolejnego wspólnego gotowania bardzo mnie ucieszyła bo
bawi mnie takie pichcenie na odległość z koleżankami, których gusta kulinarne jednak nie bardzo znam. Z jednego przepisu wychodzą nam zupełnie inne dania - przynajmniej wizualnie - ale myślę, że smakiem też bardzo by się różniły bo przecież każdy doprawia po swojemu. Przepis z książki czy od kogoś jest tak na prawdę tylko inspiracją, podstawą i trzeba pozwolić sobie na pewną dowolność - to oczywiście moje zdanie, każdy robi jak chce :)Do zabawy zaprosiła mnie
Kasia Prezydentowa a oprócz nas gotowały jeszcze:
Basia i Ola ,

Przepis pochodzi z książki Beverly Leblanc "Französische Küche", Wydawnictwo Parragon Books, ale ja odrobinę go zmodyfikowałam wedle własnego gustu :)czas przygotowania : 30 min.składniki dla 4 osób:600 g
polędwicy wieprzowej - 2 dość duże sztuki16
śliwek kalifornijskich suszonych - wzięłam 20 sztuk2 łyżki
wody - wzięłam 1/3 szkl.6 łyżek
winiaku lub
koniaku lub madery - u mnie
brandy1 łyżka
masła klarowanego1 łyżka
oleju słonecznikowego125 g creme fraiche lub creme double - u mnie
śmietana 36 % Piątnicysok wyciśnięty z połówki
cytrynydo smaku:
sól, świeżo mielony
pieprzod siebie dodałam 1 małą łyżeczkę
musztardy z
żurawiną bo nie mogłam złapać 'smaka'sposób przygotowania:
śliwki zalałam
wodą i gotowałam na małym ogniu ok. 10 minut - część
wody w tym czasie odparowała i dolałam do
owoców 2 łyżki
brandy. Gdy zmiękły zdjęłam je z ognia, odcedziłam zachowując płyn a
śliwki poprzekrawałam na połówki. Moje były dość jędrne, ale trzeba przy tym duszeniu uważać, dolewać
wody stopniowo zaczynając od 2 łyżek żeby nie rozgotować
owoców.
Polędwiczki pokroiłam na kawałki grubości ok. 1,5 cm i każdy lekko rozklepałam dłonią. Oprószyłam je z obu stron
pieprzem. Na patelni rozgrzałam mocno
olej z
masłem i partiami obsmażyłam
mięso - tylko przez chwilę żeby się lekko zrumieniło. Kawałki usmażone przekładałam na talerzyk a gdy wszystkie już były gotowe z powrotem wszystko włożyłam na patelnię. Tę odstawiłam z kuchenki - tak trzeba zrobić jeśli mam się gazową - wlałam resztę
alkoholu i podpaliłam. Nigdy, ale to nigdy, nie wlewajcie go prosto z butelki i to nad ogniem bo jeśli się zapali to butelka pęknie i pożar gotowy.Podpalając
alkohol na patelni trzeba także uważać na włosy, ubranie i ew. rzeczy wiszące nad kuchenką - flambirować trzeba po prostu z uwagą. Gdy płomienie zgasną to znaczy, że
alkohol się wypalił zostawiając tylko smak. Dodałam
śmietanę,
wywar ze
śliwek, wymieszałam sos i doprawiłam
solą oraz
pieprzem. Dolałam też
sok z cytryny - jeśli
śmietana będzie dobra to nic się nie zważy - dorzuciłam
śliwki. Czegoś mi jednak brakowało w smaku i dodałam jeszcze odrobinę
musztardy z
żurawiną - to było udane posunięcie. Polędwiczek nie dusimy długo bo będą niesmaczne - po flambirowaniu wystarczy im tylko chwilka - tyle ile czasu zajmie nam przyprawienie sosu i danie jest już gotowe.Ja do polędwiczek podałam
ziemniaki z
masłem i
pietruszką oraz surówkę z dyni,
gruszki i
śliwek.

Surówka z dyni i
gruszki, ze
śliwkamiskładniki:ok. 300 g dyni - u mnie makaronowa francuska1 nieduża
gruszka Konferencjasok z połowy dużej
cytrynykilka
śliwek suszonych kalifornijskichczubata łyżka
natki pietruszki2 łyżki
oleju z pestek
winogrondo smaku: szczypta
soli,
przyprawa "mieszanka ognista", odrobina
cukru trzcinowegosposób przygotowania:
Dynię obrałam ze skóry, usunęłam pestki. Starłam na tarce jarzynowej.
Gruszkę też obrałam i usunęłam gniazdo nasienne, starłam tak jak
dynię i
skropiłam sokiem z cytryny, wymieszałam z
dynią.
Śliwki miałam miękkie więc tylko pokroiłam je w cienkie paseczki - jeśli trzeba można je wcześniej na chwilę namoczyć w przegotowanej wodzie. Posiekałam także drobno opłukaną i dobrze osączoną
natkę pietruszki. Oba składniki dodałam do startych. Dolałam
olej, wymieszałam i przyprawiłam do smaku, odstawiłam na ok. 15 minut żeby smaki się przegryzły.