Wykonanie
Papier ryżowy przeleżał w szafce chyba z rok - kiedyś go dostałam w prezencie i przymierzałam się do samodzielnego robienia sajgonek jak
pies do jeża.Dopiero propozycja Basi mnie zmobilizowała. Gdy podesłała mi dokładny przepis i zachęcała mocno wreszcie się odważyłam. Patrząc na składniki naszykowałam ich podwójną ilość - oprócz tych do sosu bo Żarłoczek woli po prostu z
sosem sojowym. Niżej spisałam ilości takie jakie wykorzystałam.Do wspólnego, wirtualnego przygotowywania sajgonek, oprócz mnie i Basi, dołączyły jeszcze Ola,, Paulina, Sylwia,
Kasia, Ewa i Ula
składniki:24 arkusze czyli 2 małe opakowania
papieru ryżowego, + ew. 2-3 arkuszeduża garść
suszonych grzybów mun4
cebulki dymki2 średnie
marchewki100 g
makaronu ryżowego nitki2 garści
kiełków fasoli mung400 g mielonej
łopatki wieprzowej2 małe
jajka4 łyżki
sosu rybnego1/2 łyżeczki
pieprzu czarnego mielonego1/2 łyżeczki
pieprzu ziołowegook. 1/2 łyżeczki
soliolej do smażeniaSOS - 1
papryczka chili2 łyżki sosu sweet
chili z
czosnkiem1 duży ząbek
czosnku2 czubate łyżki
cukru3 łyżki
soku z limonki1 łyżka
octu ryżowego3 łyżki
sosu rybnego1/2 łyżeczki
soliok. 1/2 szkl.
wodysposób przygotowania:
marchewki oczyściłam, pokroiłam w zapałkę.
Dymki posiekałam.
Makaron i
grzyby zalałam wrzątkiem - oczywiście w oddzielnych naczyniach. Po 3 minutach odcedziłam
makaron a gdy ostygł pokroiłam go na małe kawałki.
Grzyby muszą się pomoczyć dłużej, jakieś 20 minut. Gdy nasiąkły osączyłam je i pokroiłam w paseczki. Świeże
kiełki przełożyłam na durszlak i sparzyłam, osączyłam.
Mięso, zmieloną chudą
łopatkę, przełożyłam do dużej miski. Dodałam
jajka,
sos rybny i
przyprawy, wyrobiłam. Następnie dodałam
makaron,
grzyby,
kiełki i
marchewkę, dokładnie wszystko wymieszałam.Naszykowałam sobie miskę z ciepłą
wodą - musi być dość duża żeby swobodnie mieściły się w niej arkusze papieru. Naszykowałam też deskę i czystą ściereczkę. Wzięłam jeden arkusz, włożyłam go do
wody, dosłownie na moment - mokry położyłam na desce i ściereczką delikatnie
wytarłam nadmiar
wody - podpatrzyłam to w jakimś programie kulinarnym - dzięki temu papier nie rozmięknie nadmiernie. Papier szybko mięknie więc zaraz po wytarciu nałożyłam czubatą łyżkę farszu, poniżej środka, prawie przy dolnym brzegu. Zagięłam oba boczne brzegi do środka i dość ściśle zwinęłam sajgonkę w rulon - podobnie zwija się krokiety. Po kolei zrobiłam tak następne. Układałam je na tacy tak żeby się nie stykały i nie posklejały - żeby nie wysychały dobrze jest przykryć je wilgotną ściereczką. Dobrze podobno też odstawić je tak właśnie przykryte na jakiś czas - brzegi arkuszy lepiej się skleją a poza tym gdy wkłada się do
oleju mokre to może mocno pryskać. Nierównomiernie "wypoczęte" sajgonki mogą pękać podczas smażenia więc moje leżały spokojnie ponad godzinę.
Sajgonki smażyłam na rozgrzanym
oleju, wkładając je partiami po kilka sztuk żeby swobodnie pływały. Są gotowe gdy się ładnie zezłocą. Wyjmowałam je łyżą cedzakową na ręczniki papierowe żeby osączyć z nadmiaru tłuszczu. Podałam z sosem
chili i
sosem sojowym.SOS -
chili i
czosnek posiekałam, dodałam do nich pozostałe składniki i wymieszałam dokładnie aż
cukier się rozpuścił - i gotowe. Można też składniki zagotować i lekko zagęścić dodając niewielką ilość
mąki ziemniaczanej rozmieszanej w łyżce zimnej
wody.MOJA RADA - czasami zdarza się że niektóre arkusze mają jakieś dziurki albo coś się przerwie. Dobrze jest jeden suchy arkusz zostawić sobie to napraw - jeśli któryś jest dziurawy to wystarczy ułamać kawałek z tego suchego, zmoczyć i zakryć dziurę, najlepiej od środka przed nałożeniem farszu.Wiem też, że niektórzy mają
opory przed spróbowaniem
sosu rybnego - ja też miałam. Sam w sobie pachnie okropnie, wręcz wstrętnie, ale nie zrażajcie się - dodany do farszu czy sosu wcale nie cuchnie
rybami a świetnie podkręca smak całości.