Wykonanie

W miniony weekend udaliśmy się z przyjaciółmi na obiad do restauracji Mimoza w Świebodzinie. Wiedziałam o tej knajpie od samego szefa kuchni, którego miałam okazję poznać na warsztatach, o których
pisałam tutaj . Zapraszał mnie tam już w lutym, ale 40 km zimą…- jakoś niespecjalnie chciało mi się jechać. W
sumie to bardzo żałuję, że wcześniej tam nie zawitałam. Było bardzo smacznie, klimatycznie, obsługa na najwyższym poziomie… Każdy szczegół jest tam tak dopracowany, że aż miło…Nie wiem, czy to tylko zasługa
Patryka Dziamskiego, czy całego zespołu? Wiem jedno – czułam się tam bardzo komfortowo. Od samego wejścia wzrok przyciągają bardzo wygodne sofy, pięknie udekorowane stoły i pianino w
rogu sali – co nasuwa skojarzenie, że czasami muzyka jest grana na żywo;-) Wszystko jest w bardzo jasnej tonacji, która naprawdę korzystnie wpływa na nasz odbiór lokalu. A
potem jest już tylko lepiej;-). Oczy przykuwa ściana ze schematem blokowym doboru
wina na szczególne okazje, co wywołuje u nas uśmiech i oczywiście studiowanie poszczególnych punktów degustacyjnych zajmuje nam chwilę.

Pierwszym akcentem maksymy, że diabeł tkwi w szczegółach są
truskawki umieszczone w kieliszkach z
musującym winem. Kelnerka przyjęła od nas zamówienie i po pierwszym toaście na stół wjechała przystawka przygotowana specjalnie dla nas od szefa kuchni, tzw. poczekajka, a była to
sałata z wędzoną piersią
kaczki – kolejny miły akcent:-).

Większość z nas zamówiła zupę
rybną i bardzo fajnym pomysłem było podanie jej w dwukolorowej zastawie,
panie otrzymały w białej, a panowie w czarnej. Nie wiem czy to był zbieg okoliczności? Myślę, że jednak nie;-)

Główne dania były, jak przeczuwałam znając
Patryka, istnymi działami sztuki. I mam tu na myśli zarówno walory smakowe, jak i wizualne. Poniżej potrawy, które zamawialiśmy, czyż nie wyglądają znakomicie?
Łosoś duszony w
białym winie podany na
zielonej soczewicy w otoczeniu
małż,
filet z dorsza przyprószony
płatkami soli w towarzystwie
kaszy jęczmiennej ze
szpinakiem i
jabłkami.

Mój talerz, który nie był tak naprawdę talerzem, a płytką łupkową, na której było skomponowane danie z karmelizowanego
królika z
rukolą,
szynką dojrzewającą na puree
kasztanowym z
waniliowym fenkułem i razowymi grzankami.

Aaa i jeszcze był
filet z kurczaka na risotto
grzybowym z
groszkiem cukrowym.

Jak dzieci pialiśmy zachwycając się i kosztując swoje dania. Do tego wszystkiego wybraliśmy
wytrawne wino "Białe Wspomnienie", które było dobrane przez sommeliera specjalnie do dań restauracji. Ceny w karcie bardzo przystępne, każda zupa po 11 zł, a nasze dania kształtowały się
między 21- 27 zł.Mimo pełnych brzuchów, nie mogliśmy sobie odmówić deserów, których niestety nie udało mi się sfotografować na początku, bo byłam łakoma i chciałam kolejnych doznań
smakowych…;-) Jak będziecie tam kiedyś to polecam minideser – mus
truskawkowy z
miętą – mówię Wam niebo w gębie;-).W restauracji można również zrobić zakupy w piekarni połączonej z cukiernią, która jest jej częścią i ma osobne wejście. Mieliśmy się tam udać po skończonym posiłku, ale jakież było nasze zdumienie, gdy na odchodne każdy z nas dostał w prezencie po bochenku
żytniego chleba.

Jak widać na każdym kroku czekała na nas miła niespodzianka. W
sumie tak niewiele trzeba, żeby odbiór był taki jaki był;-) Czyli pełen profesjonalizm restauracyjny. I życzylibyśmy sobie, aby więcej było takich miejsc. Brawo dla właścicieli Mimozy, brawo dla
Patryka - szefa kuchni.Jeśli będziecie
mieli okazją być w tamtej okolicy to polecam. Jest w samym środku starówki Świebodzina, tuż przy Ratuszu, w sąsiedztwie autostrady do Berlina i głównej trasy S3 wiodącej nad morze. Podobno od połowy kwietnia będzie nowa karta dań i co bardzo ciekawe ruszają z Akademią kulinarną.Mnie nie trzeba namawiać i chętnie
będę uczestniczyć w warsztatach, które zapewne już wkrótce...