Wykonanie
Tak... minęły już dwa lata, jeden miesiąc i dwanaście dni odkąd nasz świat zmienił się na zawsze. Od tamtej pamiętnej niedzieli, drugiego października 2011 nigdy nie będziemy już sami dla siebie. Tak to się złożyło, że Syn raczył uświetnić swoją obecnością naszą pierwszą rocznicę ślubu pojawiając się na świecie. Właściwie to zadecydowali o tym lekarze, ale to już szczegół. Na najbliższe osiemnaście lat nasza rocznica zeszła na drugi
plan.
Potem może jakoś Syna stopniowo wypchniemy w świat i zaczniemy świętować bardziej romantycznie. Oby tak było. Oby życie i wychowanie Syncia romantyzmu nas nie pozbawiło.Zostawię już te sentymenty i przejdę do konkretów. W tym roku postanowiliśmy sami przygotować tort dla Maksia. Już na chrzciny mieliśmy takie
plany, ale ponieważ sami organizowaliśmy chrzciny za dużo było innego pichcenia by jeszcze tym się zajmować.W urodziny już nie odpuściliśmy. Tym bardziej, że Emilka i jej rodzice dwa miesiące wcześniej "nadziali się" na fatalny tort z
cukierni (niby z tradycjami).Tort jest naszym wspólnym dziełem. Ja przygotowałam "smaki", Mąż zajął się zadaniami precyzyjnymi jak krojenie
biszkopta czy układanie warstw
tortu. Oto inspiracja dla innych rodziców w naszym wykonaniu

Składniki na krem:500 gram
serka mascarpone400 ml
śmietany 30-36%ok 2 łyżki
cukru pudru1/2
cukru waniliowegoSkładniki na
malinowe nadzienie:200 gram świeżych
malin1 łyżka
maki ziemniaczanej1 łyżka
cukru trzcinowegoSkładniki na dekorację
tortu:400 ml
śmietany 30-36%2-3
brzoskwinie z zalewygarść
borówek amerykańskichkilka
truskawekkilka łyżek
wiórków kokosowychkilka łyżeczek
czekolady w wiórkachSkładniki na ponch do nasączenia:50 ml
syropu z
brzoskwiń30 ml
wodysok z cytryny do smaku2 krople esencji migdałowejPrzygotowanie:
Biszkopt:
Biszkopt upiekłam dzień wcześniej, żeby się lepiej kroił. Opisałam go też w osobnym wpisie. Zapraszam po przepis. Kroimy
ostrym, dużym nożem na trzy równe części.

Krem:Schłodzoną
śmietanę ubijamy mikserem na sztywno. Dodajemy
cukier puder i
cukier waniliowy do smaku. Do ubitej
śmietany dodajemy stopniowo
serek mascarpone i miksujemy na wolnych obrotach - do uzyskania jednolitej masy. Ilość
cukru wg uznania. My zrobiliśmy krem niezbyt słodki.

Ponch
Syrop z
brzoskwiń mieszamy z
wodą w takiej proporcji by ponch do nasączenia nie był zbyt słodki, ale z wyczuwalną nutą
brzoskwini. Doprawiamy
cytryną i odrobiną esencji migdałowej.Nadzienie
malinowe:Opłukane
maliny podsmażamy na patelni wraz z
cukrem trzcinowym. Gdy się zagotują zagęszczamy rozrobioną z
wodą mąką ziemniaczaną. Odstawiamy do wystygnięcia.

Konstrukcja
tortu:Spodnią część
biszkopta nasączamy ponchem. Najlepiej użyć do tego spryskiwacza - wtedy rozprowadzi się równomiernie. Następnie smarujemy cienką warstwą wystudzonych
malin i rozprowadzamy równomiernie warstwę kremu.



To samo czynimy ze środkową częścią
biszkopta i górną (od środka) Środkową warstwę najmniej nasączamy by nie "siadła" pod
naporem górnej. Odpowiednie i równomierne nasączenie
biszkopta jest bardzo ważne. Należy pamiętać, że tort nasiąka w miarę upływu czasu. Warto zrobić go poprzedniego dnia by smaki się "przegryzły".Dekoracja
tortu:
Śmietanę ubijamy na sztywno z odrobiną
cukru pudru.
Brzoskwinie dokładnie odsączamy z
syropu.
Truskawki i
borówki myjemy i suszymy. Najlepiej zrobić to odpowiednio wcześniej by
owoce miały czas wyschnąć. Schłodzoną
czekoladę trzemy na wiórki. Cały tort pokrywamy ubitą
śmietaną.

Obsypujemy po bokach
czekoladą i wiórkami kokosowymi. Na wierzchu rozkładamy
owoce wedle uznania i umieszczamy napis. My do jego wykonania użyliśmy kupnych pisaków
cukrowych.

Tort smakował wszystkim. Wyszedł pyszny. Nie za słodki. Wilgotny. Piękny. Delikatny
śmietanowy krem doskonale skomponował się z lekko kwaskowymi
malinami,
czekoladą i wiórkami kokosowymi. A dla jubilata i jego najważniejszych gości najlepsze okazały się
borówki, które nie doczekały nawet zdmuchnięcia świeczki ;)

Kolejny temat oswojony ;) Polecam samodzielne przygotowywanie
tortów. Można wykorzystać najlepszej klasy, ulubione produkty, dać się ponieść fantazji, a przede wszystkim
mieć pewność co się
daje do jedzenia swoim pociechom i ich gościom.Warto tylko wcześniej przygotować opakowanie do przechowywania w lodówce, gdyż
śmietana chłonie wszelkie zapachy z lodówki. My oczywiście nie pomyśleliśmy, ale ostatecznie potrzeby takiej nie było bo tort rozszedł się szybciutko ;)