ßßß Cookit - przepis na Pożeraczka: Czekoladowe pączki na Tłusty Czwartek

Pożeraczka: Czekoladowe pączki na Tłusty Czwartek

nazwa

Wykonanie

Kocham pączki. Serio - wiem, jakie są kaloryczne i w ogóle niezdrowe, a i tak je kocham wielce. Bo dobry pączek jest taaaaki pyszny.
Jako dziecko zdarzało mi się jeść pączki na śniadanie. Dziadek mi kupował. Babcia kręciła nosem, a ja, wyjątkowo, wstawałam z łóżka bez marudzenia. No bo wiadomo - pączek ... Typowy sklepowy - z niewielką ilością marmolady różanej, za to ze zdecydowanym nadmiarem lukru. Obłędnie słodki, bajecznie pyszny. Mmm ...
Odkąd jednak spróbowałam pączków domowych, te sklepowe straciły urok. Owszem, nadal, jedząc takiego, wracają do mnie miłe wspomnienia, ale to bardziej kwestia nostalgii niż rzeczywistego zachwytu samym smakiem. Domowym bowiem nie dorastają one do pięt . (Nie będę sobie nawet próbowała wyobrażać pączków z piętami; Wam też odradzam.)
Mamunia robi pączki według przepisu Babci - na samych żółtkach, a ciasto uciera klasycznie w makutrze. Ha! Na takie poświęcenie zdobyć się nie potrafię... Nawet dla pączka. Mamę też próbowałam odwieść od tych sposobów (w końcu na pranie w automacie przerzuciła się bez narzekania), jednak w tym wypadku nie ma szans. Pączki trzeba, cytuję: Walnąć pałą tysiąc razy, inaczej będą niedobre . No i jak tu z tym dyskutować...? No nie da się.
Na Tłusty Czwartek, który w tym roku wypada wyjątkowo wcześnie, przygotuję z Mamunią tradycyjne pączki (mamy plan). Zanim jednak to nastąpi, postanowiłam poeksperymentować nieco we własnej kuchni. Tym sposobem mam dla Was dwa naprawdę wyjątkowe przepisy. A zaczniemy od pączków czekoladowych...
Z tymi pączkami było tak: siedziałam sobie i myślałam, jakby tu moje pączusie urozmaicić. Oczywiście mam zapisaną całą długą listę najróżniejszych przepisów, które koniecznie muszę wypróbować, ale wiadomo - najlepiej jest wymyślić coś samemu. Satysfakcja większa, czy coś... W każdym razie: siedziałam i myślałam. Aż tu nagle spadło na mnie olśnienie - gdybym była postacią z kreskówki, nad głową zapaliłaby mi się żarówka - czekolada ! Bo czyż połączenie czekolady z pączkiem może się nie udać...? Postanowiłam sprawdzić.
Zajrzałam w czeluście internetu, i cóż się okazało? Że nie ja pierwsza wpadłam na ten genialny pomysł. Pączków czekoladowych w sieci możemy znaleźć całe mnóstwo. Poczułam się nieco rozczarowana, ale mimo to postanowiłam spróbować. Zresztą, skoro inni robili to przede mną, szanse powodzenia zdecydowanie wzrosły.
Czekoladę postanowiłam połączyć z pomarańczą - zgrany duet, klasyk. Przygotowałam więc pyszny curd, nieco słodszy niż zazwyczaj (w końcu to właśnie nadzienie ma nam pączka osłodzić), i zabrałam się do pracy. Poszło całkiem sprawnie, pączusie pięknie wyrosły i usmażyły się bez najmniejszych problemów. Wyszły niebiańskie - nieco cięższe od zwykłych, za to pysznie czekoladowe. Zajadaliśmy się nimi z C. z największą przyjemnością.
Jeśli więc i Wy lubicie i pączki, i eksperymenty, serdecznie polecam Wam te smażone cudeńka.
Pączki czekoladowe z pomarańczą
Składniki:
(na 15-20 pączków)
500 g mąki pszennej
20 g kakao
25 g świeżych drożdży
40 g cukru
250 ml letniego mleka
3 jajka
50 g masła
1 łyżka wódki
curd pomarańczowy:
sok z 2 pomarańczy
sok z 1/2 cytryny
2 jajka
2 żółtka
150 g cukru
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka oleju
dodatkowo:
150 g ciemnej czekolady (70%)
40 g kandyzowanej skórki pomarańczowej
Jajka, żółtka, sok z pomarańczy i cytryny, cukier oraz mąkę umieścić w garnuszku. Podgrzewać, cały czas mieszając, aż masa wyraźnie zgęstnieje. Wlać olej, podgrzewać jeszcze 1-2 minuty.
Przetrzeć przez sitko, ostudzić.
Mąkę i kakao przesiać do dużej miski, wymieszać. Po środku zrobić wgłębienie, wkruszyć drożdże. Wsypać 1 łyżeczkę cukru, wlać połowę mleka i odstawić na 15-20 minut.
Po tym czasie dodać resztę mleka i cukru, wbić jajka. Zagnieść ciasto.
Masło rozpuścić, przestudzić, dodać do ciasta razem z wódką. Wyrabiać, aż ciasto będzie gładkie i elastyczne, choć nadal mocno lepkie.
Odstawić na 1 godzinę do wyrośnięcia.
Wyrośnięte ciasto rozwałkować na grubość 1,5 cm, podsypując mąką. Szklanką wycinać pączki, ułożyć na oprószonym mąką blacie i zostawić do wyrośnięcia na 30-45 minut.
Wyrośnięte pączki smażyć w oleju rozgrzanym do 175 st. C.
Układać na ręczniku papierowym, aby obciekł tłuszcz.
Jeszcze ciepłe pączki nadziewać curdem, odłożyć do całkowitego wystudzenia.
Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej. Polewać pączki, posypać skórką pomarańczową. Odstawić do zastygnięcia.
Smacznego!
W przyszłym tygodniu mamy ferie zimowe, i już się nie mogę doczekać. Mamy w planie wyjazd do Polski, a tam smażenie pączków, wypad do kina (przynajmniej jeden - a w repertuarze widziałam kilka filmów, które mnie zaciekawiły), może na kręgle, wizyta u Babci i u koleżanki, której nie widziałam całe wieki... Zapowiada się ciekawie.
Przepis zgłaszam do konkursu na blogu Torta della figlia .
Źródło:http://razadobrze.blogspot.com/2015/02/czekoladowe-paczki-na-tusty-czwartek.html